Recenzja przedpremierowa
Kintsugi to japońska sztuka naprawy potłuczonych, ceramicznych naczyń. Ta wymagająca precyzji i cierpliwości technika bazuje na sklejaniu potłuczonych skorup za pomocą laki, z dodatkiem metali szlachetnych, między innymi złota. Choć to trudna i nad wyraz pracochłonna metoda, w efekcie pozwala nie tylko na odtworzenie roztrzaskanych ceramik, ale również – głownie za pomocą powstawania na łączeniu poszczególnych skorup ozdobnej, pozłacanej siatki żyłek – na dodaniu im oryginalnego, ozdobnego finalnego sznytu.
Zdarzają się rzeczy, które nie czynią nas silniejszymi, nawet jeśli przeżyjemy. Chcemy wierzyć, że czas nas uleczy sam z siebie. Ale czas nie jest lekarstwem, jeśli pozostajemy bierni. Wtedy po prostu upływa, obojętny. Kintsugi pokazuje nam, jak objąć nasze uszczerbki, pęknięcia i rysy. Nasze rany. Słabość i ułomność. Naszą kruchość i przemijalność.
Ma chłopaka, którego kocha. Pewnego dnia znika jednak z jej życia. Ginie w tragicznym wypadku. Zostawia za sobą niewyobrażalną pustkę oraz informację, że obok niej był ktoś jeszcze, ktoś trzeci. Życie wali jej się na głowę, ona sama rozpada się na kawałki, serce pęka jej na pół, dusza doznaje uszczerbku. Od środka wnętrzności rozszarpuje rekin ludojad. Nie mając w Polsce większych perspektyw, ani pomysłu na siebie, niewiele oczekując, na nic nie licząc wyrusza w podróż do Japonii. Kraj Kwitnącej Wiśni wita ją spokojem i równowagą. Poznana na kursie językowym Pani Myōko staje się jej niewidzialnym przewodnikiem po świecie zen, a Mistrz Myō staje się prywatnym mentorem – osobą, dzięki której uczy się nie tylko sklejania życia na nowo, ale akceptacji blizn i zadr, które je zdobią…
Najpierw przyjrzyjcie się zniszczeniom. (…) Poznajcie je. Przyjmijcie. Są wasze.
W Purezento, japońska sztuka odnowy ceramicznych naczyń kintsugi posłużyła jako metafora sklejania życia, odbudowywania rozsypanej na cząstki ludzkiej egzystencji. To swoista filozofia godzenia się z krzywdami, jakie spadają na człowieka. Odnajdywanie szczęścia w mozolnym odbudowywaniu istnieniai, zabliźnianiu się ran, gojeniu wybroczyn, uszlachetnianiu bólu, radzeniu sobie z powstałymi na skutek osobistych tragedii blizn. Poturbowany mentalnie człowiek przyrównany został do potłuczonego naczynia, jego istnienie zestawione z kopcem potłuczonych skorup, które należy zebrać i nauczyć się połatać, posklejać, na nowo odbudować w całość. Kintsugi w interpretacji Joanny Bator to poszukiwanie sensu w żmudnej, drobiazgowej, niełatwej pracy, sztuka nauki cierpliwości, odnajdywania harmonii w drobnych czynnościach dnia codziennego.
Zwolnij. Bądź cierpliwa. Pozwól rzeczom toczyć się w swoim rytmie. Niektóre sprawy wolno dojrzewają. Inne mijają powoli. Niektórzy ludzie mają inny rytm. Jeśli ci na czymś albo na kimś zależy, otwórz zmysły. Wsłuchaj się w ten rytm. Poczuj go.
Najmłodsza w dorobku warszawianki książka, wbrew ciężkiej wadze tematycznej płynie lekko. Niekwestionowany atutem Purezento jest bez wątpienia jego przystępny, nośny styl. Celne, nacechowane filozoficznym wydźwiękiem sformułowania, – choć momentami ewidentne – nie męczą. Niosą za sobą optymistyczny wydźwięk, nadzieję. Akcja powieści skoncentrowana jest głównie w pustym, na wskroś przesiąkniętym japońskim duchem domostwie, w którym to w towarzystwie tajemniczego kota o źrenicach jak dwa słońca, narratorka skleja swoje życie w całość. Bezimienna bohaterka, – wprawdzie pogubiona i obolała – wzbudza sympatię. Kraj Kwitnącej Wiśni jawi się jako zrównoważone, niemal mistyczne miejsce, w którym to odnaleźć można spokój i odpowiedź na większość egzystencjalnych bolączek.
Nie ma przypadku ani przeznaczenia, tylko droga, po której idziemy. Czasem podejmujemy złe decyzje. Niszczymy dobre rzeczy z powodu słabości i strachu. Z tych samych powodów ranimy ludzi, których nie czujemy się warci. Zostajemy w pustych związkach bez miłości i harmonii. Cali popękani.
Purezento to powieść enigmatyczna i hipnotyzująca, w swojej tajemniczości jednak wyważona, spójna i harmonijna. Purezento to prezent, powieść – dar, idealna dla człowieka w rozsypce, pozbawionego nadziei. To historia, która doda otuchy, pozwoli odbudować wiarę i otworzy oczy na to, co nieoczywiste. Przecież, – jak głosi sztuka kintsugi – z nawet z najdrobniejszych skorup, przy sporej dozie zaangażowania, misternej pracy i chęci, można odtworzyć potłuczone, poszczerbione naczynie. A to,- choć naznaczone bliznami – będzie napawać dumą.
Tytuł: Purezento
Autor: Joanna Bator
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 27.11.2017 r.
Ilość stron: 288
Komentarze
serduszkowa mama
Nie wiedziałam, że składanie potłuczonych rzeczy to sztuka. Wow. Ksiązka jednak chyba nie dla mnie. Jakoś nie lubię takich "naprawiajacych" powieści.
Ewa
Szczerze mówiąc wstęp mnie trochę zmylił : ) myślałam że to pis o tej technice rekonstrukcji, co nie zmienia faktu że porównanie o do leczenia psychicznych ran wydaje się trafne.
Maciej
"W Purezento, japońska sztuka odnowy ceramicznych naczyń kintsugi posłużyła jako metafora sklejania życia, odbudowywania rozsypanej na cząstki ludzkiej egzystencji. " Mówiłem już, ze uwielbiam takie inspiracje? :)
Danuta Ludwiczak
To chyba idealna książka dla mnie.
Szufladopółka
Byłam na spotkaniu autorskim, na którym była mowa o tej książce :) Sama mam za sobą tylko "Piaskową Górę" i właśnie mam napisać recenzję, myślę że zanim sięgnę po "Purezento" to przeczytam poprzednie książki Joanny Bator, a już na pewno "Ciemno, prawie moc".