RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Mona i Petter to młode małżeństwo, które wraz z dwuletnią córeczką Sanną sprowadza się na jedną ze skalistych Wysp Alandzkich. Örlandia wita ich surowym klimatem. Zamieszkują w małej, ubogiej parafii, gdzie przejmują obowiązki pastorostwa. Porywiste wiatry oraz skuta lodem ziemia staje się dla nich nową codziennością. Czy w tym odizolowanym od świata miejscu doskwierać będzie im samotność, a może wręcz przeciwnie, bez większych problemów odnajdą się w nowej społeczności?
Jako młody pasterz parafii, Petter początkowo sądzi, iż trafił do miejsca idealnego, co daje mu poczucie wytchnienia i wewnętrznej stabilizacji. Z wątpliwości obdziera go kantor, ukazujący prawdziwe realia życia na wyspach. Przedstawia podziały panujące w parafii i w gminie. Jak w każdej małej społeczności nie brak tutaj bowiem osobistych urazów i nienawiści, ukrytych napięć, niesnasek i intryg. To typowa, małomiasteczkowa wspólnota, niepozbawiona podszeptów i plotek, dla których nowoprzybyły pastor stara się mieć jednakże zrozumienie.
Pastorostwo próbuje nadążyć za swoimi obowiązkami i potrzebami miejscowych. Mona zajmuje się głównie domem i pracą w polu, Petterowi większość wolnego czasu wypełnia sprawowanie urzędu. Dzięki jego zaangażowaniu życie modlitewne nabiera rozmachu. Mężczyzna stara się być wzorem dla parafian. Jest życzliwym i uważnym przyjacielem, gotowym do udzielania wsparcia, wszystko wedle przykazań boskich. Bóg i wspólnota kościelna to bowiem filar tutejszego współżycia. Mona konsekwentnie stara się wspierać męża. Słynie ze zdecydowania, szybkości i pracowitości, łatwo przystosowuje się do trudów życia na wyspie. Nie brak w niej jednakże ludzkiej życzliwości, co zdecydowanie ociepla wizerunek nowoprzybyłej rodziny.
Pomimo faktu, iż mieszkańcy wypełniają swoje powinności rutynowo, bez jakichkolwiek pretensji wobec siebie i świata, nietrudno wyzbyć się poczucia, iż rządzi nimi fatalizm. Życie toczy się w rytmie narodzin i śmierci, które to, nawet w obliczu największych tragedii, Örlandczycy przyjmują z niewysłowioną pokorą i wewnętrznym spokojem. Choć zdają się być pogodzeni z losem i posłusznie przyjmują jego ciosy, głęboko w ich sercu tli się strach. To spokojne miejsce, do którego docierają echa żelaznej kurtyny, co najbardziej widoczne jest chociażby w zachowaniu wolnomyślicielki Gyllen. Ale nie tylko doktor Gyllen pozostaje sama ze swoimi demonami. Choć wyspiarska społeczność sprawia pozory zażyłości, nie może nikomu, co okazać ma się dopiero w scenie finalnej Lodu, zapewnić poczucia bezpieczeństwa oraz bezinteresownego wsparcia…
Lód to opowieść bazująca w znacznej mierze na kontraście. Surowe, skute lodem otoczenie, widoczne z kościelnej dzwonnicy bezkresne morze wraz z otaczającymi je klifami i cyplami wysp, a także zimne i ponure dni wypełnione zostają tutaj rutyną i ciepłem domowego ogniska, o które stara się z pieczołowitością codziennie dbać Mona. Duchota obory wraz z ufnością zamieszkującego ją bydła, gorąc buchający z kuchennego piekarnika oraz aromat wolno odgrzewanej zupy rybnej – siła tkwi wyłącznie w rytualnym postrzeganiu codzienności w którym to mieszkańcy wyspy odnajdują ukojenie i dopatrują się istoty życia. Skromny posiłek oraz ciężka fizyczna praca nie przeszkadzają w prawdziwym celebrowaniu wspólnie spędzonych chwil, wszystko to w duchu filozofii slow life.
Ulla-Lena Lundeberg stworzyła wnikliwą powieść, która opiera się w znacznej mierze na koncepcji slow. Akcja toczy się niespiesznie, jej rytm wytyczają warunki pogodowe, rytm kościelnych rytuałów, narodziny oraz śmierć mieszkańców. Choć historia ta niepozbawiona jest tragicznych wydarzeń, daleko jej od dramatyzmu oraz epatowania niskogatunkowym skandalem. Fińsko-szwedzka pisarka nie krzyczy jaskrawymi obrazami, siłą jej prozy jest ponadprzeciętny spokój pióra oraz jednostajny, miarowy rytm. Istotą są tutaj relacje międzyludzkie społeczności zamieszkującą północny kraniec świata, ale też sam, jakże naturalny i nieskomplikowany sposób ocieplania przez nich srogiej rzeczywistości. Bohaterowie Lodu upatrują szczęścia i przyjemności w zwykłych, przyziemnych czynnościach, a codzienny znój to dla nich rytuał spokoju. To harmonia pozwalająca na skromne, ale godne i szczęśliwe życie, z której Lundeberg uczyniła swoistą filozofię. Ta, pomimo gorzkiego przesłania, ma moc wyciszającą. Narracja, która otuli i pozwoli w nudzie powszedniości dopatrzyć się głębszego sensu.
Tytuł: Lód
Autor: Ulla – Lena Lundeberg
Tłumaczenie: Justyna Czechowska
Wydawnictwo: Marpress
Data wydania: 30.04.2022 r.