Przygoda razy trzy – „Swoją drogą”, Tomek Michniewicz

Zabiorę cię w dowolne miejsce na świecie. Pod jednym warunkiem – decyzję dokąd chcesz lecieć i po co, musisz podjąć już, w tej chwili.

Tomek Michniewicz tymi oto słowami zaprosił trzy bliskie sobie osoby w podróż ich życia. Propozycje kuszące, niemal nie do odrzucenia. Czy jednak dające pełnię szczęścia?

Na to pytanie, choć nie bezpośrednio lecz na pewno między wierszami, odpowiedzieć musiały sobie trzy zaproszone przez autora osoby: jego bliski przyjaciel, żona oraz ojciec. Dokąd musieli się udać by odczuć na własnej skórze wątpliwości dotyczące celu swego istnienia? Osada Pigmejów Baka w środku afrykańskiej dżungli, Arabia Saudyjska oraz Nowy Orlean. Trzy różne kontynenty. Trzy różne kultury. A odpowiedź wszędzie jeśli nie ta sama, to na pewno podobna.

Tomek Michniewicz po raz kolejny porywa czytelnika w niezapomnianą podróż w niemal niedostępne dla przeciętnego śmiertelnika rejony. I ponownie urzeka. Czym? Zachwycającym stylem, swoją lekkością pióra, spojrzeniem na świat z przymrużeniem oka, swoim charakterystycznym, czarnym humorem, który można tylko kochać:

Też pamiętam pierwszy nocleg w dżungli. Nie zasnąłem nawet na minutę. Siedziałem skulony przy ogniu i tylko dorzucałem kolejne polana, żeby wokoło było jak najjaśniej. W ciemności stale coś szeleściło, brzęczało, przemykało pod krzakami. Za każdym razem zrywałem się na równe nogi, omiatając linię lasu latarką, zawsze z roztrzęsionymi rękami i zawsze bezskutecznie. Żeby sobie oddać otuchy, śpiewałem piosenki z Pana Kleksa, bo te jedne w nerwach mogłem sobie przypomnieć, a nad ranem, gdy już nie byłem w stanie wytrzymać napięcia, zacząłem się modlić do wszystkich bogów, jakich znałem. I wymyśliłem sobie jeszcze trzech własnych, na wszelki wypadek.

Ujmuje również przesłaniem, drugim dnem, które wplata gdzieś między tekst. Że świat nie jest do końca taki, jakim go postrzegamy a definicja szczęścia może być różna, wręcz totalnie odmienna od naszego o nim wyobrażenia. O pięknym wydaniu, kredowym papierze i kolorowych zdjęciach nie muszę już chyba wspominać. Bardzo przyjemnie tę książkę trzymać w ręku. Jest na co patrzeć i czym się delektować. Wszystko pięknie, porywająco i emocjonująco.

Jest jednak pewne „ale”. Nadeszło wręcz to, co nazywane jest rozczarowaniem. Trochę, patrząc przez pryzmat pozostałych książek Michniewicza, tą czuję się zawiedziona. Trzy osoby. Trzy podróże. Trzy historie. O tyle o ile pierwsza z nich jest interesująca, to pozostałe dwie już znacznie mniej. Dlaczego? Co spowodowało, że mój odbiór niniejszego zbiorku nie jest tak entuzjastyczny jak pozostałych propozycji podróżnika? No cóż. Zamysł opisanych w książce podróży był nietuzinkowy i rokował bardzo dobrze. Pytanie – odpowiedź. Propozycja – zgoda. Wszystko pięknie i ładnie tylko… dobór osób nie zupełnie mi się spodobał. Myślałam, że osoby te będą zupełnie przypadkowe, losowe. A okazało się, że podróżnik zaproponował wyjazd osobom na swój sposób bliskim. Realnie patrząc – najbliższym. Wszystko rozumiem. Rozłąka, tęsknota, naprawianie relacji. Ale sprzedaż tego na łamach książki?

To właśnie ten fakt przeważył i spowodował, że odebrałam Swoją drogą jako lekturę niezbyt profesjonalną (a za takiego miałam zawsze jej autora). Rozumiem, entuzjaści mogą mi zarzucić, że książka jest bardzo szczera, wręcz intymna a autor niezmiernie odważny, że się swoimi życiowymi wątpliwościami dzieli z czytelnikami. Być może jest to atut. Dla mnie to słaby punkt tego tytułu, swego rodzaju forma usprawiedliwiania wyborów autora przed samym sobą. W obliczu innych reportaży Michniewicza ta wypada jeśli nie słabo czy wręcz tanio, na pewno mizernie. Znający twórczość dziennikarza mogą poczuć swego rodzaju zawód.

Pomimo wszystko, jest to książka, z którą warto się zapoznać. Myślę, że dla nie znających twórczości Tomka Michniewicza, warta polecenia jako pierwsza. W pełni oddaje charakter autora, zapoznaje czytelnika z jego stylem i poglądem na świat. Jednocześnie jest odrobinę bardziej przystępna i mniej drastyczna niż wcześniejsze jego publikacje. Swoją drogą całkiem… przyjemna w odbiorze. Nie wiem, tak na marginesie, dlaczego się więc czepiam. Polecam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie. Bo z nią to jak z podróżą, każdy odbierze ją na swój sposób.

Jednym zdaniem

Przystępnie, kontrowersyjnie, odkrywczo - Tomek Michniewicz w pigułce. Radzę połknąć ;)

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
0 komentarzy
0 Polubień
Poprzedni wpis: O pociągu, który zboczył z toru – „Dziewczyna z pociągu”, Paula HawkinsNastępny wpis: Uśmiech receptą na życie – „Księga śmiechu i zapomnienia”, Milan Kundera

Zobacz także

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum