Malarka ptaków, pióra debiutującej w roli powieściopisarki poetki oraz wykładowczyni Uniwersytetu Queensland Melissy Ashley, to fabularyzowana biografia Elisabeth Gould. Choć jej zasługi dla zoologii są niepodważalne i oczywiste, w czasach, gdy tworzyła, dla świata była wyłącznie żoną swojego męża, utalentowanego nota bene ornitologa Johna Goulda, który zapoczątkował badania zięb przyczyniwszy się tym samym do ugruntowania teorii ewolucji Darwina. Wspierająca przygotowywaniem ilustracji badanych ptaków kobieta, choć na stałe wpisała się w historię badań ornitologicznych, tak naprawdę nigdy nie doczekała się należnego jej poklasku i uznana. Australijska pisarka wzięła sobie za cel, swoją pierwszą powieścią oddać bohaterce należny jej hołd.
Szukałam właściwych pigmentów, żeby oddać połysk piór samca. Przygotowanie farby wymagało spokoju i miejsca. Potrzebowałam moździerza, pigmentów, gumy arabskiej z akacji nilowej, odrobiny alkoholu i cukru kandyzowanego, żeby poradzić sobie z odpowiednią gęstością farby. Potrzebowałam również cierpliwości i fizycznej gotowości do oddania się zadaniu.
Wyjątkowo utalentowana i ambitna bohaterka całe życie walczyć musi z przeciwnościami losu oraz niezrozumieniem ze strony otoczenia. Jej życie poznajemy w chwili, gdy jeszcze jako młoda guwernantka zakochuje się w dobrze rokującym ornitologu – Johnie. Dla utalentowanej artystki, ślub oznaczać może tylko jedno – kobieta przyjąć musi na siebie rolę żony, matki i kochanki. Elisabeth to nie wystarcza, szybko wgryza się w badania męża, staje się jego pomocnicą, a także wnikliwą badaczką świata ptaków. Wbrew oczekiwaniom otoczenia oraz wyrzutom sumienia, rozstaje się z rodziną i w imię nauki poświęca życie prywatne oraz spokój ducha. Kobieta podąża za mężem do Australii, gdzie prowadzi badania ptaków egzotycznych, klasyfikuje je, kreśli wzorce migracji, przede wszystkim zaś – na licznych litografiach wiernie odwzorowuje wizerunki badanego ptactwa.
Pewnego dnia skończymy zbierać okazy i znowu będziemy rodziną.
Malarka ptaków w pełni oddaje ducha epoki, w której żyła Elisabeth Gould. Charakterystyczne dla początku XIX wieku konwenanse oraz rola kobiety w świecie mężczyzn i nauki odgrywają w książce niebagatelną rolę. Melissa Ashley kreśli portret kobiety rozedrganej emocjonalnie. To przede wszystkim obraz matki, która pragnie realizować się zawodowo. Nieukojona i głęboka tęsknota za pozostawionymi w Londynie dziećmi wespół z niezrozumieniem i brakiem docenienia przez świat nauki wartości stworzonych przez Gould litografii (autorstwo większości z nich latami przypisywane było mężowi Elisabeth) kładą się cieniem na życie kobiety. Ambicje biorą jednak górę, kobieta nie poddaje się, prężnie, choć cały czas w cieniu męża realizuje się zawodowo.
Malowałam i studiowałam obiekt i w tym ciągłym staraniu stawałam się sobą.
Powieść Ashley wiernie przedstawia proces powstawania ilustracji badanych przez małżeństwo Gouldów egzotycznych okazów. Autorka z dbałością o każdy detal ukazuje żmudny i pracowity proces preparowania zwierząt oraz powstawania litografii, który wiąże się z mozolnym doborem odpowiednich pigmentów, uzyskiwaniem odpowiedniej konsystencji farby tylko po to, by wiernie odwzorować zarówno kolorystycznie jak i anatomicznie brane pod lupę ptaki. To niepodważalne atuty powieści, nadają jej kolorytu i swoistego uroku.
Kim byłam, żeby oceniać śmierć naszych Chwostek? Nawet gdyby udało się nam utrzymać przy życiu pierwsze schwytane okazy, byłby to fałszywym zawieszeniem wyroku. Nie da się zliczyć, ile zwierząt poświęcimy my i inni w służbie nauce, jak też uciec przed prawdą, że to my decydowaliśmy o tym, czy stworzenie, bez względu na to, jak piękne lub rzadkie, przeżyje.
Dodatkowo, prócz zagadnienia roli kobiet w świecie nauki czy problematyki związanej z poświęcaniem rodziny w jej imię, australijska debiutantka uwydatnia etyczny problem zabijania zwierząt (w tym przypadku ptaków)w wyższym celu, pod sztandarem nauki. Bohaterka miota się, nie do końca potrafi pogodzić się ze śmiercią badanych przez jej męża ptaków. To ofiara, którą zmuszona jest ponieść, a z którą wiąże się jednak swoiste piętno. I to z nim kobieta zmuszona jest żyć.
Sięgając po Malarkę ptaków należy mieć na uwadze, iż fabularyzowana biografia Elisabeth Gould skupia się głównie na aspekcie twórczej pracy kobiety oraz jej dylematach związanych z godzeniem pasji z rolą matki i żony. Ta uderzająca historia zagubionej, aczkolwiek silnej kobiety, snuta jest w sposób spokojny i stonowany, pozbawiony żwawszej akcji. Kolorytu książce nadaje głównie egzotyczne nazewnictwo ptaków (każdy rozdział nosi nazwę jednego z badanych przez małżeństwo Gouldów gatunku) oraz przepiękna wkładka z wielobarwnymi reprodukcjami ilustracji Elisabeth Gould.
Malarka ptaków jest swoistym hołdem złożonym nie tylko ambitnej i niedocenianej ilustratorce, jaką niewątpliwie była Elisabeth Gould. To zapewnienie przyjemnej podróży w świat treli i pstrokatego upierzenia. Choć świat ten naszpikowany jest dylematami, bólem i niezrozumieniem, sumarycznie jednak stanowi wiarygodny i atrakcyjny obraz egzotycznego świata ornitologii.
Tytuł: Malarka ptaków
Autor: Melissa Ashley
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 504
Tłumaczenie: Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik
Komentarze
TosiMama
Och jakie cudeńko! Perełka! Z przyjemnością przeczytam!
Joanna
Piękne zdjęcia i tekst, który czytało się z przyjemnością. Troszkę rozumiem dylematy bohaterki, czasami czuję podobnie rozdarcie między pasją blogowania, a czasem poświęconym dzieciom.
paulina
Lubię książki o interesujących kobietach, które często pozostają w konflikcie miedzy, tym co związane z rodziną, z tradycyjną rolą kobiety w danych czasach, a potrzebach zawodowych - samorozwoju, własnych ambicji. Jeśli taki portret jest zarysowany wielopłaszczyznowo to musi być dobra książka :)
Kasia
mnie juz przyciagnely i powalily zdjecia do wpisu! Przepiekne!
wielopokoleniowo
Coś czuję, że mogłaby mi się spodobać ;-)