Prekursorka badań nad radioterapią i leczeniem raka, odkrywczyni dwóch pierwiastków – polonu i radu. Laureatka dwóch nagród Nobla z dwóch odrębnych dziedzin naukowych – fizyki oraz chemii, pierwsza kobieta z tytułem profesora wykładająca na paryskiej Sorbonie. Te dwa zdania są wystarczające, by każdy z nas z marszu zdołał powiązać je z odpowiednim nazwiskiem. Maria Skłodowska-Curie, bo o niej mowa, to jedyna kobieta, która osiągnęła aż tyle na polu zawodowym. A co z życiem prywatnym? Czy było równie ekscytujące, istotne i ważne jak akademickie odkrycia? Nad tym problemem pochyliła się Magdalena Niedźwiecka, która w przystępnej biografii przybliżyła prywatne bolączki i miłosne rozterki Noblistki.
Maria Skłodowska-Curie to książka daleka od tradycyjnej, ściśle encyklopedycznej biografii. Jako, że jest jej fabularyzowaną wersją, czyta się ją niczym porywającą, kobiecą powieść. A ta konstrukcyjnie mnie zachwyciła. Nie znajdziemy tutaj linearności, wydarzenia przedstawione zostały dwutorowo. Z jednej strony Maria przedstawiona została jako mieszkająca w Polsce dziewczyna, młoda istota marząca o poważnych studiach za granicą. Z drugiej strony, jawi się nam już jako kobieta osiągająca sukcesy zawodowe, pracująca w opuszczonym prosektorium pozbawionym odpowiedniej naukowej aparatury, poważna pani naukowiec. Te dwa wątki przeplatają się ze sobą, by na samym końcu dać pełny obraz życia Skłodowskiej.
Co ty widzisz w fizyce?
Cały wszechświat.
Pragnę podkreślić, iż Magdalenie Niedźwieckiej udało się opisać bohaterkę jako osobę hardą, pracowitą i pewną siebie pod względem naukowym. Niejednokrotnie poruszony został fakt odwagi i samozaparcia, jakim charakteryzowała się Noblistka, a który, wbrew ówczesnemu porządkowi świata nauki doprowadził ją na sam szczyt kariery akademickiej. Ale nie ten aspekt jest wątkiem wiodącym w powieści. Choć Skłodowska niejednokrotnie udowadniała, że drzemie w niej – jak na ówczesne czasy – spory pokład męskiej żarliwości, to jednak jej pierwiastek kobiecy wiedzie tutaj znacznie ważniejszy prym.
Paul jest twoją rzeczywistością i ta rzeczywistość ciągnie cię na dno.
Autorka w znacznie większym stopniu skupiła się więc nad dosyć bujnym życiem uczuciowym Marii Skłodowskiej, w którym to echem przebrzmiewa niejednokrotnie jej bezradność i przesadne popadanie w melancholię. Odnaleźć można tutaj więc wątek jej pierwszego zauroczenia się oraz niedoszłego małżeństwa z Kazimierzem Żorawskim. Co oczywiste, nie zabrakło motywu miłości do Piotra Curie, oraz opisu romansu z żonatym mężczyzną, ojcem czwórki dzieci, Paulem Langevinem, w jaki uwikłała się bohaterka kilka lat po śmierci męża. Ten zaś spowodował, że sławna i szanowana kobieta stała się swego rodzaju pośmiewiskiem przed całym światem.
Pańskie teorie są… bardzo względne, panie Einstein.
Jak widać, zawodowe sukcesy bohaterki są zaledwie tłem powieści. Prym wiedzie tutaj jej bujne życie wewnętrzne. Jest więc zazdrość, chandra, płacz, stracone złudzenia, obawy o dzieci, smutek w żałobie – istny wachlarz typowo kobiecych rozterek. Książka pozbawiona jest jednak przesadnej egzaltacji, nie znajdziemy w niej rozbuchanej ckliwości. Jest za to, szczególnie w chwilach, gdy na kartach powieści znajdziemy nazwisko Alberta Einsteina, spora dawka dobrego humoru.
Warto zaznaczyć, że całość osadzona została na tle Warszawy pod zaborami oraz Paryża z okresu Belle Epoque. Lekko zarysowane, historyczne tło, choć rzetelne nie przytłacza zbędnymi detalami. Jest nienachalne, ledwo zarysowane. Oddaje jednak ducha ówczesnych czasów, co dodaje powieści należytego uroku.
Maria Skłodowska-Curie to niebywale klarowna i lekka w odbiorze powieść, którą czytałam z niemałym zainteresowaniem. Swoją formą i stylem bardzo przypominała mi powieści autorstwa Sandry Gulland (Józefina, Józefina i Napoleon, Cesarzowa Józefina, Kochanka Słońca ). Przyznam szczerze, że po kilku bardziej wymagających lekturach właśnie tego potrzebowałam – książki na swój sposób uroczej, relaksującej, typowo kobiecej, a jednocześnie nieoderwanej od rzeczywistości. W tym przypadku jestem bardzo na tak i już wypatruję ekranizacji w reżyserii Marie Noelle, która w polskich kinach już trzeciego marca br.
Egzemplarz recenzencki.
Data premiery: 14.02.2017 r.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza książki.
Komentarze
Agnieszka
Książka i tak by mnie zainteresowała, ale recenzja jest bardzo zachęcająca! Zazwyczaj nie czytam pozycji biograficznych, ale chyba pora to zmienić :) Fajny masz ten gadżet z oceną książki pod postem :D
Dominika Rygiel
do Agnieszka
To nie taka typowa, nudna biografia. Czyta się jak dobrą powieść obyczajową ;) A co do gadżetu - fajnego mam męża, to jego dzieło ;)
Aga - E Book Book
Wprost uwielbiam fabularyzowane biografie! Szczególnie jeśli chodzi o silne i niezależne kobiety, które podbiły świat potęgą swojego umysłu. Skłodowską nigdy się nie zainteresowałam i widzę, ze był to błąd, bo po Twojej recenzji wnoszę, że była to niesamowicie złożona i ciekawa postać. Na pewno przeczytam tą książkę :)
Dominika Rygiel
do Aga - E Book Book
Bardzo polecam! :)
Rykoszetka
Trailer ekranizacji jednak nie wygląda jakoś bardzo zachęcająco. Skłodowska była patronką mojej podstawówki i chyba wtedy najwięcej się o niej dowiedziałam - później już mówiło się tylko o Noblach i pierwiastkach i tyle w sumie.
Dominika Rygiel
do Rykoszetka
Nie oglądałam jeszcze trailera. Jeśli chodzi o książkę, ona pod względem czysto naukowym też niewiele wnosi. To proza lekka, nastawiona głównie na miłosne zawirowania Skłodowskiej.
MintElegance
Skłodowska-Curie w fizyce widziała cały wszechświat, a dla mnie to do tej pory najczarniejsza z czarnych magii...
Dominika Rygiel
do MintElegance
To czarujące, dla mnie to też czarna magia :D