Michael Crummey po raz wtóry zabiera czytelnika w bezkompromisowy świat nieujarzmionej natury Nowej Funlandii, w którym jej surowość, bezwzględność oraz prawa znacząco wpłyną na decyzje i działania bohaterów. Tym razem będzie nimi osierocone rodzeństwo, Ada i Evered. Dzieci na naszych oczach walczyć będą nie tylko o przetrwanie oraz dojrzewać do trudnych decyzji, lecz również rozkwitać i stawiać czoła atawistycznym popędom…
Kiedy umiera ich siostrzyczka Martha, a zaraz za nią matka, nie wiedzą jeszcze, że niebawem odejdzie również ojciec. Jego śmierć nie dochodzi do świadomości dzieci od razu. Początkowo wypierają ją, walcząc z nieubłaganą informacją. Śmiercionośna choroba jest jednak bezwzględna. Bezlitośnie odbiera im najbliższych, ograbia z poczucia bezpieczeństwa, odziera z dzieciństwa. Evered i Ada, chcąc przeżyć na odciętej od świata wyspie, na pustkowiu, w którym przyszło im żyć, biorą na barki zadania ponad swoje siły. Obowiązki zmarłych rodziców związane z połowem i sprzedażą ryb stają się ich codziennością a oni sami karmią się nadzieją, że uda im się im podołać zadaniom dorosłych.
Kanadyjski prozaik stworzył interesującą powieść inicjacyjną, w której pochyla się nad dwoma głównymi problemami. Pierwszy z nich dotyczy przyspieszonego dorastania dziecka w obliczu śmierci rodziców w warunkach ekstremalnych. 12-letni Evered oraz 10-letnia Ada żyją bowiem w środowisku odciętym od cywilizacji, na surowej wyspie, z dala od ludzi w nieprzejednanym klimacie Nowej Funlandii, gdzie sroga zima idzie w parze z surowością środowiska naturalnego. Aspekt ten nie jest bez znaczenia, znacząco wpływ na działania bohaterów, którzy pogodzić muszą dojmującą pustkę po śmierci rodziców i młodszej siostrzyczki z walką o przetrwanie (zdobywanie pożywienia równoznaczne jest z połowem ryb i ich wymianą na chleb czy rum u przypływającego raz do roku żaglowca Nadzieja), co dla niedoświadczonych w temacie dzieci stanowi sporą przeszkodę i wymusza szereg działań, z którymi wcześniej nie miały styczności. To moment, w którym bezpowrotnie kończy się ich dzieciństwo.
Prócz morderczej walki o przetrwanie z którą zmagać musi się rodzeństwo, Crummey podejmuje tematykę dojrzewania i inicjacji seksualnej, w przypadku Ady i Evereda miłości kazirodczej. Osamotnione rodzeństwo rozpaczliwie poszukuje bowiem ciepła i miłości. Odnajduje we własnych ramionach, co finalnie wraz z upływającym czasem i dojrzewaniem fizycznym prowadzić musi do utraty niewinności. Odkrycie cielesności, która wcześniej była dla nich tabu, okazuje się równie zaskakująca i nieoczywista jak walka o pożywienie i przetrwanie na bezludnym lądzie. Pojawia się tutaj problematyka winy. Przyjemność ciała miesza się tutaj ze wstydem umysłu, a odbiorca pozostaje w obliczu pytania czy bohaterowie ponoszą winę swoich grzesznych działań, czy może do końca, w obliczu ekstremum, którego są częścią, pozostają niewinni?
Kanadyjczyk nie stawia jednoznacznych odpowiedzi, a i sam opis inicjacji niedorostków pozostaje dość zawoalowany. Nie bez znaczenia zdają się być imiona rodzeństwa, które w sposób jednoznaczny przywołują na myśl biblijną parę pierwszych ludzi: Adama i Ewę, którzy również zmuszeni byli walczyć z pokusami ciała i umysłu. Wyspa, na której żyją Ada i Evered to swego rodzaju raj utracony, a żaglowiec Nadzieja z Woźnym na czele to odwołanie do Boga. Same postaci nakreślone zostały w sposób archetypiczny. Ada odzwierciedla w pełni wszelkie cechy kobiece, jest osobowością wrażliwą, skupiającą się na budowaniu ciepła ogniska domowego. Evered zaś odzwierciedla wszystkie cechy typowo męskie, atawistycznie i zaciekle walczy o zdobycie pożywienia i przetrwanie na wyspie.
Najmocniejszym punktem najnowszej powieści Crummey’a jest jej pierwsza połowa, w której to dominują sugestywne opisy bezlitosnej natury. Autor pieczołowicie opisuje wszelkie trudy życia, z jakimi zmagać muszą się bohaterowie. Nakłada się na to cały „brud cielesności” ze szczegółowym opisem porodu i połogu czy miesiączkowania. Wespół z dojmującą żałobą, smutkiem, który przeżywają dzieci po utracie najbliższych książka odbija się na odbiorcy szerokim echem, nie pozostawiając go obojętnym wobec przejmującej i intymnej fabuły. Drugą, tę poświęconą w znacznej mierze sferze rodzącego się pożądania pomiędzy Adą i Eeveredem, określić można jako mniej zajmującą i dość jednak przewidywalną. Rozwinięcie to rozczarowuje i nie wykorzystuje w pełni potencjału, jaki drzemał w tytule.
Finalnie, Bez winy to interesująca powieść inicjacyjna oraz smutna ballada o pożegnaniu, samotności oraz usilnej potrzebie ciepła i bliskości. To proza mięsista lecz niepozbawiona intymności. Napisana z wyczuciem słowa, niedosadnie, z zachowaniem surowego klimatu. Godna uwagi.
Tytuł: Bez winy
Autor: Michael Crummey
Tłumaczenie: Michał Alenowicz
Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 351
Komentarze
Joanna
Po opisie sądzę, że to mocna książka. Zachęciła mnie Pani do sięgnięcia po nią :)
Anna z Wychowanie to przygoda
Chętnie przeczytam, ciekawią mnie powieści inicjacyjne. A krajobraz Kanady na pewno dużo tu wnosi. Zobaczymy, czy się odważę... Dziękuję za ciekawa recenzje! Pozdrawiam serdecznie!