Sceny otwarcia powieści Złatka Enewa początkowo zdają się być niezrozumiałe, a być może i w swojej kontrastowości szokujące. Czułość i bliskość, niezależnie czy będzie to uczucie pomiędzy kochankami, czy pomiędzy matką, a dzieckiem, niweczy zwyczajny kęs bagietki podetkniętej pod nos czy też łyżka zupy ugotowanej z miłości, podsuniętej pod usta. Krew spływająca z rozpłatanej na nodze skóry stanie się zaczątkiem romantycznego uczucia, a niewinna biedronka stanie się obiektem tortur złośliwego dzieciaka, pragnącego wypalić na jej skrzydełkach więcej kropek.
Na szczęście zbliżała się jesień i upał zaczął powoli ustępować przed czymś, co było znośniejsze, pastelowe, łagodne i rozmarzone. Słońce jeszcze prażyło, ale jego siła zaczynała się wyczerpywać, teraz już nie piekło, tylko raczej głaskało i ogrzewało, coś rzadko spotykanego w tym kraju, przywykłym do kontrastów pozbawionych półtonów.
Sceny te, choć tak od siebie odległe, wyrwane z kontekstu, będące ledwie pociętymi i poprzeplatanymi kadrami, staną się kluczowe dla całej narracji, a ich znaczenie odkryć nam będzie dane dopiero w odsłonie finalnej. Requiem dla nikogo to skrzętnie rozplanowana, trzymająca w ryzach powieść, bazująca na kontraście. Kontrast ów, dostrzegalny jest nie tylko w okolicznościach przyrody, ale przede wszystkim w postępowaniu bohaterów. Opiekuńczość rodzi się tutaj z brutalności, agresję zaś sieje czułość. Dysonans ów roznieca czytelniczy dyskomfort. Z jednej strony ma on moc hipnotyzującą, z drugiej odpychającą. Powieść ta od początku chwyta za gardło, napięcie rośnie w niej z każdą kolejną stroną, by z całym impetem eskalować w scenie zamknięcia.
Historia ta została głęboko osadzona w realiach bułgarskiej transformacji ustrojowej z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, a jej filarem jest przymusowa bułgaryzacja mniejszości narodowych. Turecka i romska ludność obdarta zostaje z własnej tożsamości. To społeczności upokarzane, szykanowane, wytykane palcami, przesiedlane. Władzę dzierżą byli komuniści, którzy pod szyldem rosnących w siłę biznesów nadają rytm i kierunek rozwoju bułgarskiej ziemi.
Nacjonalizacja i narodowościowe niesnaski rodzą bunt, który tylko między wierszami dochodzi do głosu. Ucisza go nieprzejednane prawo pięści. W tej opowieści nie ma szczęścia, ani miłości. Ta młodzieńcza, rodząca się, zostaje stłumiona już w zarodku jednym ostrym cięciem. Miłość, jeśli istnieje, będzie jedynie ironicznym, gorzkim semantycznym nadużyciem. W tej historii będzie bowiem synonimem przymusu, uległości oraz poddania. Miłość tutaj to uczucie-kara, uczucie w kajdanach, uczucie obdzierające kobiety z godności i tożsamości, zminimalizowane do perwersyjnego zadowalania mężczyzn. Reqiuem dla nikogo to bowiem książka ukazująca ciemną stronę Bałkanów, z przestępstwami seksualnymi oraz niewolnictwem i sprzedażą kobiet na Zachód na czele.
Ta przerażająca i druzgocząca prawda o Bułgarii uderza niczym obuchem w łeb. Złatko Enew nie amortyzuje jej bowiem eufemizmami. To narracja paląca żywym ogniem, druzgocząco dosadna, bezkompromisowa i bezwstydna. Ten emocjonalny rollercoaster, niezależnie czy przyprawi o torsje, czy tylko zniesmaczy, skutecznie podniesie ciśnienie krwi, będzie doświadczeniem pozostawiającym po sobie jątrzącą się, krwawą ranę. Pesymistyczna, pozbawiona nadziei opowieść o życiu, którego nikt nie powinien doświadczyć, a którego doświadczały i doświadcza nadal zbyt wielu.
Tytuł: Reqiuem dla nikogo
Autor: Złatko Enew
Przekład: Hanna Karpińska
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 360