Podróż meandrami stylu – „Żaden koniec”, Zośka Papużanka || Recenzja + przepis na zupę kminkową

Ta książka jest na swój sposób odważna, zadziorna i przewrotna jednocześnie. Bo o śmierci pisze się dużo. Nierzadko tego typu literaturze towarzyszy dramaturgia, jest patetycznie, nostalgicznie i zupełnie na serio. Na serio wszak się odchodzi. Jak Zośka Papużanka anonsuje: Wielu ludzi zatrzymało się i napisało o śmierci wiele książek. Zatrzymujących śmierć. Smutnych, w większości. Ale mimo tych wszystkich smutnych książek śmierć jest nadal i nie musi być po niej smutno. (…) Śmierć się zatrzymuje, bo tak, ale ludzie nie umieją, ich interesuje co dalej. Dlatego też zupełnie poważnie, jak sam tytuł głosi, śmierć to Żaden koniec, a co najwyżej początek nowej rzeczywistości, z którą należy się zmierzyć ale która jednocześnie może nieść za sobą wiele pytań, niejasności i stać się sama w sobie polem do rekonstrukcji rodzinnych zdarzeń, których latami było się bezwolnym, obojętnym i nieświadomym świadkiem czy  uczestnikiem, a które nagle okazują się z jakieś przyczyny istotne i po ludzku ważne do rozwikłania. Najnowsza powieść krakowianki to rzecz o poszarpanej rodzinie, która w obliczu śmierci seniorki staje przed niełatwym zadaniem odkrycia prawdy o własnych korzeniach i swojej przynależności, o niespełnionych oczekiwaniach, a także o rodowych powiązaniach, o istnieniu których nie miała świadomości.

Bo jak pisze Papużanka ludzie Nienawidzą się. Długo i intensywnie. Całymi latami. Ale dlaczego? Skoro tak długo się nienawidzą, powinni wiedzieć dlaczego, an dowiedzenie się mieli dużo czasu. Ale im dłużej się nienawidzą, tym mniej rozumieją dlaczego i pytają psychologów. Rodzina, którą przywołuje okazuje się być tylko pozornie poukładana. A przecież ludzie, ani życie to nie puzzle, jak sama na otwarciu wspomina. Zaczynasz układać i w ogóle cię to nie zajmuje, bo kto powiedział, że układanie puzzli jest interesujące, że sami dla siebie jesteśmy interesujący. (…) Najgorszą rzeczą jest stwierdzić, że brakuje jednego elementu. Śmieszne, że gdy się zgubi dwadzieścia, nikt się tym nie przejmuje. Jakże metaforyczna, w obliczu rozwoju fabuły, okaże się wyżej przywołana scena, tak jak i niekompletna jednocześnie okaże się rodzina Jakuba.

Tego dnia Jakuba budzi przeświadczenie, że koniecznie powinien odwiedzić babcię Krystynę. Wsiada w samochód i wyrusza do domu dziadków. W czasie podróży dzwoni do nich, by poinformować o swoim przyjeździe. Zderza się jednakże z okrutną wiadomością: babcia właśnie zmarła. Dosłownie i w przenośni jej śmierć, to nie tytułowy Żaden koniec, a początek sagi rodzinnej o poszukiwaniu własnych korzeni i tożsamości w meandrach latami skrywanych tajemnic. Teoretycznie bowiem o rodzinie Jakuba wiadomo było wszystko, w praktyce okaże się zaś, iż relacje rodzinne są tutaj równie zagmatwane co niejednoznaczne. Zośka Papużanka kreśli zjawiskową opowieść o rodzinie, w której nic nie jest oczywiste, wiele możliwe, wszystko jednak schowane za parawanem zmowy milczenia. Ludzie nie mają ze sobą nic wspólnego, jeśli nie chcą, podkreśla autorka, co w pełni odzwierciedlać będzie rodziny galimatias, o którym mowa.

U Papużanki życie to dysonans, trywialne sprawy, jak chociażby zakup i gotowanie kalafiora kontrastują ze sprawami wagi ostatecznej. Śmierć i umieranie przeplatają się z prozą dnia codziennego, a waga i ranga tego stanu ulegają całkowitym przebiegunowaniom. Śmierć jest do przeżycia, poważnie. Z życiem jest znacznie trudniej, kreśli uporczywie autora Kąkola. (…) co tam, śmierć jest dla ludzi, dodaje. Wydawałoby się, że umieranie zostaje tutaj strywializowane, ale nic bardziej mylnego, śmierć sprowadza się do zdarzenia najzupełniej bezdyskusyjnego w świecie, a tym samym naturalnego i do przetrwania. W powieści tej próżno szukać przesadnego patosu czy dramatyzowania, ale też daleko jej do banalnego podejścia do podjętej tematyki.

Pisarka niebanalnie operuje bowiem słowem, zjawiskowo potrafi się nim bawić i używać w nieoczywistych kontekstach. Czytanie tej książki to zaskakująca podróż meandrami przepięknego stylu, który zaskoczy niejednoznaczną metaforyką, dystansem do świata zewnętrznego, poczuciem humoru i wyczuciem smaku. Cytując autorkę, Nie ma się czego wstydzić, każdy chce być kochany, ludzie wiele książek o tym napisali. Nawet chyba więcej niż o śmierci. A nie. Przepraszam, tyle samo. Dokładnie tyle samo. Co do jednej. Jeśli w tym roku mielibyście jedną takową przeczytać, niechże będzie to właśnie ta!

Tytuł: Żaden koniec
Autor: Zośka Papużanka
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 255

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Marginesy

 

Jednym zdaniem

Nieoczywista saga rodzinna, podejmująca tematykę śmierci oraz niejednoznacznych relacji międzyludzkich. Ożywcza i zachwycająca pod względem językowym.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
0 komentarzy
12 Osób lubi to
Poprzedni wpis: Niespełnione marzenia – „Zaskocz mnie”, Maggie ShipsteadNastępny wpis: Zło czające się za rogiem – „Zaginiona”, Tina Frennstedt

Zobacz także

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum