Ciche wody to zbiór opowieści dwunastu osób, spędzających swój urlop na skąpanym w deszczu kempingu w Szkocji. Osoby te przebywają ze swoimi rodzinami, jednak oniryczna, deszczowa aura nie sprzyja relaksowi, zmusza zaś do nieustannego przebywania w towarzystwie współlokatorów. To wyzwala w bohaterach irytację oraz nostalgiczne myśli. Poszczególni członkowie rodzin nudzą się i męczą we własnym towarzystwie, dlatego też pragną alienacji, usilnie szukają odosobnienia, a skradzione z rodzinnego czasu chwile samotności stają się dla nich przyczynkiem do snucia wyjątkowo intymnych, czasem niewygodnych dla otoczenia przemyśleń.
To właśnie wokół tych niewypowiedzianych głośno bolączek snuje się narracja Cichych wód. Sarah Moss zadbała o wymowność samego tytułu. Przemyślenia jej bohaterów bowiem, wzorem cichej wody, rwącej brzegi, kaleczą ich dusze. Natłok kłębiących się myśli, jakich doświadczają to swoiste strumienie świadomości, od których nie potrafią się odpędzić. To przemyślenia odważne, osobliwie kłopotliwe, latami spychane do podświadomości, nigdy głośno niewypowiedziane, tym samym niepozostające j obojętnym na zachowania wobec otoczenia oraz postrzeganie siebie. Paskudna aura za oknem, zasnute ciemnymi chmurami niebo oraz ulewne deszcze potęgują ów wewnętrzny mrok. Niewygodę tę wzmaga dodatkowo ograniczony czas trwania narracji – 24 godziny w obrębie których dwanaścioro bohaterów powieści snuje swoje historie z założenia miały być kameralne, w odbiorze zdają się jednak klaustrofobiczne i duszące.
Każda historia opowiedziana zostaje z innej perspektywy. Mamy więc frustracje niespełnionej mężatki, monolog wewnętrzny emeryta, nastolatka czy dziecka. Dylematy te cechuje swego rodzaju monotonia i znużenie, wynikające nie tylko z posępnego klimatu skąpanego w deszczu kempingu, co bardziej ze zmęczenia bohaterów swoim życiem i rodziną. Choć bohaterowie to odrębne i różnorodne jednostki, łączy je jedna wspólna cecha: wszyscy w dość egzaltowany sposób demonstrują swoje niezadowolenie prozą życia. Zaskakująca jest trafność tych spostrzeżeń, odnajdziemy w nich bowiem sporo życiowej prawdy, z którą mierzy się większość społeczeństwa. Razi w nich jednak jedno: brak emocjonalnej gradacji zależnej od wieku, statusu materialnego czy dojrzałości poszczególnych postaci. Wszystkie monologi cechuje podobna monotonia, bezradność, obojętność oraz brak chęci zmiany i walki o lepsze jutro.
Ciche wody to ciekawy wgląd w duszę osób związanych więzami rodzinnymi. Moss obrazowo ukazuje blokady mentalne drzemiące w człowieku, brak odwagi czy umiejętności w głośnym wyartykułowaniu piętrzących się frustracji. Miesiącami i latami tłumione emocje kumulują się i kotłują, by, niczym woda lejąca się nad kempingiem strugami z nieba, dać swe ujście w prezentowanych monologach wewnętrznych. To małe wielkie życia, swego rodzaju mikroświaty będące tak naprawdę całym walącym się światem poszczególnych bohaterów. Przebija przez nie ogromna samotność, nieutulona tęsknota za emocjonalną bliskością i zażyłością czy prawdziwym braterstwem dusz, jakie z założenia winny łączyć bliską rodzinę. Sarah Moss stworzyła ciekawą narrację, będąca niemym krzykiem niejednego z nas, i choć nie uchroniła swej opowieści od zbędnych uproszczeń i dróg na skróty, Ciche wody z podejrzaną łatwością porażą celnością obserwacji a także zaskoczą… eskalacją wiszącej w powietrzu katastrofy.
Tytuł: Ciche wody
Autor: Sarah Moss
Tłumaczenie: Paulina Surniak
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 198