Konstrukcja Powietrza, którym oddychasz opiera się na kontraście. W pierwszej fazie Francecs de Pontes Peebles zderza ze sobą dwa światy: świat porzuconego, biednego dziecka pracującego jako pomoc domowa na plantacji trzciny cukrowej ze światem dziecka majętnych włodarzy tejże plantacji. Dwie skrajnie różne rzeczywistości: ta przypisana sierocie Dores oraz ta przynależna majętnej Graçy zderzają się ze sobą w sposób nieoczekiwany. Niesione na skrzydłach wspólnej pasji i marzeń kobiety połączy przyjaźń na lata.
Ona kojarzyła się z triumfem, a ja z klęską. Kiedy nasz występ wzbogaciła gitara Viniciusa, osiągnęliśmy troje ideał harmonii.
Przyjaźń ta jest uczuciem dynamicznym, nieoczywistym, dalekim od tego, co się tak naprawdę winno za nim kryć. Zostaje bowiem okupiona wyrzeczeniami, rywalizacją, zazdrością, kłótniami. Nosi znamiona współuzależnienia, a w dążeniu do wspólnego celu opiera się głównie na wzajemnej kooperacji. Tworzy kolejny dysonans: dysonans charakterologiczny pomiędzy postaciami. Graça poszczycić może się krystalicznie pięknym głosem, głos Dores zaś określić można mianem niedoskonałego. Gdy pierwszą bohaterkę ocenić można jako zadufaną egocentryczkę, drugiej nie poskąpiono dobroduszności i naturalnego ciepła. Ta wewnętrzna dobrotliwość Dores jest jednocześnie jej zgubą. Dla przyjaźni poświęca siebie nie otrzymując wiele w zamian.
Nie doceniamy tego,
Co przychodzi nam zbyt łatwo.
Dlatego nie zgodzę się na rozstanie –
Bo zawsze jesteś dla mnie
wyzwaniem.
Oto moja przysięga wierności,
oto wszystko, w co wierzę:
Dla ciebie będę niewidoczna.
Będę powietrzem, którym oddychasz.
Paradoksalnie ten właśnie rozdźwięk na stałe łączy bohaterki. Dążąc wspólnie do osiągnięcia perfekcji, a finalnie do spełnienia marzenia, jakim jest zdobycie uznania na niwie muzycznej, przeglądają się sobie niczym w lustrze, korzystając wzajemnie ze swoich walorów wykorzystując je na własny użytek. Blichtr sławy niesie za sobą jednak swoje cienie, co brazylijska pisarka skrzętnie w powieści podkreśla, czyniąc ją tym samym smutną i nostalgiczną podróżą poprzez meandry kobiecych pragnień.
W życiu jest wiele pierwszych razy i jeszcze więcej ostatnich. Pierwsze łatwo zidentyfikować: jeśli nie doświadczyłeś czegoś wcześniej – pocałunku, nowego stylu muzyki, miejsca, napoju, potrawy – dobrze wiesz, kiedy przeżywasz to po raz pierwszy. Ale ostatnie? One niemal zawsze nas zaskakują.
To leniwie snuta, pachnąca oparami tytoniu, wybrzmiewająca rytmami samby i fado, szargająca nerwy wyzyskiem biednych opowieść o losach dwóch kobiet szukających swojego miejsca na świecie. Jednakże to nie one zdają się przykuwać uwagę najbardziej. Dalece bardziej intryguje ciemny obraz Brazylii z początku dwudziestego wieku wraz z całym wachlarzem nierówności obywatelskich i idącym w parze wyzyskiem ludzi o niskim statusie społecznym. Odsłona ta, choć bolesna, ujmuje swym egzotyczny kolorytem.
Powietrze, którym oddychasz niepozbawione jest jednak wad. To, co początkowo zachwyca w rodzącej się przyjaźni Dores oraz Graçy, obiecując chwile niezobowiązującego zapomnienia i czystego relaksu, momentami zaczyna nużyć. Główną ujmą powieści bowiem, jest jej fabularna nierówność. Brazylijska pisarka grzebie intrygujące głosy kobiet w przydługich i powtarzających się opisach miejsc oraz wspomnień, które bezpłodnie spowalniają rozwój akcji, oddalając tym samym czytelnika od sedna historii.
Język powieści jest zwyczajny, pozbawiony językowych ornamentów czy kwiecistego stylu, na których można by było w chwilach mniej frapującej akcji skoncentrować swoją uwagę. W konsekwencji powieść męczy wdzierającą się weń fabularną nudą. Książka pretendowała do miana prawdziwie letniej, wakacyjnej przygody na miarę prozy Eleny Ferrante. Finalnie jednak wywołuje jedynie odczucie niedosytu i niespełnionych czytelniczych pragnień.
Tytuł: Powietrze, którym oddychasz
Autor: Frances de Pontes Peebles
Tłumaczenie: Michał Ronikier
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 524