Jeśli jest jakiś autor, którego powieści kupuję w ciemno, nie zważając ani na treść, ani na okładkę, to na pewno jest nim Maxime Chattam. Z tym francuskim powieściopisarzem po raz pierwszy miałam styczność wiele lat temu, kiedy to zupełnie na chybił trafił, kupiłam jego powieść W ciemnościach strachu. Mając wówczas ochotę na zapierający dech w piersiach thriller, zainspirowana jego mroczną okładką, przepadłam. A raczej w padłam w wykreowaną przez niego otchłań. A ta niezmiennie, przez kilkanaście lat mnie porywa zapewniając sporą dozę adrenaliny i niekończący się wachlarz najróżniejszych emocji.
Niech będzie wola twoja to, jeśli dobrze liczę dziewiętnasta powieść w dorobku tego młodego (zaledwie czterdziestoletniego) pisarza. Tematyką odbiega odrobinę od pozostałych książek, jakimi do tej pory uraczył swoich czytelników. Maxime Chattam gustuje bowiem w seriach i cyklach, na swoim koncie ma między innymi słynną Trylogię zła, Dyptyk czasu, cykl o człowieku czy serię Inny świat. Każdą z serii coś łączy – jeśli nie główni bohaterowie, to temat przewodni.
Zostawmy jednak twórczość Chattama (do niej jeszcze wrócimy, i to niebawem) i zawitajmy do małego amerykańskiego miasteczka. Otoczone lasami i łąkami pełnych maków Carson Mills to senna kilkutysięczna miejscowość. Mieszkańcy wiodą niespieszne życie, rozrywki dostarcza im głównie kościół, a nawet dwa: metodystyczny i luterański. Życie toczy się tutaj swoim spokojnym, niemal idyllicznym rytmem. Na pozór. W chwili, gdy jeden z mieszkańców – Ingmar Pettersen bierze pod swoje skrzydła osieroconego noworodka nad miastem (chociaż żaden z mieszkańców jeszcze tego nie przeczuwa), pojawiają się czarne i złowieszcze chmury. Ochrzczony imieniem „Jon”, co oznacza nie mniej, nie więcej „Bóg jest miłosierny” chłopiec zadba o to, by na miasteczko padł cień grozy.
Inni dorośli mówili o nim, że ma „bogate życie wewnętrzne”, co było eleganckim sposobem na stwierdzenie że jest aspołeczny.
Jon już jako dziecko czerpie przyjemność z dręczenia słabszych. Najpierw są to mrówki, potem zwierzęta pokroju ptaków, kotów, psów. Gdy dorasta i dojrzewa odkrywa, że przyjemność może sprawiać nie tylko przemoc fizyczna, ale również seks. Tchnięty impulsem, dopuszcza się gwałtu na swojej atrakcyjnej ciotce. I tym sposobem otwiera puszkę Pandory, staje się nieposkromionym postrachem nie tylko młodych, bezbronnych dziewczyn, ale i całego Carson Mills. Po piętach drepcze mu jednak Jarvis Jefferson, okoliczny detektyw. Czy uda mu się powiązać gwałty z osobą Jona?
Zło potrzebuje żywych naczyń, żeby przenosić się z miejsca na miejsce (…).
Najnowsza powieść Chattama z jednej strony jest bardzo podobna do wcześniejszych książek Francuza. Cechuje ją charakterystyczny, ciężki, przesiąknięty złowrogą aurą klimat. Atmosfera jest gęsta, przepojona strachem. Pamiętacie film twórcy Szóstego zmysłu i Niezniszczalnego, M. Night Shyamalana pt. Osada? To ten sam pokrój duchoty, ta sama klaustrofobiczna aura, i porównywalne, nasiąkłe niepokojem emocje. Autor po raz kolejny garściami czerpie z najciemniejszej strony ludzkiej wyobraźni i na jej podstawie kreuje nadzwyczajny, diaboliczny świat. Francuz przekracza wszelkie granice zła, przesuwa je do nieprawdopodobnej granicy, takiej, o której istnieniu nie zdajemy sobie sprawy.
Nasze losy zależą czasami od drobnostki (…).
Z drugiej zaś strony, thriller ten jest zaskakująco odmienny od tych, które publikował do tej pory. Pisarz przestał gustować w przesadnych wynaturzeniach. Dozuje zło oszczędnie. Nie oznacza to jednak, że powieść jest sucha i pozbawiona psychologicznej głębi. Po raz kolejny udowadnia, że zło jest w każdym z nas i nie da się go łatwo wyplenić. W myśl zasady mniej znaczy więcej, Chattamowi udaje się uzyskać pożądany efekt grozy bez przesadnego epatowania przemocą.
Co więcej, nie boi się bawić formą czy konwencją. Niech będzie wola twoja to powieść wywrócona do góry nogami, nic nie jest tutaj takie jak być powinno (przynajmniej przyrównując ją do zasad rządzących klasycznym kryminałem). Nazwisko sprawcy dostajemy na tacy niemal od razu, pozbawieni zostajemy tym samym możliwości rozwiązywania zagadki. Pomimo to, powieść wciąga w zaskakujący, niemal hipnotyczny sposób. Cechuje ją oryginalnie skonstruowana i co najważniejsze – prawdopodobna fabuła i to w niej tkwi klucz do sukcesu. Zakończenie powieści to fabularny majstersztyk. Finał jest fantastycznie zaskakujący. Powieść jest innowacyjna, świeża a przy tym nadal bardzo „chattamowa”.
I choć Niech będzie wola twoja należy do jednych z najlżejszych tematycznie (wbrew pozorom) powieści Francuza, to nadal jest to bardzo dobry, wstrząsający, trzymający mocno czytelnika w swych ryzach thriller. To dowód na to, że Francuz stał się prawdziwym mistrzem w swym fachu i niekwestionowanym jego liderem. Jak dla mnie – bomba!
Ten wpis otwiera cykl kilku notek, jakie pojawią się w najbliższym czasie na blogu. Postaram się przybliżyć i skatalogować twórczość Maxima Chattama zachęcając tym samym do sięgnięcia po jego prozę. Jest specyficzna, niepowtarzalna, nie do podrobienia. I co najważniejsze – uzależnia. Do „zobaczenia” więc niebawem. ;-)
Komentarze
Michał
Wspaniała recenzja!
Agnieszka S.
Genialna recenzja! Na pewno sięgnę po książkę!!
Aneta - Mama Dwójki
Lubie czytać mocne książki. Na razie nie mam kiedy, ale gdy uda mi się mieć więcej czasu. Z pewnością tu wrócę, by wybrać książkę :)
Dominika Rygiel
do Aneta - Mama Dwójki
Zapraszam, będzie mi niezmiernie miło :)
Klaudia
Kolejna świetna recenzja, którą przeczytałam jednym tchem. Choć nie przepadam za taką literaturą, to chyba się skuszę na którąś z serii tego autora. Którą z książek poleciłabyś na początek, na rozpoczęcie przygody z literaturą francuską? Pozdrawiam
Dominika Rygiel
do Klaudia
Jeśli chodzi o powieści Chattama, to wszystkie na swój sposób są genialne, szczególnym sentymentem darzę jednak Trylogię zła (przede wszystkim "W ciemnościach strachu") oraz powieść "Drapieżcy". Na początek radzę trzymać się z dala od serii "Inny świat", to zupełnie inna bajka. Pozdrawiam ciepło ;)
Beata | onemomentblog
Brzmi świetnie :) normalnie nie przepadam za tego typu książkami i zdecydowanie bardziej wolę odpocząć przy dobrym romansie niż pełna napięcia czekać na rozwój wydarzeń w mrocznym klimacie, ale przyznam że zachęciłaś mnie nie tylko do książki ale również do samego autora. Miłego dnia!
Dominika Rygiel
do Beata | onemomentblog
Bardzo mi miło. To specyficzna literatura, dosyć mocna w swym przekazie. Jednocześnie uzależniająca ;)