Trzecia, czwarta… piąta ręka w cenie – „W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni”, Anna Filiks

Jestem uzależniona. To w sumie żadna nowość, że książki kupuję i łykam nałogowo. Całkiem tak, jakbym kupowała chleb. Z wielkim zapałem nabywam je nie tylko dla siebie. Od czterech lat skrupulatnie uzupełniam dziecięcą biblioteczkę moich smyków. Przyznam szczerze – to nie lada wyzwanie. Księgarnie i supermarkety wypchane są po brzegi tandetnymi, krzykliwymi i niewiele wnoszącymi publikacjami. Trzeba włożyć wiele trudu, by wśród całej sterty pstrokacizny i pustych słów znaleźć akurat te, którymi warto zaprzątać umysł i wyobraźnię dziecka. Tym razem, przyznam szczerze, się udało!

W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni to debiutancka publikacja Anny Filiks – Opolanki, mamy pięcioletniego Stasia. Książeczka powstała właśnie dla niego, pod wpływem chwili, w przypływie nagłej weny twórczej. Aż dziw bierze, że historyjka ta urodziła się w niespełna – jak twierdzi autorka – pół godziny.

Poznajcie więc Stasia! Ten prawie czteroletni chłopiec jest taki, jakich w naszym rodzicielskim otoczeniu wielu: krnąbrny, zwinny i nad wyraz pomysłowy. Ciężko za nim nadążyć, babcia śmieje się, że w jego brzuszku zamontowano mocniejsze baterie aniżeli pozostałym członkom rodziny. Stasiowi jednak jeszcze mało. Psoci dwoma rączkami, choć marzy o… PIĘCIU! Bajka nie byłaby bajką bez szczypty magii. Tej w niniejszej opowiastce nie brakuje. Jak sobie więc łatwo wyobrazić, Stasiowi – ku rozpaczy rodziny – wyrastają trzy dodatkowe ręce. Chłopczyk broi więc jeszcze więcej! Czy rączki te są jednak potrzebne właśnie jemu? Czy w otoczeniu Stasia nie znajduje się czasem ktoś, komu byłyby bardziej przydatne?

W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni to książeczka nietuzinkowa. Dzięki przystępnym i krótkim zdaniom:

Wyobraź sobie chłopca.
Już?!
Ale szybko!!!

przykuje uwagę nawet najbardziej niecierpliwego dziecka. Czytanie prowadzonej w formie dialogu z odbiorcą książeczka jest dla kilkulatka atrakcyjną zabawą. Piszę to z własnego doświadczenia i czystym sumieniem – lekturę tę czytałam z moim czteroletnim synem. Taka forma narracji spodobała się nie tylko mnie, ale przede wszystkim właśnie Adasiowi, który śledził losy głównego bohatera z wypiekami na twarzy, z niedowierzaniem próbując roztrząsnąć fakt pojawienia się tych dodatkowych trzech rączek. Zainteresowanie i wyraz zadowolenia na jego twarzy – przyznaję to niezbicie – był dla mnie zdumiewający. Nie spodziewałam się aż takiej interakcji i tego rodzaju chemii, zrozumienia. A te, między książkowym Stasiem a rzeczywistym Adasiem, niewątpliwie się pojawiły. A ja – jako mama – też świetnie się przy tym bawiłam.

filiks_w_pogoni2

Myślę, że prócz samej opowieści, znaczną rolę odgrywają również ilustracje Aleksandry Maszestow. Utrzymane są w jednolitej, choć kontrastowej kolorystyce – głównie pomarańczowego i granatu, pobudzają wyobraźnię dziecka, nie zagłuszają samej treści a jedynie są dla niej drogowskazem. To rzadkie w tego typu publikacjach. Często zdarza się tak, że obrazki przyćmiewają całą treść. Tutaj nie ma to zdecydowanie miejsca. Twarda obwoluta i poręczny format to dodatkowe atuty książki.

To, co urzekło mnie jednak najbardziej, to ukryte między wierszami przesłanie. By nie psuć Wam jednak frajdy ze wspólnej lektury, nie zdradzę jej morału. Ten niewątpliwie się pojawia i daje do myślenia. To mogła napisać tylko… z krwi i kości – mama.

Podsumowując, muszę przyznać, że W pogoni za chłopcem, co ma pięć dłoni to pozycja, którą jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Jest ciepła, zabawna i nad wyraz prawdziwa. Podobała się nie tylko mnie, ale przede wszystkim synowi. Miał do niej tylko jeden mały zarzut: „mamo, ona jest zbyt krótka!” To dla mnie niezaprzeczalny dowód na to, że była naprawdę interesująca. Polecamy gorąco!

Dziękuję mamie Asi z Na Nudę za rekomendację tego tytułu.

Zapisz

Jednym zdaniem

Książeczka, która nie zanudzi młodego czytelnika. Zainteresuje nie tylko przyjaznymi dla oka ilustracjami, ale przede wszystkim treścią. Ta, daje do myślenia.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
0 komentarzy
0 Polubień
Poprzedni wpis: Słodko-gorzki alfabet – „Litery”, Tomasz RóżyckiNastępny wpis: Saga pachnąca gorzką czekoladą – „Ósme życie” t.1, Nino Haratischwili

Zobacz także

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
marzec 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum