Jest w tej powieści coś niesłychanie depresyjnego. Niemożność okazywania bliskim uczuć, skrajna w tym powściągliwość, a nawet wstydliwość, brak umiejętności uzewnętrzniania się, emocjonalnej wylewności są u Carla Frode’a Tillera jeśli nie patologiczne, to na pewno w pewnym stopniu dysfunkcyjne. Powodują u głównego bohatera samotność, poczucie alienacji, które stają się jego drugim ja. Ukojenia szuka w pracy. Ta część życia daje mu wprawdzie chwilowe wytchnienie, nie ma jednak mocy naprawczej całej lawinowo nagromadzonej, złowróżbnej frustracji, która zakorzeniła się w nim mocno, a która latami pielęgnowana doprowadziła do osobistej tragedii: drastycznego kroku, jakim jest targnięcie się na swoje życie. To właśnie w tym momencie rozpoczyna się historia Terjego.
Od końca, w punkcie terminalnym jego życia.
Życie to pełne jest nieporozumień, niezrozumienia, skrywania uczuć i ich odrzucania. Terjego, co pokazują przytaczane licznie na kartach powieści reminiscencje, nikt nie nauczył radzenia sobie z emocjami. On sam zaś nauczył się chować je za fasadą ironii i gruboskórności. Latami kumulowane frustracje eskalują w nim jednak z najmocniejszą z możliwych sił, siłą autodestrukcyjnych kroków, finalnie aktu samobójczego. Do przyczyn tak desperackiego czynu dochodzimy stopniowo. Frode buduje bowiem powieść na bazie oderwanych od siebie wspomnień, ech przeszłości, które pozwalają na mozolne cofanie się na osi czasu, na sięganie do początków rodzących się ognisk problemów, do początków końca egzystencjalnego spokoju poszarpanej duszy mężczyzny pogubionego, poszarpanego.
Nie jest to łatwa opowieść. Nie brak tutaj bólu, rozgoryczenia, żalu. Przygnębienie Terjego staje się niejako przygnębieniem odbiorcy. To historia niedająca nadziei, przygniatająca, nie do końca jednoznaczna, a tym samym bezwzględna. Sugestywność w przekazie tego deprymującego portretu osobowościowego, jaki demonstruje norweski pisarz, tkwi w oszczędnej chropowaciźnie stylu. Drażni, jątrzy, nęka, szarpiąc wewnętrzne poczucie autokontroli i spokoju, a tym samym nie pozwalając na wytchnienie. Moc taką zdaje się mieć tylko przyroda, wiernie odwzorowywana w niejednym opisie, przejmuje ona właściwość leczniczą i koi zarówno duszę bohatera, jak i leczy rodzące się podczas lektury emocjonalne stany zapalne u czytelnika.
Powieść domysłów.
Na kanwie pozornie zwyczajnej powieści obyczajowej Carl Frode Tiller stworzył niepozorną powieść psychologiczną. I choć jest w niej coś perwersyjnie hipnotyzującego, jej lektura wymaga niemałych nakładów silnej woli oraz sporej dozy włożonego wysiłku emocjonalnego. Powieść ta wewnętrznie tratuje i przygniata, powodując odczucie autodestrukcyjnego przygnębienia.
Tytuł: Początki
Autor: Carlo Frode Tiller
Wydawnictwo: Poznańskie
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 368