Spotykają się przypadkiem na szlaku. On błądzi po Górach Kaczawskich, ona zabłądziła w czasie. On żyje tu i teraz, ona, naznaczona wojenną traumą mentalnie nadal tkwi w latrach czterdziestych XX wieku. Zauroczony jej długim warkoczem oraz uroczą naiwnością i nieobyciem, nie licząc na nic, przygarnia ją pod swój dach. Impuls ten na zawsze odmieni życie obojga. Pomiędzy parą nawiąże się nić porozumienia, która z każdym dniem przybliży ich do siebie, łącząc prawdziwie bezinteresownym i czystym uczuciem miłości.
Ciekawa jest ta fabularna skromność i minimalizm Miłości, muzyki i gór. Krzysztof Gdula koncentruje się bowiem na prostocie przekazu. Narrację buduje głównie w obrębie relacji, jaka łączy Janka i Jasię. Jest w niej coś zaskakującego. To pewnego rodzaju oniryzm, nieuchwytna słowem niezwykłość, niezaprzeczalne odczucie odrealnienia. Bo jakże inaczej określić uczucie, które wiąże dwoje ludzi – Janka ze współczesności z młodziutką rusałką Jasią przybywającą z przeszłości? To uczucie nieprawdopodobne i abstrakcyjne niczym z pogranicza jawy i snu. Niedzisiejsze i zwietrzałe już spojrzenie na miłość, niedościgniony, być może naiwny, ale jednak ideał relacji łączącej parę ludzi.
Ów niedościgniony i utopijny niemalże wzorzec spotęgowany zostaje okolicznościami przyrody. Sielskie Pasmo Sudetów stanowi bowiem solidne tło dla tej biegnącej jednym torem, liniowej fabuły. Lato, wraz z całym wachlarzem swej beztroski doskonale współgra ze szlachetnością uczucia bohaterów. Pełne majestatu i spokoju górskie otoczenie zaś idealnie odzwierciedla jego siłę i nierozerwalność. Harmonia ta jest niemal idylliczna, trąci tym samym prozatorską naiwnością. Można jej zarzucić coś na kształt infantylności. Tkwi w niej jednakże liryczna, niepodrabialna nuta, która na długo jeszcze od lektury nie umyka i zostawia po sobie ślad. Nawet niezbyt udane zwieńczenie opowieści nie jest wstanie zatrzeć dobrego wrażenia.
Miłość, muzyka i góry do króciutka fantazja o tęsknocie za bezinteresownością w relacjach pomiędzy kobietą a mężczyzną, będąca jednocześnie dowodem na to, iż jej autora cechuje liryczna wrażliwość oraz niezaprzeczalna miłość do gór i kobiet. To pełne delikatności i wyczucia, ciepłe spojrzenie na relacje damsko-męskie, sportretowane w sposób sielski, romantyczny i niedzisiejszy. Sympatyczna i nietuzinkowa opowieść w odrobinę oldskulowym stylu.
Tytuł: Miłość, muzyka i góry
Autor: Krzysztof Gdula
Wydawnictwo: WFW
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 138
Komentarze
wielopokoleniowo
Zaintrygowała mnie ta powieść :-)
Akacja
Tak, to piękna książka. Uwielbiam język, którym posługuje się Krzysztof na blogu, w książkach i w życiu.
Krzysztof
Dominiko, dziękuję za ciekawą i zgrabnie napisaną recenzję. Opowieść widzisz podobnie jak ja widzę, a dla mnie to była baśń, miłosna fantazja napisana dla siebie. Bez zamiaru wydania, dodam. Po kilku latach tekst wysłałem do znajomej, i tylko dzięki jej namowom zacząłem szukać wydawcy. O nakreśleniu zbyt idealnego związku już ktoś z recenzentów pisał, zapewne nie bez racji, ale ja spisywałem fantazję, a ściślej zapisywałem to, co pamiętał Jan. Może on pamiętał tylko ich dobre chwile?… W jednej z recenzji przeczytałem opinię odwrotną do Twojej: zakończenie zostało ocenione jako najlepsza część opowieści :-) Oczywiście mam takie odmienności za normalne i naturalne. Dominiko, dziękuję raz jeszcze. To pierwsza moja opowieść fabularna, a nie mam się za powieściopisarza. Lepiej się czuję w krótszych formach, w których mogę się skupić na przekazaniu swojej myśli bez otoczki potrzebnej w powieści. Tym bardziej cieszy przychylność znawczyni literatury.
Dominika Rygiel
do Krzysztof
Nie ma za co dziękować. Czytałam z prawdziwą przyjemnością, jestem książką bardzo pozytywnie zaskoczona! Od jej lektury minęło już naprawdę sporo czasu, a ja nadal ją pamiętam, ze szczegółami. :) Ciepła, sielska historia, taka, za którymi się tęskni.