Był czerwiec, czwarta nad ranem. Miałam osiemnaście lat, zdaną maturę, głowę pełną młodzieńczych pomysłów oraz widmo ważnego egzaminu przed sobą. Serce waliło mi ze stresu dorównując mocą młotowi pneumatycznemu. Terkot silnika podstarzałego Fiata 126 p., którego prowadziłam, wtórował mu ochoczo. Jednym okiem pilnując drogi, drugim podziwiając kładące się po zamglonych łąkach promienie wschodzącego słońca, nie spodziewając się niczego wielkiego, z nadzieją jednak, że muzyka przegoni moje czarne myśli związane z egzaminem na który jechałam, włączyłam radio. RMF FM a może lokalne radio OPOLE. Nie pamiętam. Zapamiętałam jednak TEN głos i TE liryczne dźwięki.
Po co ten stres, myślisz, że nie masz nic
Każdy ma – nawet Ty
Czasem trzeba to po prostu znaleźć
Miłość, noc i deszcz, życie też
Dla tego warto starać się
Powiedz, czy naprawdę nic nie jesteś wart
Znajdź to w sobie, tak
Nie poddaj się, bierz życie jakim jest
I pomyśl, że na drugie nie masz szans
Pierwszy takt a później kolejny… jednym, zdecydowanym pociągnięciem muzycznego pędzla zagłuszyły i oddaliły ode mnie wszystko: kwaśny posmak stresu w ustach i ostrość, tak charakterystycznego dla poczciwego „malucha”, zapachu benzyny. Tak, muszę to przyznać niezbicie – Acidland, pierwsza piosenka Myslovitz, którą usłyszałam (a jeśli nie, to na pewno taka, której świadomie przesłuchałam) mną wstrząsnęła. Najsmutniejsze tony, jakie kiedykolwiek słyszałam. Tekst, najbardziej optymistyczny z możliwych. I choć już osiemnastu lat nie mam, a w rzece mego życia upłynęło sporo wody, nazwisko Artura Rojka nadal działa na mnie specyficznie. Wywołuje w mym sercu pewnego rodzaju żarliwość i tkliwość. Niedziwnym więc jest fakt, że po jego autobiografię sięgnęłam w ciemno, trochę z sentymentu, trochę z zainteresowaniem a na pewno ze sporą dozą oczekiwań.
Inaczej, to rozmowa Aleksandry Klich, dziennikarki i pisarki (autorki między innymi biografii Kazimierza Kutza) z byłym liderem zespołu Myslovitz – Arturem Rojkiem. Dla wielu znany jest jako lider jednej z ważniejszych polskich kapel z pogranicza rocka i alternatywy, dla innych twórcą OFF Festiwalu. Dla wszystkich jest autorem niezmiernie dobrych, zapadających w pamięć tekstów, kompozytorem niebagatelnych, niezmiernie charakterystycznych lecz nie dających się wpisać w żaden sztywny kanon brzmień.
Długo na pytanie: „Co pan robi?”, wstydziłem się odpowiedzieć: „Jestem muzykiem”. Mówiłem: „Nic nie robię, gram”. Wolałbym chyba odpowiedzieć: „Jestem górnikiem”.
Ta podzielona na dziewiętnaście rozdziałów biografia to przekrojowy, dotyczący nie tylko kariery muzycznej ale również sportowej, obraz Artura Rojka. Jawi się on tutaj nie tylko jako utalentowany muzyk, ale również jako „swojski” chłopak ze Śląska, kochający mąż i ojciec, sportowiec, podróżnik, osoba niezmiernie wrażliwa i skromna choć uparta, na pewno ekscentryczna. Nigdy w to nie wątpiłam a niniejszy tytuł tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu: Artur Rojek to niekwestionowany artysta.
Scena to takie miejsce, które pozwala jednocześnie skupić na sobie uwagę i trzymać dystans. Podczas koncertu ekshibicjonistycznie się odsłaniam, ale nikt nie może mnie dotknąć.
Inaczej to biografia, która ukazuje Rojka zupełnie w inny sposób aniżeli ten, w jaki jest odbierany przez społeczeństwo. Zawsze wydawał mi się osobą niedostępną, niemal niesympatyczną. Ten wywiad – rzeka przedstawia go w zupełnie innym świetle, „inaczej” w każdym możliwym aspekcie. To człowiek zdecydowany, konkretny, widzący na horyzoncie określone, niesztampowe cele, realizacji których zupełnie się nie obawia. Nie analizuje, po prostu działa. Powoli, choć zawsze ze szwajcarską dokładnością, małymi krokami prze do przodu, wyznacza sobie oraz dziedzinie życia, jaką reprezentuje nowy, osobliwy wymiar. Jednocześnie nie wypiera się swoich korzeni, docenia je i jest im wierny. I ten właśnie format, format w stylu Rojka bardzo kocham. Taki był Myslovitz (a w chwili gdy to zaczęło ulegać zmianie, muzyk zadecydował o odejściu). Taki jest OFF Festiwal. Taki jest Rojek w wersji solo. Szczery, liryczny, na swój sposób oryginalny. I taka właśnie jest ta książka.
Dzięki niniejszej biografii, muzyk prezentuje się jako osoba autentyczna i namacalna. Jest to człowiek pełen sprzeczności, nad wyraz poukładany a zarazem pełen wrażliwości, niespotykanej melancholii, wewnętrznego smutku i bólu egzystencjalnego. To bogactwo wnętrza artysty w tak piękny sposób ukazane zostało dzięki mądrym, przemyślanym i niebanalnym pytaniom Aleksandry Klich. Trzeba przyznać to szczerze – dziennikarka rzetelnie przygotowała się do niniejszej publikacji. Prowadzona przez nią rozmowa nie nudzi, wciąga w wir świata rockowej i alternatywnej muzyki, pozwala zerknąć w głąb duszy muzyka, nie obnażając go jednak nadto. Jest intymna lecz nie pornograficzna. Jednym słowem – zachwyca dojrzałością i uczciwością.
Estetyka merytorycznej zawartości książki współgra z estetyką jej wydania. Minimalistyczna w swej formie okładka, na której to umieszczony został prosty portret Artura Rojka, jest taka, jak wydźwięk książki: szczera i nieprzekombinowana. Treść biografii jest równie autentyczna i harmonijna. Każdy z rozdziałów otwierany jest skrzętnie dobranym cytatem, który umieszczony został na czarnym tle. Zabieg ten powoduje, iż książkę czyta się „odcinkami”. Niczym urywki, skrawki życia, którego autor uchyla zaledwie rąbka. Pozycja wzbogacona została również o ważniejsze teksty Rojka a także kilkanaście fotografii z przebiegu jego kariery zawodowej. Co nie dziwne, całokształt jest niezmiernie przyjemny w odbiorze.
Reasumując, Inaczej to biografia nietuzinkowa i porywająca. Tytuł zadowoli nie tyleż fanów polskiej muzyki rockowej, co będzie nie lada gratką dla sympatyków nieszablonowych osobowości. Co pewne – ukaże zupełnie odmienne oblicze byłego lidera Myslovitz. Udowodni, że w wielu aspektach (do których przyzwyczaiły nas media a które nasza podświadomość przyklepała) było po prostu… inaczej. Fenomenalny tytuł, z którym naprawdę warto się zapoznać. Bardzo polecam!
Komentarze
Agata
Bardzo ciekawa recenzja! Fajny masz styl opowiadania i wyrażania własnej opinii. Dzięki Twojej stronie natrafiłam na książkę o Arturze Rojku. To moja największa muzyczna miłość. Przekonałaś mnie, aby sięgnąć po tą pozycję :) Bardzo Ci dziękuję!
Dominika Rygiel
do Agata
Och, bardzo mi miło czytać takie słowa. Mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu. Mnie porwała!