Trzy razy o świcie to niewielka gabarytowo książeczka, której powstanie jest rzeczą niecodzienną i dość uroczą. Jest to bowiem tekst, którego autorstwo przypisane zostało jednemu z bohaterów poprzedniej powieści Alessandro Baricco. Wyimaginowana książka, która subtelnie i doprawdy ujmująco zapowiedziana została w Mr Gwynie, rozpatrywana może być w kategoriach swoistej gry z czytelnikiem. Tylko wytrawny i wierny fan prozy Włocha podjąć zdołał rzucone przez pisarza tropy, a tym samym przewidział w nich zapowiedź kolejnego utworu prozatorskiego. Fakt faktem, nieistniejące dzieło stało się ciałem, a Trzy razy o świcie ujrzało światło dzienne.
To trzy opowiadania, które łączy para bohaterów: Mary Ho Pearson oraz Malcom Webster. W każdej opowieści dzieli ich inna różnica wieku oraz warunki, w jakie rzuca ich los. Łączy je zaś sieć subtelnych powiązań i motywów, w którym wątek broni odgrywa kluczową rolę. Jest symbolem wymierzania sprawiedliwości, słusznej lub iluzorycznej, niesie zgubę i przeciwna pozornie sielską rzeczywistość w pół, przerywa fabułę, odcinając bohaterów od siebie.
W centrum stoi Ona i On, a siłą napędową opowiadań jest ich dialog. To filar każdej historii. Sposób konwersacji Mary oraz Malcolma jest czarujący. To rozmowy z i(s)krą: magnetyzujące i z pazurem, pełne zrozumienia i uwodzicielskie, jednocześnie zaczepne, z nutką prowokacji. Chemia między postaciami jest wyraźna i stanowi bez wątpienia najmocniejszy punkt najnowszej publikacji Baricco.
Tego samego nie można powiedzieć o samych historiach. Pozbawione zostały większej fabuły, koncentrują się wyłącznie na żywiołowym dialogu. Wyrwane zostały z kontekstu, pełne są niedopowiedzeń, niejasności. Ogołocone zostały z odautorskiego słowa wyjaśnienia. Cała interpretacja leży wyłącznie w gestii odbiorcy. To surowe, „gołe” sceny, w których do głosu dochodzi Baricco – autor sztuk teatralnych.
Trzy pocięte kadry, trzy klisze z różnych momentów życia pary bohaterów, która spotyka się, jak mówi sam tytuł, trzy razy o świcie. Zabieg to ciekawy i interesujący, pozostawiający jednak po sobie pokaźną dozę niedosytu i zawodu. Za krótko, za mało, zbyt wartko i zbyt minimalistycznie.
Tytuł: Trzy razy o świcie
Autor: Alessandro Baricco
Przekład:Lucyna Rodziewicz-Doktór
Wydawnictwo: Sonia Fraga
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 110
Komentarze
Anna
Właśnie jestem po lekturze swojej pierwszej książki Baricco- Panna młoda. I jestem zachwycona. Uwielbiam taki magiczny świat gdzie nie wszystko jest jasne i wiele w nim tajemnic i zabawy z czytelnikiem. Dlatego na pewno sięgnę po kolejne, ta opisana przez Ciebie brzmi również zachęcająco. Ale najpierw chyba Mr Gwyn skoro ta nawiązuje do niej.
Sławka
Szukam czegoś na lato, ale wyżej na blogu, za ciężki kaliber jak na mnie ... Ale to wydaje się być ciekawą propozycją. Przekonały mnie niedopowiedzenia i niejasności. Dorobię sobie brakujące elementy w kilku wersjach ;)