Wybrzeże Skanii smagane jest porywistym wiatrem. Szalejący orkan nie daje Linnei Håkansson spać. Kobietę budzi wycie wiatru, zacinający deszcz oraz waląca się na jej dom sosna. Po szybkim obchodzie domu kobieta kładzie się z powrotem do łóżka, intuicja nie pozwala jej jednakże zasnąć. Czuje, że coś jest nie w porządku. Łapie za kij bejsbolowy i ponownie, po ciemku snuje się po domu w poszukiwaniu zagrożenia. Zło czai się tuż za rogiem, ma umalowaną na czarno twarz i pragnie ją dopaść. Kobieta wypada przerażona z budynku i na bosaka przedziera się przez ciemność i zarośla w poszukiwaniu pomocy. Wyjący wiatr zagłusza jednak jej zawodzenie.
Taką oto, jakże sugestywną, oddziałującą na wyobraźnię i rozbudzającą apetyt sceną Tina Frennstedt otwiera inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami powieść, w której to seria gwałtów i morderstw na południu Szwecji niepokojąco przypominać będzie zbrodnie z duńskiego Valby, co finalnie zaś doprowadzi do sprawy sprzed kilkunastu lat, niewyjaśnionego i tajemniczego zaginięcia dziewiętnastoletniej Anniki Johansson. Śledztwem zajmie się kierująca zespołem do spraw niewyjaśnionych, Therese Hjalmarsson, zwana Tess.
Scena otwarcia perfekcyjnie odzwierciedla klimat kryminału szwedzkiego, do jakiego fani książek Stiega Larssona, Åke Edwardsona, Åsy Larsson czy Henninga Mankella przywykli. Tina Frennstedt nie tylko sugestywnie kreśli tutaj nieprzejednaną aurę skandynawskiego wybrzeża, ale doskonale dozuje też napięcie. Operuje znanymi ale sprawdzonymi w tego typu literaturze schematami, w którym to chociażby brak prądu, ciemność, brak sąsiedztwa wraz z surowością i nieujarzmioną naturą konstruuje atmosferę zagrożenia, alienacji oraz samotności w obliczu nieuniknionego zagrożenia. Dlatego też nie dziwi fakt, iż ta mocna i jakże ekspresyjny urywek podsyca apetyt na dobrze skonstruowany, nastrojowy kryminał w stylu prozy Mankella.
Będąca prywatnie reporterką śledczą autorka nie jest jednakże wierna temu zamysłowi i swoją powieść opiera głównie na opisie przebiegu samego śledztwa jak i rozbudowanym przedstawieniu życia prywatnego inspektorki Hjalmarsson. Taka konstrukcja fabuły rozmywa poniekąd wspomniany wyżej klimat opresji i wyobcowania, na rzecz uwypuklenia wątku obyczajowego. Dlatego też nie sposób nie porównać Zaginionej do prozy Camilli Läckberg i jej kryminalnej sagi o Fjälbace z Eriką Falck w roli głównej. Tutaj rolę tę przejmuje Tess Hjalmarsson, którą to autorka poznać daje nie tylko poprzez same działania śledcze ale też w znacznej mierze przez pryzmat jej zawirowań w życiu prywatnym. Pojawi się zatem wątek nieszczęśliwej miłości i skomplikowanych relacji międzyludzkich z zazdrością na czele, co poniekąd wypłucze ten charakterystyczny i typowy dla kryminału skandynawskiego w pełnym słowa tego znaczeniu, mroczny i nieprzenikniony klimat nordic-noir.
Zaginiona to niespieszny, napisany w duchu klasycznym kryminał, w którym to Tina Frennstedt koncentruje swoją uwagę na szerokie rozbudowanie wątku śledczego i obyczajowego, rezygnując z dozowania napięcia. Prócz przywołanej wyżej sceny otwarcia, próżno doszukać się tutaj dynamicznego tempa akcji czy specyficznego dla prozy skandynawskiej chłodu i odautorskiego dystansu. To przyjemna w odbiorze powieść, która przywołuje jedną ze szwedzkich cold case, niemniej nie rozwija w pełni potencjału drzemiącego w kryminale skandynawskim, do jakiego przyzwyczaił nas chociażby Henning Mankell.
Tytuł: Zaginiona
Autor: Tina Frennstedt
Tłumaczenie: Elżbieta Frątczak-Nowotny
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 471
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Literackim