Recenzja przedpremierowa
Choć woda jest jedna z najbardziej pospolitych substancji występujących we Wszechświecie, a na Ziemi stanowi niemal 71% jej powierzchni, niedobór wody zdatnej do picia jest coraz bardziej odczuwalny. Ciepłe zimy i długotrwałe susze, będące nieuniknionym efektem ocieplania się klimatu stają się realnym problemem dla ludzkości, która to z braku umiejętności racjonalnego wykorzystania zasobów naturalnych (jak chociażby wody), staje w obliczu poważnej klęski. Norweska powieściopisarka, znana z cudownej i zmuszającej do myślenia Historii pszczół, po raz wtóry podejmuje temat dotyczący degradacji środowiska naturalnego oraz zmian klimatycznych na świecie. Motywem przewodnim Błękitu uczyniła wodę.
Autorka opiera fabułę powieści o dwa plany czasowe. Pierwszy rozgrywa się współcześnie w Zachodniej Norwegii, drugi zaś przenosi akcję o dwadzieścia cztery lata do przodu, na ciepłe południe Francji, do roku 2041. Obie płaszczyzny, choć geograficznie i czasowo odrębne, subtelnie się splatają. Ich wspólnym mianownikiem jest błękit: hipnotyzujący błękit czystej wody, błękit nieba w upalny dzień oraz… Błękit, jacht będący symbolem podjętej walki o lepsze jutro i schronieniem przed niegodziwością losu.
Determinizm czy nie. Natura nie jest naszą własnością (…). I odwrotnie, natura nie włada nami. Nie jesteśmy właścicielami wody (…). A mimo to wykorzystujemy ją bez namysłu.
Siedemdziesięcioletnia Singe po latach wraca w rodzinne strony. Ze smutkiem stwierdza, że piękna, dzika okolica została w znacznej mierze zdewastowana. Zniknęły urokliwe wzgórza i rzeka Breio, nie ma śladu po wodospadach Dwie Siostry. W ich miejscu tkwi elektrownia wodna. Upływ czasu nie zaszkodził tylko okolicznemu lodowcowi, niestety i on stoi w obliczu zagrożenia. Czy kobiecie uda się wygrać batalię z okolicznymi mieszkańcami i ocalić pomnik natury? Czy wspomnienia z lat młodzieńczych o niespełnionej i tragicznej miłości dodadzą Singe sił, by stoczyć tę niełatwą batalię?
Świat opustoszał, znikają ludzie, znikają zwierzęta, owady, rośliny. Niedługo nawet największe drzewa pomrą, mimo że mają głęboko wpuszczone korzenie. Nic nie jest w stanie tego przeżyć.
David i jego jedenastoletnia córka Lou uciekają z rodzinnego domu przed nieujarzmionym pożarem będącym wynikiem długotrwałej suszy i przenikliwego upału. Przybywają do jednego z obozów uchodźców, gdzie mają nadzieję na odszukanie żony i mamy – Anny oraz rocznego Augusta. Miejsce, które miało stać się dla nich bezpiecznym azylem, dalekie jest od ideału. Jest brudno, żywność i woda racjonowane, choroby nieuniknione. Ojciec podejmuje ryzykowny krok i w poszukiwaniu szansy na przetrwanie, wraz z Lou opuszcza obóz…
Maja Lunde wykreowała dwie zatrważające odsłony świata. Pierwsza, będąca wizją ludzkości na skraju zagrożenia, przedstawia nieracjonalne wykorzystywanie zasobów naturalnych i gospodarkę wyniszczającą środowisko. Krótkowzroczność, brak wyobraźni i lekkomyślność to jedne z głównych ogniw kształtujących ten obraz. Singe staje się tutaj symbolem współczesnego Don Kichota, podejmującego nierówną i na starcie przegraną walkę z przysłowiowymi wiatrakami, gospodarczymi magnatami, dla których nawet przekucie lodowca w kostki do lodu nie stanowi najmniejszego etycznego problemu, będąc jedynie potencjalnym źródłem zarobku.
Drugi wątek przerażająca sugestywną wizją targanej wojną, pożarami i głodem Europy. Dojmująca samotność, obezwładniający strach oraz bezsilność u źródeł której leżą nieodwracalne i wyjątkowo tragiczne zmiany klimatyczne. Tworzą one niebywale sugestywne i przygnębiające wyobrażenie o świecie bliżej nieokreślonego jutra. To fatalistyczny obraz rodem z postapokaliptycznej Drogi Cormacka McCarthy’ego – miażdżący, przerażający, a co gorsza: wyjątkowo prawdopodobny. David to symbol będącego na skraju wyczerpania wojownika, który zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji, wszczyna być może ostatnią w swoim życiu walkę, z góry przegraną bitwę o następny dzień, i być może ostatni uśmiech swojego dziecka…
Błękit to wyjątkowo wyraziste ostrzeżenie i protest przed tragiczną w skutkach, bezmyślną dewastacją środowiska naturalnego. Ukazując prawdopodobne i niebywale bolesną przyszłość, Lunde bije tym samym na alarm. To głośna prośba o opamiętanie się, nieprzymykanie oczu na pogłębiające się spustoszenia w ekosystemie. To proza złowróżbna, postapokaliptyczna, niepozbawiona jednak wrażliwości i pisarskiej dojrzałości. Przejmująca, zapadnie w pamięć i serce na długo.
Tytuł: Błękit
Autor: Maja Lunde
Wydawnictwo: Literackie
Data premiery: 6 czerwiec 2018 r.
Ilość stron: 434
Przekład: Anna Marciniakówna
Komentarze
Marta
Książka wydaje się być bardzo ciekawa, chociaż smutna... Ale na pewno chętnie do niej zajrzę
Kasia
Niestety raczej nie dla mnie. Wizja czytania o kolejnych nieszczęściach za bardzo mnie przytłacza.. :)
Krzysztof Wolf
Jako człowiek studiujący hydrogeologię dobrze zdaję sprawę jak to jest obecnie z tą naszą wodą i że perspektywy na przyszłość, jeśli nie dojdzie do racjonalizacji nie są pomyślne. I proszę, oto jest książka, która te perspektywy zmienia w powieść o przyszłości, ale bez podpisu science-fiction. Kto wie, może kiedyś po nią sięgnę.
Aneta Ciurkot
Uwielbiam czytać książki. Mam swoje ulubione pozycje ale po tą chętnie bym sięgnęła. Recenzja świetnie napisana
Justyna
Przyznam, że przez Historię pszczół nie przebrnęłam, ale temat interesujący... może kiedyś zajrzę i dam drugą szansę pani Lunde ;)