Ślady, których nie wymażemy – „Żeby nie było śladu”, Cezary Łazarewicz

Miało nie być śladów. Miało boleć, a równocześnie rozejść się po kościach. Miało zastraszyć i stać się bolesną nauczką, o której nikt, prócz zainteresowanych się nie dowie. Po cichu i pokątnie, w celu utrzymania ładu i porządku, utarcia nosa i uciszenia wychodzących przed szereg.

Ona – działająca w ruchu antykomunistycznym, dobrze rokująca, należąca do Związku Literatów Polskich poetka. Prześladowana przez Służbę Bezpieczeństwa. On – cieszący się życiem maturzysta, młodzieniec u progu życia.

12 maja 1983 roku miał być dla nich okazją do świętowania. Ona miała pękać z dumy z powodu jego zdanej matury. On miał świętować zdany egzamin i snuć plany na przyszłość. Zarówno dla Barbary Sadowskiej, jak i jej syna Grzegorza Przemyka (oraz jego ojca Leopolda, przyjaciela Cezarego Filozofa oraz Bogu ducha winnych osób z pogotowia ratunkowego) dzień ten miał być ostatnim naznaczonym radością i względną beztroską. W chwili, gdy chłopak zostaje złapany przez funkcjonariuszy MO na ulicy, wciągnięty do nyski i brutalnie skatowany na komisariacie, ich życie dobiega końca.

Miało nie być śladów. Miało rozejść się po kościach. Miało zastraszyć przeciwstawiającą się komunizmowi rodzinę. Nie udało się. Sprawa Grzegorza Przemyka rozniosła się: rozniosła szerokim echem po społeczeństwie, a jego pogrzeb stał się tłumną manifestacją antykomunistyczną.

Co w takim przypadku robi ówczesny aparat władzy?

Mataczy. Kręci. Manipuluje. Łga. Oszukuje. Dezinformuje. Kombinuje. Wciska ciemnotę. Mistyfikuje. Konfabuluje. Zmyśla. Mami. Ściemnia. Judzi. Mąci. Spiskuje. Gmatwa. Zaciemnia. Przeinacza fakty. Tuszuje. Jednocześnie zastrasza. Szczuje. Szantażuje. Przymusza. Wywiera presję. Naciska. Napiera. Przypiera do muru. Przydusza. Szkaluje. Oczernia. Zniesławia.

KŁAMIE.

Ma nie być śladów. Ma zostać zatuszowane. Ma zostać wyciszone. Ma być wymazane z kart historii.

Opisana przez Cezarego Łazarewicza sprawa Grzegorza Przemyka jest dogłębnie smutna – to ogromna, nieopisana tragedia rodziny, którą w celu zastraszenia, w imię komunistycznych pobudek, bezceremonialnie się rozbija. Brutalne pobicie, które najzwyczajniej w świecie wymyka się ZOMO-wcom z rąk, na zawsze okalecza rodzinę i znajomych ofiary. Są zastraszani, inwigilowani, zmuszani do ukrywania się. Z drugiej zaś strony, reportaż w sposób jednoznaczny obnaża bezduszny aparat ówczesnej władzy, która to w okrutny i niehumanitarny sposób, angażując setki postronnych osób próbuje zatuszować prawdę, scedować winę na niewinnych sanitariuszy, umyć ręce i zamieść brudy pod dywan. Żeby nie było śladów to książka, której treść może zdumiewać – to zaskakujące, w jaki sposób niewygodna śmierć jednostki wpłynąć mogła na zachowanie wysoko postawionych członków władz, od generała Jaruzelskiego począwszy, poprzez generała Kiszczaka, a na Jerzym Urbanie chociażby skończywszy. To nieprawdopodobne i odrażające ile nakładu sił, energii i środków przedsięwzięto, by sprawę wyciszyć i zatuszować.

Nagrodzony Nagrodą Literacką Nike reportaż Łazarewicza to dynamiczna opowieść prawdy. Historia zabójstwa Przemyka przedstawiona została rzeczowo, z dbałością o najmniejszy merytoryczny detal. To książka wielowymiarowa. Na jej wielopłaszczyznowość składają się punkty widzenia nie tylko rodziny zamordowanego maturzysty, ale świadków pobicia, sanitariuszy, lekarzy, ówczesnych polityków. Autor w sposób obrazowy ukazuje zakres i zasięg matactw, kłamstw oraz ogrom bólu rodziny. Całość daje zatrważający obraz PRL-owskiej rzeczywistości.

Żeby nie było śladów to reportaż, który boli, bulwersuje, zdumiewa i degustuje. To nie tylko bezwzględne obnażenie cynizmu ówczesnych polityków, ale przede wszystkim przygnębiający dowód bezsilności jednostki wobec komunistycznej zaciętości. To drastyczna, jednak merytorycznie doskonała lekcja historii, po której miało nie być śladów. Kłamstwo ma wszak krótkie nogi, a prawda – nawet, jeśli po kilkudziesięciu latach – w końcu wychodzi na jaw. Szkoda tylko, iż sprawa zdążyła się przedawnić, a winni nigdy nie zostali w pełni osądzeni i ukarani. To przykre, że sprawcy jednak postawili na swoim i wszystko rozeszło się poniekąd po kościach.

Tytuł: Żeby nie było śladów
Autor: Cezary Łazarewicz
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 316

Jednym zdaniem

Zatrważający, sugestywny obraz tuszowania sprawy zabójstwa Grzegorza Przemyka. Lektura obowiązkowa!

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
3 komentarzy
1 Polubienie
Poprzedni wpis: Z kłamstwem jej do twarzy – „Czasami kłamię”, Alice FeeneyNastępny wpis: Oko w oko z pisarzem – „Poza napisanym”, Jarosław Czechowicz

Zobacz także

Komentarze

  • Martyna

    12 listopada 2017 at 16:52
    Odpowiedz

    Zaciekawiło mnie :] Moja lista książek do zakupu się powiększa ;] Pozdrawiam

  • Natalia

    12 listopada 2017 at 12:42
    Odpowiedz

    Bardzo intrygująca recenzja :) Wpisuję na swoją listę czytelniczą.

  • Czytoholik

    10 listopada 2017 at 23:23
    Odpowiedz

    Jutro zabieram się za czytanie, bo "Żeby nie było śladów" czeka już na czytniku. Jestem niesamowicie ciekaw zawartego w książce szczegółowego opisu tej dramatycznej historii. Dzieki za recenzję. Przynagliła mnie jeszcze bardziej, by już dłużej nie odkładać tej pozycji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum