Ona to zupełnie przeciętna nastolatka pracująca w kwiaciarni. Uczy się dobrze, ma ambitne plany pójścia na wymarzone studia. Dzień jak co dzień – pełen rutynowej pracy. Teoretycznie. Bo oto w drzwiach kwiaciarni staje ON. Młody bóg, przystojny i z pazurem. Urzekającym, gardłowym głosem zagaja rozmowę skądinąd znając imię młodej sprzedawczyni. W między czasie patrzy jej w oczy, ciepłą dłonią odgarnia jej włosy celem usunięcia z czoła przyklejonego brokatu, po czym jak gdyby nigdy nic zamawia bukiet róż i wychodzi zostawiając skonsternowaną dziewczynę z bijącym z podekscytowania sercem. Dziewczyna wraca do pracy, niemal zapominając o przedziwnej wizycie. Przypomina sobie o niej jednak nazajutrz, w chwili, gdy zamówione kwiaty trafiają pod jej dach z tajemniczym bilecikiem o treści: „Bo róże nie powinny udawać czegoś, czym nie są”. I tak oto zaczyna się znajomość zupełnie nijakiej dziewczyny z przystojnym, pociągającym, enigmatycznym młodym mężczyzną lubiącym zapraszać ją na wytworne kolacje i obdarowywać wyszukanymi prezentami.
Czekajcie, czekajcie. Czy ja już wcześniej tego czasem nie czytałam? Czyżby to Edward Cullen i Bella Swan? Hm… nie, wróć. On, choć równie urzekający, bogaty i dobroduszny nie jest wampirem. A! Już wiem! Ona się rumieni, on jej zabrania zagryzać wargę, bo to na niego działa. To musi być ocenzurowany Christian Grey i Anastasia Steel! A nie, moi drodzy! Okazuje się jednak, że mamy trzecią porywającą tłumy zakochaną, bawiącą się w kotka i myszkę parę. Tym razem to rumieniąca się kwiaciarka Charlotte i znany muzyk popowy Tate.
I w tym oto momencie doszliśmy do etapu, w którym to szczególnie ta starsza i dojrzalsza emocjonalnie część fanów literatury zamknie przeglądarkę darując sobie szczegóły tej recenzji (o ile już tego nie zrobiła na wstępie, ujrzawszy słodką okładkę). I słusznie. Myślę, że Flower. Jak kwiat autorstwa duetu Elisabeth Craft oraz Shea Olsen nie jest książką dla Was.
Na dzisiejszy wpis zapraszam więc młodsze czytelniczki, marzycielki z krwi, romantyczki z kości.
Jeśli lubicie niezobowiązującą, nastrojową, pełną miłosnych wzlotów i upadków literaturę, to dobrze trafiłyście gdyż Flower. Jak kwiat to dosyć wciągająca historia dwojga młodych ludzi, których drogi życiowe są skrajnie różnie. To zestawienie dwóch różnych światów. Połączyła ich jednak magia, którą romantycy zwą miłością. Romans ten to lektura niezobowiązująca, czysto relaksacyjna, która idealnie wpasuje się w gusta współczesnych młodych marzycielek. Idealna na jedno, góra dwa popołudnia, w sam raz na walentynkowy wieczór.
Powieść ta ma niestety jedną istotną wadę. To co teraz napiszę wynika zapewne z mojego już dosyć słusznego wieku (no dobra… przesadziłam, ale naście lat miałam już dawno temu, sporo książek przez moje ręce i umysł się przewinęło – mam więc co do literatury znacznie wyżej podniesioną poprzeczkę, aniżeli jeszcze dwadzieścia czy dziesięć lat temu). Wracając jednak do meritum: Flower. Jak kwiat jest pozycją dosyć przewidywalną, wtórną i niestety mało odkrywczą. Jak pisałam na wstępie – to już było. I to niejednokrotnie.
Jeśli nie przeszkadza Wam szablonowość postaci, niewyszukana fabuła nie wadzi, a macie ochotę na pozycję przyjemną, lekką, zapewniającą chwilę niezobowiązującego relaksu pokroju Zmierzchu Stephenie Meyer- to książka zdecydowanie dla Was. Jeśli natomiast od literatury (nawet jeśli miałaby być zwykłym romansem) wymagacie czegoś więcej, aniżeli tylko prostolinijnej, błahej opowieści o młodzieńczej miłości – odpuście. Do Ptaków ciernistych krzewów Colleen McCullough czy Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell jej bardzo daleko.
Egzemplarz recenzencki.
Data premiery: 15.02.2017 r.
Dziękuję Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie egzemplarza książki.
Komentarze
Ewa
Dobrze, że trafiłam na Twoją recenzję, gdyż miałam w planach zakup tej książki. Teraz wiem, że powieść zdecydowanie nie jest dla mnie.
Dominika Rygiel
do Ewa
Jedno trzeba jej przyznać - połyka się ją w jedno popołudnie i ma w sobie coś hipnotyzującego. To chyba by było na tyle :)
Maciej Wojtas
"ON. Młody bóg, przystojny i z pazurem" Wyobrażam sobie ten pazur (wstydliwa sprawa pewnie ;)
Dominika Rygiel
do Maciej Wojtas
A zdziwiłbyś się. To ocenzurowana wersja szumnego Greya. Wszystko w sferze wyobraźni ;) li i jedynie.
Ania - igimondo.pl
Dla nastolatek, czyli dla mnie już dawno nie. Ale czasami lubię takie niezobowiązujące lektury.
Dominika Rygiel
do Ania - igimondo.pl
Czasem i takie są potrzebne ;)
super dzieciaczki
Skoro dla nastolatek, to nie dla mnie. Chociaż kto to wie, czasami lubię czytać książki dla dzieci ;)
Dominika Rygiel
do super dzieciaczki
To na pewno nie pozycja dla dzieci ;)
Książka Do Plecaka
Już po kilku zdaniach spodziewałem się Pani reakcji. Książeczka jak Pani słusznie zauważyła, będzie dobrym prezentem na walentynki dla zakochanych par, albo dla rozmarzonej, naiwnej nastolatki. Jednak jak wiemy romans rządzi się swoimi prawami i nie możemy mieć za złe autorce, że postanowiła w taki sposób wykreować akcję i głównych bohaterów. Lekko banalna lektura na jedno popołudnie.
Dominika Rygiel
do Książka Do Plecaka
I takie są potrzebne. Każdy wiek rządzi się własnymi prawami.