Błoto to debiutancka powieść Hillary Jordan, w której, patrząc przez pryzmat wielowymiarowości oraz głębokiego przesłania, jakie za sobą niesie, aż dziw bierze, że zalążek pomysłu na jej fabułę powstał w czasach, gdy jego autorka chodziła jeszcze do szkoły podstawowej. Entuzjastycznie przyjęta przez krytykę powieść doczekała się kilku literackich nagród (m.in. PEN/Bellwether Prize for Socially Engaged Fiction, ALA Alex Award czy NAIBA Book of the Year for Fiction) oraz ekranizacji, której podjęła się platforma Netflix. Obraz Mudbound w reżyserii Dee Rees odbił się szerokim echem w świecie filmu, zdobywając tym samym nie tylko uznanie publiczności, ale i cztery nominacje do Oscara.
Dwie rodziny, milion zgryzot
Gdy w 1939 roku Laura poznaje Henry’ego McAllana i wkrótce wychodzi za niego mąż, choć nie wygląda na najszczęśliwszą kobietę pod słońcem, w końcu zaczyna odczuwać swego rodzaju stabilizację. Wraz z ożenkiem z serca jej matki zdaje się spadać kamień wielkości głazu, a i ona czuje ulgę, że może pozbyć się wstydliwego miana „starej panny”. Iluzoryczne szczęście Laury kończy się wraz z chwilą, gdy Henry postanawia osiąść na farmie w Delcie Missisipi. Wychowana w Memphis kobieta stawić musi czoła nowemu wyzwaniu – życiu w murszejących murach domu osadzonego na grzęzawiskach, pozbawionego dostępu do bieżącej wody, bez prądu, za to w towarzystwie Papy – gburowatego teścia rasisty, dwóch wymagających opieki córeczek oraz psychicznie rozszarpanego pobytem na wojennym froncie szwagra – Jamiego.
Kiedy padało – a padało często – podwórko przemieniało się w kociołek z gęstą zupą gumbo, dom zaś unosił się na jego środku jak rozmoczony krakers. Gdy nadchodziły ulewy, rzeka wylewała i zatapiała mostek, jedyną drogę dojazdową. Po drugiej stronie mostu leżał świat, w którym znano żarówki, brukowane drogi i białe niepoplamione koszule. Gdy rzeka wylewała, ten świat był dla nas stracony, a my byliśmy straceni dla niego.
Rodzina Jacksonów to czarnoskórzy dzierżawcy farmy Henry’ego. Florence pomaga w bieżących obowiązkach Laurze, leczy jej dzieci. Hap pomaga w pracach w polu. Okrutne realia wojny nie oszczędziły także ich syna – Ronsela. Poobijany mentalnie mężczyzna, wraz z zaprzyjaźnionym Jamiem McAllanem wraca w rodzinne strony. Jego powrót to jednak ostre zderzenie się z brutalną rzeczywistością – podziałami, stereotypami i rasistowskimi ruchami Ku Klux Klanu, któremu przewodniczy Papa McAllan…
Nie ma to jak w domu. Czarnuch. smoluch, murzaj, bambus. Pojechałem walczyć za swój kraj wróciłem, żeby się dowiedzieć, że nic się nie zmieniło. Czarni ludzie dalej jeżdżą na końcu autobusu, wchodzą tylnymi drzwiami, zbierają bawełnę białych i proszą ich o wybaczenie. Nieważne, że odpowiedzieliśmy na ich wezwanie i walczyliśmy na wojnie, dla nich zawsze będziemy czarnuchami. A czarni żołnierze, którzy polegli, będą po prostu martwymi czarnuchami.
Mentalne bagno
Choć rodziny McAllanów oraz Jordanów zdają się żyć zgodnie, w niewypowiedzianej kolaboracji, niemym współistnieniu, i jak wynika ze splotu wydarzeń – są przecież sobie wzajemnie potrzebne; ich pozorną stabilizację burzy bagno stereotypów, uprzedzeń, konwenansów i zacofania. Bohaterowie Błota osadzeni zostają na terenie podmokłym, bagnistym, brudnym. Miejsce, w którym przyszło im żyć jest swoistą metaforą intencji, jakie rządzą ruchami rasistowskimi, których głównym prowodyrem i przedstawicielem jest Papa.
Przyjaźń, miłość, namiętność
W tym nieżyczliwym dla rodzin środowisku (w przypadku rodziny McAllen jest to środowisko naturalne, dla Jacksonów otoczenie ludzi), jakim na pierwszy rzut oka wydaje się być Delta Missisipi, nie brakuje jednak dobra. Poszczególnych bohaterów wiążą więzy przyjaźni (jak chociażby ta pomiędzy Jamiem i Ronselem, czy Laury i Florence), miłości (nawet, jeśli miałaby być rozpatrywana w kategorii obowiązku), czy zaskakującej i nieplanowanej namiętności.
Pierwiastek kobiecy
Powieść Amerykanki podejmuje wiele ważnych tematów. Obok wybijającej się problematyki segregacji rasowej, podjęta została tematyka niszczycielskiej siły wojny i jej wpływu na psychikę żołnierzy. Ronsel i Jamie to przedstawiciele pokolenia weteranów, którzy po powrocie z frontu nie radzą sobie z otaczającą rzeczywistością. Ważną rolę w rzeczonej powieści niewątpliwie odgrywają kobiety. Choć są to postaci drugoplanowe, pozornie niewidoczne, z wyglądu nieszczególnie urodziwe (jak mówiła o sobie chociażby Laura) ich obecność jest istotna. Cechuje je wewnętrzna siła i – wbrew logice – wymowna, naturalna sposobność walki z druzgoczącą, pesymistyczną rzeczywistością.
Gdy myślę o farmie, widzę błoto. Żałoba za paznokciami męża, strupy zaschniętej ziemi oblepiającej kolana i włosy dzieci. Błoto pochłaniające moje stopy (…). Było nie do pokonania. Pokrywało wszystko. Moje sny miały błotnisty kolor.
Unikatowość narracji
Błoto charakteryzuje niepowtarzalny sposób prowadzenia narracji. Hillary Jordan oddaje głos prawie każdemu ze swoich bohaterów. Historię śledzić można zatem z różnego punktu widzenia, co pozwala odbiorcy odkryć motywacje działania, odczuć emocje każdej ze stron: nie tylko poszczególnych członków rodziny McAllanów, ale też rodziny Jacksonów. To niecodzienna i szeroka perspektywa, prowadzona pierwszoosobowo, w pełni pozwalająca na utożsamianie się z każdym bohaterem prócz… Papy. Autorka ograbiła tę postać z podobnej możliwości. Jego okrutne i niesprawiedliwe intencje zdają się być bezdyskusyjne, pozbawione racjonalnego podłoża i niewytłumaczalne, stąd też stary McAllan pozbawiony zostaje prawa głosu.
Sam zaś głos Hillary Jordan jawi się jako konkretny i dosadny. Autorka wytyka naczelne grzechy amerykańskiej, powojennej rzeczywistości. Dzięki klaustrofobicznemu, pełnego ziemi i brudu tłu, w jakim osadzona została akcja książki oraz za sprawą intymnej formie narracji powieść wsysa niczym bagno. Tym samym, do historii rodzin McAllanów i Jacksonów podchodzi się wyjątkowo emocjonalnie. Jest to obraz przejmujący, napisany przystępnie i nad wyraz – patrząc na niełatwą tematykę – lekko.
Uczciwa proza środka
Debiutancka powieść Hillary Jordan imponuje swoją wielowymiarowością oraz siłą symbolu, jaką pełni w niej błoto. To nie tylko bagno, pod którym zapada się farma, to nie tylko muł, którym oblepiają się gumowce. To przede wszystkim szlam mentalny, oblepiający umysł, obezwładniający ciało, karmiący się stereotypowym myśleniem i uprzedzeniami.
Tytuł: Błoto
Autor: Hillary Jordan
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 359
Przekład: Adriana Sokołowska-Ostapko
Komentarze
Agnieszka
Bardzo ciekawy zamysł, może kiedyś się skuszę
Magda
Planuję zakup w najbliższy piątek. Wiele dobrego czytałam już o tej książce wcześniej. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć.
Agata
Szczególnie zaintrygowała mnie Papy, na tyle, że sięgnę po tą książkę.
Gosia B
Posiadam tę książkę i jestem jej bardzo ciekawa. Mam nadzieję, że mnie wciągnie:)
Ola
Zapisuje tytuł do ulubionych, myślę że książka mnie wciągnie, lubię takie klimaty:)
Madzia Rębowiecka
do Ola
Wow, jak Ty pięknie piszesz :) Bardzo zaintrygowałaś mnie swoją recenzją do przeczytania tej pozycji :) dobrego dni :)