Diagnoza: Czarnobyl – „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”, Swietłana Aleksijewicz

Nie napiszę ile miałam lat w chwili wybuchu. Powiem tylko tyle, że za mało, by to pamiętać, a wystarczająco by przyjąć bliżej nieokreśloną dawkę promieniowania z radioaktywnej chmury, jaka przemieszczała się wówczas nad Polską i resztą Europy. W obliczu faktu, iż białoruskie i ukraińskie, jeszcze nienarodzone dzieci brzemię promieniowania  odczuły zdecydowanie bardziej dotkliwie, dobór moich słów brzmi nieco kuriozalnie. Fakt jest jednak jeden: datę 26 kwietnia 1986 roku powinien znać każdy. To dzień największej katastrofy technologicznej XX wieku, to dzień, który wstrząsnął światem, dzień w którym razem z radioaktywnym pyłem w pył rozbiły się tysiące ludzkich istnień.

Blisko człowieka

Do kilkudziesięciu z nich dotarła białoruska noblistka Swietłana Aleksijewicz. Reporterka znana jest z poruszania niewygodnych tematów i przedstawiania ich w charakterystyczny, niemal stenograficzny sposób. W Czarnobylskiej modlitwie nie jest inaczej. Książka składa się z licznych, pourywanych monologów osób bezpośrednio dotkniętych lub blisko związanych z osobami poszkodowanymi w wyniku katastrofy w Czarnobylu. W toku prowadzonych z nimi rozmów, autorka rzuca nowe światło na katastrofę elektrowni jądrowej. W reportażu tym nie znajdziecie bowiem technicznych szczegółów dotyczących awarii czy też opisu jej przebiegu. Aleksijewicz skupiła się na przeżyciach przeciętnych mieszkańców Białorusi, którzy zmuszeni zostali żyć w nowej, poatomowej rzeczywistości, walczyć ze śmiercią bliskich i szerokim wachlarzem wszelakich skutków choroby popromiennej.

A to zupełnie inny świat…

  • Bo jak określić życie młodej mężatki, która ukrywając przed personelem szpitala swoją ciążę, dba o konającego męża, z którego płatami schodzi skóra a rozpuszczone wnętrzności wylewają się ustami?
  • Jakich innych słów użyć, by określić umierającego na raka mężczyznę, męża, którego zabijają nie tylko pełzające po całym ciele guzy, ale i krwotoki z policzków i uszu?
  • Jakie słowo znaleźć na trójgłowego cielaka?
  • Jak określić dziecko urodzone z dysplazją odbytu i pochwy, które wraz z mamą tuła się od szpitala do szpitala w poszukiwaniu pomocy?
  • Jakim innym mianem określić dziecko z trąbą zamiast nosa?
  • Płetwami zamiast rączek?

Czarnobylska modlitwa to pochylenie się z bliska nad każdym z wyżej wymienionymi przypadków, to zbiór łez i niemy krzyk rodzin pozostawionych w tej niewyobrażalnej, niezrozumiałej i niewytłumaczalnej tragedii samych sobie. To bezmiar miłości do bliskich i domu rodzinnego. To bezradność wobec niesprawiedliwości losu, gdy bliscy umierają w strasznych katuszach lub rodzą się zdeformowani.  To bezsilność mieszkańców wobec faktu, iż ziemia, która ich wydała – choć pełna plonów – nie jest w stanie bezkarnie ich wyżywić.

Z łopatą na atom

Mieliśmy zwyczajne łopaty i miotły, takie jak mają dozorcy domów. Skrobaczki. Ale łopata nadaje się rzecz jasna, do piachu i żwiru, a nie do śmieci, w których jest wszystko, skrawki folii, resztki uzbrojenia, kawałki drewna, betonu. Jak to mówią, z łopatą na atom.

Kronika przyszłości to także wgląd w z samą strefę zero. Narracja ludzi, którzy pomagali w usuwaniu szkód po wybuchu reaktora dopełnia ten przejmujący obraz białoruskiej rozpaczy. Zeznania z pierwszej ręki są druzgoczące, obnażają bezmyślność ówczesnych władz, wytykają rażąco głupie decyzje.

Zagrożenie w kolorze słońca

Autorka przyzwyczaiła mnie do faktu, iż w swych reportażach oddaje głos kolorom. Wojna nie ma w sobie nic z kobiety oraz Ostatni świadkowie krzyczały krwistą czerwienią. W tym przypadku jest podobnie. Poszczególne monologi łączy tutaj radioaktywny pył, który nadaje wodzie, glebie i powietrzu nie tylko destrukcyjną moc. Pył ten oślepia jaskrawą żółcienią, gryzie w oczy, by w konsekwencji – dosłownie i w przenośni – wycisnąć z nich łzy rozpaczy.

Reportaż Aleksijewicz to książka przesiąknięta emocjami, brutalna, nieocenzurowana. Zeznania świadków są druzgocąco bolesne, są smutnym dowodem na to, że postęp wymaga ofiar. Liczba ich jest niepoliczalna, a skutki uboczne całego przedsięwzięcia długofalowe – toczą się w czasie i przestrzeni, nawiedzają ludzkość niczym przewlekła, nieuleczalna choroba.  Bo przecież trzeba mieć świadomość, że:

Sarkofag to nieboszczyk, który oddycha. Oddycha śmiercią.

Przyznaję, że reportaż ten jest pozycją przejmującą, dojmująco smutną i niebywale prawdziwą. To intensywna lektura, przeładowana ogromem najbardziej skrajnych odczuć. Musiałam ją dozować, bo ogrom emocji, jakie niosły za sobą wyznania świadków czarnobylskiej katastrofy mnie po prostu obezwładniał. Nie napiszę ile miałam lat gdy świat spowity został radioaktywnym pyłem. Napiszę jednak, że ze spisanym ręką białoruskiej noblistki reportażem trzeba się zmierzyć – chociażby dlatego, że to wstrząsające świadectwo nieprzemyślanego eksperymentu oraz niekwestionowany hołd złożony jego ofiarom. 

Tytuł: Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości
Autor: Wiesława Aleksijewicz
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 282

Jednym zdaniem

Przejmująco prawdziwe, szokująco obrazowe, porażające świadectwo katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu okiem okolicznych mieszkańców: żon i mężów, matek i dzieci, starców... W ich oczach ta historia nabiera zupełnie innego wymiaru. Trzeba go poznać.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
19 komentarzy
3 Osób lubi to
Poprzedni wpis: Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie… – „Cień jabłoni”, Wojciech SzlęzakNastępny wpis: Blogowe rewolucje – „Social Media: START”, „Bloger i Social Media”, Jason Hunt

Zobacz także

Komentarze

  • MintElegance

    26 marca 2017 at 08:52
    Odpowiedz

    polecę książkę Aleksijewicz mojej koleżance, ona lubi takie pozycje.

  • Klaudia

    25 marca 2017 at 21:53
    Odpowiedz

    Jakiś czas temu próbowałam przebrnąć przez książkę o tej tematyce, jednak zbyt dużo było w niej takiego niewypowiedzianego bólu. Ten tytuł zapiszę - na pewno spróbuję po niego sięgnąć :)

  • Maciej Wojtas

    25 marca 2017 at 12:59
    Odpowiedz

    "wystarczająco by przyjąć bliżej nieokreśloną dawkę promieniowania z radioaktywnej chmury, jaka przemieszczała się wówczas nad Polską i resztą Europy." Ale musiałaś na pewno dostać płyn Lugola do picia (czy jak to się tam nazywało).

  • Janusz Białas

    24 marca 2017 at 22:30
    Odpowiedz

    Piękna recenzja, która trafia w samo sedno pisarstwa Aleksijewicz, zwraca uwagę na to co w nim najistotniejsze, a mianowicie współczucie wobec niedoli Zawsze opisuje światy, kosmosy zamknięte w ludziach, o których większość nie ma pojęcia. Zawsze oddaje głos ludziom; jej książki są właściwie zbiorem monologów. Autorka świadomie i celowo podkręca temperaturę do wrzenia, jej książki przypominają krzyk protestu. Dzięki wielu opisom uczuć i emocji nie można przejść obok jej prozy obojętnie. Mam tylko odmienne zdanie na temat sposobu czytania książek Swietłany Aleksijewicz: uważam, że nie należy uginać się przed ich straszną zawartością, nie kryć twarzy i stawiać czoła ich treści na zasadzie katharsis, przejść przez piekło, by nigdy nie zapomnieć, nigdy nie pozostać obojętnym i znaleźć tym samym ocalenie dla samego siebie. Dziękuję za Twoją wnikliwą recenzję.

    • Cała ta lektura była dla mnie aktem odwagi. I swego rodzaju wdzięcznością dla heroizmu wszystkich tych, którzy w pocie czoła walczyli, by nie dopuścić do jeszcze większej katastrofy. To potęga takich książek - docenia się trywializm dnia codziennego.

    • książka ta także, na przykładzie tej wielkiej tragedii, ukazuje podłość, niekompetencję i zakłamanie państwa. To jest niejako drugie dno, drug atragedia tych ludzi, że urodzili się i żyli w ZSRR.

    • Dokładnie tak. A to świadczy o wielkości tego tytułu. I umiejętnościach pisarskich autorki. Są ponadprzeciętne.

    • Książki Aleksijewicz są niezykłe, bo mało kto ma odwagę pisać wprost o tak niewygodnych tematach.

    • Magda
      do Dominika Rygiel

      27 marca 2017 at 09:34
      Odpowiedz

      Tematyka bardzo ciekawa, ale smutna. Nie lubię ostatnio takich "ciężkich" tematów...życie dla niektórych ludzi jest naprawdę okropne. I pomyśleć, że mimo tego, niektórzy nie potrafią doceniać tego, co mają i narzekają na wszystko w koło..

  • BD

    24 marca 2017 at 22:05
    Odpowiedz

    Ciężki temat, ale życie nie jest usłane różami, więc i z takimi trzeba się zmierzyć. Wybierz sobie bookieciku coś lżejszego na następna lekturę, żeby ochłonąć ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
październik 2024
P W Ś C P S N
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum