Stary, ale nadal jary – „Stary”, William Faulkner

Układając sobie w głowie zarys niniejszej recenzji, na samym początku nasunęło mi się zasadnicze pytanie, które nie chce wyjść mi z głowy: czy ktoś jeszcze czytuje tego rodzaju książki? Czy ktokolwiek ma potrzebę sięgania po literaturę, która nie stroni od biblijnych alegorii, która za swoją czysto prozaiczną formą skrywa coś więcej aniżeli czysto hedonistyczną treść? Czy tak wyszukana i niełatwa w odbiorze stylistyka jest w stanie przyciągnąć dzisiejszego, zabieganego i mało wymagającego czytelnika? Znam odpowiedź, zacznę jednak od początku, od kolejnego pytania.

Kim lub czym jest tytułowy Stary z książki Williama Faulknera? To określenie rzeki Missisipi, przedstawionej w swej najgorszej z możliwych postaci. Stary to wzburzona, mętna woda, wezbrane brzegi, to powódź wszech czasów, chaos i dezorientacja. Błoto i muł, koczujący na dachach i drzewach powodzianie i oni: ewakuowani więźniowie. Wśród nich wybrana dwójka: wysoki i chudy dwudziestokilkuletni chłopak bez imienia oraz niski i tłusty, również bezimienny mężczyzna. Przydzieleni zostają przez wojsko do specjalnego zadania: mają uratować ciężarną, uwięzioną na drzewie kobietę. Wysłani łodzią ruszają w niebezpieczną podróż, nie tylko w głąb zalanych terenów, ale przede wszystkim w głąb siebie. Rzuceni dosłownie i w przenośni na głęboką wodę mężczyźni muszą przeciwstawić się bezdusznemu żywiołowi. Puszczeni poniekąd wolno skazańcy, rozegrać muszą walkę z samym sobą, stawić czoło swoim pokusom i demonom, uświadomić sobie istotę honoru, zbrodni i kary jej wymierzonej.

Stary to niewielka objętościowo książeczka (zaledwie 130 stron), swoimi ramami obejmuje jednak zaskakująco wiele. Pierwsze, co mnie ujęło, to potęga przyrody. Zjawiska atmosferyczne (jak przykładowo ulewa) zostały nakreślone niezwykle barwnie i obrazowo. Ich odbiór jest niemal organoleptyczny. Są to niezwykle zjawiskowe opisy, którymi wręcz się zachłysnęłam. Faulkner stworzył rzecz niezwykłą, przedstawił naturę niczym żywą istotę. To ona wiedzie w opowieści prym, jest jej główną bohaterką, siłą napędową akcji. Jej żywiołowość, nieprzewidywalność i agresja mają za zadanie jedno: wywołać w czytelniku niepokój. I to też ze mną zrobiły. Kolejny aspekt, na który należy zwrócić uwagę, a który jednocześnie mnie ujął, to konflikt psychologiczny puszczonego wolno więźnia. Mający uwolnić ciężarną kobietę skazaniec stoi przed wyborem: iluzorycznie ułatwionej (choć w obliczu szalejącego żywiołu nie jest to rzecz oczywista) ucieczki z więzienia a ratunkiem powodzianki i powrotem do celi. Czy postąpi mężnie i honorowo? Czy jego decyzja stanie się powodem zredukowania jego kary czy wręcz przeciwnie? I sprawa najistotniejsza – licznie rzucające się w oczy odwołania do Biblii: potop, Adam i Ewa, węże, czy grzech. A to wszystko jest tylko czubkiem góry lodowej niniejszej pozycji.

William Faulkner to pisarz kompletny, nie pobłaża czytelnikowi, stawia mu poprzeczkę bardzo wysoko. Prócz wielowarstwowej fabuły, w Starym nie brak więc zagadnień egzystencjalnych, w pozycji doszukać możemy się również konfliktu tragicznego. Co więcej, całość napisana została w dosyć wyszukany sposób. Język, choć zrozumiały, do najprostszych nie należy. Wina leży po stronie składni zdań. Są wielokrotnie złożone, przez co czytelnikowi łatwo jest zgubić wątek.

Jak widać, Stary to powieść wymagająca, której niepozorna wielkość jest odwrotnie proporcjonalna do jej merytorycznej zawartości. Jest to lektura wymagająca wnikliwości, skupienia i rachunku sumienia. Odpowiadając na zadane we wstępie pytanie, trzeba wziąć pod uwagę jeden, dosyć istotny aspekt: egzemplarz recenzowanej książki miał wylądować na śmietniku. Patrząc przez pryzmat mojej przytoczonej wyżej opinii, odpowiedź nasuwa się sama, do optymistycznych nie należy. Obawiam się, że książka nie przypadnie do gustu dzisiejszemu, przeciętnemu czytelnikowi, szczególnie jeśli szuka on w literaturze czystej, nieskalanej wysiłkiem umysłowym przyjemności czytania. Usatysfakcjonuje za to fanów naturalizmu i egzystencjalizmu, osoby lubiące szperać głęboko w tekście, dogrzebywać się do drugiego, głębszego dna. Mnie zmusiła do przyjrzenia się bliżej dorobkowi pisarskiemu Faulknera. Zdecydowanie polecam i na pewno do jego twórczości wrócę. Niebawem!

Jednym zdaniem

Mocny i nad wyraz pojemny tytuł, który zapadnie w pamięć. Zachwyci zaciekłych fanów literatury pięknej i książek z przesłaniem. Warto po niego sięgnąć.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
12 komentarzy
0 Polubień
Poprzedni wpis: Ofiara czy kat? – „Wdowa”, Fiona BartonNastępny wpis: (nie)perfekcyjny poradnik – „Nieperfekcyjna mama”, Anna Dydzik

Zobacz także

Komentarze

  • Grzegorz

    23 maja 2017 at 05:59
    Odpowiedz

    Z Faulknerem jest jak z innymi tuzami literatury - kreuje własny świat, na pierwowzorze bardzo często nie zostawiając suchej nitki. Jeśli podobnie, podobnie jak ja, na pierwsze z listy Twoich pytań odpowiesz twierdząco, to sięgnij ku Steinbeckowi, który pod tym względem bije i młodszego kolegę (szczególnie mam tu na myśli opus magnum - "Na wschód od Edenu", którym rozczytywać można się bez końca:D). Wracając do recenzji - jest bezbłędna. Treściwa, napisana kapitalnym, literackim językiem. Z chęcią będę tu częściej zaglądał, pozdrawiam:D

  • Artur

    2 stycznia 2017 at 09:48
    Odpowiedz

    Sam prowadzę bloga z recenzjami, więc takie wpisy jak twój są dla mnie wskazówkami po jakie książki sięgać. Nie wiem jak ty, ale ja mam ciągły problem z nadążaniem za nowościami, które chciałbym przeczytać. Sam czytam bardzo dużo - zwykle około stu książek rocznie, a jednak wciąż w tyle zostaje kupca tych, które chciałem przeczytać, ale zapominam o nich, bo co chwila pojawiają się nowe. A na dodatek zdaje sobie sprawę z klasyki... A tutaj znów jest wielka biblioteka tytułów. Staram się każdego roku sięgać po klasyczne powieści czy nowele żeby przekonać się czy mimo upływu czasu wciąż potrafią czymś zainteresować. Twoje recenzja skierował moją uwagę na Faulknera. Dzięki.

    • Dominika Rygiel
      do Artur

      2 stycznia 2017 at 09:58
      Odpowiedz

      Cierpię na to samo. Mój stosik książek rośnie i rośnie a ja nie nadążam z czytaniem (a też średnio czytam ok. 100 tytułów rocznie). Staram się naprawdę skrzętnie dobierać swoje lektury, robię dosyć mocny odsiew książek miernych i przeciętnych, a i tak nie wyrabiam ;) Poza tym klasyka... bardzo mnie korci, rzadko zawodzi. Stąd często gości pod moim dachem ;)

  • Aneta

    23 grudnia 2016 at 11:12
    Odpowiedz

    Uwielbiam takie książki. Często grzebie w kartonach, w których mamy pochowane bardzo stare książki, po które nikt już nie chciał sięgać. A tam są prawdziwe perełki. Nie mogę się doczekać, kiedy wszystkie zajmą miejsce godne w wielkiej biblioteczce.

  • Gitarą Rysowane

    22 grudnia 2016 at 21:01
    Odpowiedz

    Lektura do nadrobienia.

    • Dominika, fajnie, że napisałaś o tej książce! Jeszcze jej nie czytałam, ale po Twojej recenzji z przyjemnością jej poszukam. Pierwszy raz tu trafiłam, ale będę częściej zaglądać :). Gratuluję stworzenia takiego miejsca w sieci! Pozdrowienia od rockowej duszy ;)

    • Zapraszam, rozgość się. Rockowo jeszcze będzie, obiecuję :D

  • Olivia

    22 grudnia 2016 at 10:39
    Odpowiedz

    No i taki Stary do mnie przemawia ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum