Bestseller, ładna okładka i zalewająca mnie zewsząd promocja. Nie mogło być gorzej. Wszystkie znaki na niebie i ziemi (chociaż te ostatnie przede wszystkim) wskazywały, żebym jej nie kupowała i nie czytała. Bo będzie zawód roku, bo nie doczytam, zasnę z nudów, przekręcę się z rozgoryczenia. Przekora to jednak drugie moje imię. Pomarańczowo-niebieska okładka zawitała pod mój dach. A ja się z nią raz dwa… zaprzyjaźniłam.
– Ten dywan to historia. A w tej historii jest ukrytych mnóstwo innych historii. Podejdź tu ostrożnie, daj rękę, a teraz popatrz. Widzisz ten wzór?
[…] To wszystko są pojedyncze nitki. Pojedyncza nitka jest pojedynczą historią, rozumiesz? […] Ty jesteś nitką, ja jestem nitką, razem stanowimy mały ozdobnik, a z wieloma innymi nitkami tworzymy wzór.
Z takich właśnie unikalnych życiorysów utkane zostało Ósme życie autorstwa Nino Haratischwili. Pierwszą z tych tkanych nitek, a zarazem osnowę dywanu stanowi gruziński cukiernik, który na początku XX wieku opracowuje magiczny przepis na gorącą czekoladę. Jej zapach wyostrza wszystkie zmysły, smak i aromat uwodzą i uzależniają. Fabrykant zdaje sobie sprawę, że wynalazł smakołyk, którym zawojuje świat. Z upływem czasu manufaktura zyskuje na splendorze, jej twórca nabiera jednak przekonania, że stworzony przez niego rarytas jest nie tylko grzechu wart – dla swych koneserów staje się swoistą puszką Pandory, jabłkiem i kością niezgody w jednym.
I chyba właśnie wtedy Stazja zrozumiała, że pęknie powłoka świata, ziemia zwymiotuje i ukażą się ruiny, a przez stulecia pójdzie głęboka jak otchłań szczelina – otworzy się w ziemi i odsłoni krwawą przepaść.
Senior rodu być może nie zdaje sobie do końca sprawy, jak bliski jest prawdy. Jego przeczucia stają się faktem. Kiedy fabrykant wybiera na męża swojej córki Stazji – Simona Jasziego, a ona zgadza się na mariaż, Europa jest już u progu jednego z największych konfliktów zbrojnych świata, który z biegiem czasu nazwany zostaje I wojną światową. To właśnie w tym miejscu akcja sagi rodu Jaszich nabiera tempa a gałęzie jej drzewa genealogicznego się rozwidlają, to właśnie tu zaczyna tkać się jej historia i zarazem pruć jej życiorys.
Tom pierwszy Ósmego życia, to książka napisana z zadziwiającym rozmachem. Obejmująca swymi ramami trzy pokolenia rodu Jaszich oraz opisująca najbardziej przełomowe historyczne wydarzenia XX wieku (w tym dwie wojny światowe) saga jest książką niezwykłą. To powieść z rzędu tych, które się kocha i nienawidzi jednocześnie. Dlaczego?
Degustowała czekoladę po łyżeczce i […] zapomniała o bożym świecie.
Pochodzącej z Gruzji pisarce udało się nad wyraz obrazowo wykreować życie założyciela rodu, jego córek Kristine i Stazji oraz wnucząt Kitty i Kostii. Ich perypetie i życiowe wybory, rozbrzmiewający nad ich głowami prześmiewczy chichot losu i ciążąca nad nimi niesprawiedliwość momentami rozdzierają serce, są naprawdę przejmujące. Co jest nad wyraz istotne, całość nie jest w odbiorze ani ckliwa, ani naiwna. Fabuła jest nad wyraz dobrze przemyślana, poszczególne wątki spójne i – niczym wyżej już wspomniane pojedyncze nitki tkanego dywanu – krzyżują się i zazębiają, dając razem koherentny i barwny, w ogólnym rozrachunku niemal epicki obraz.
Styl narracji jest niebywale lekki a rozdziały krótkie i postrzępione przez co książka, mimo trudnego wojennego tła i nieoczywistych, czasem wymuszonych ludzkich wyborów, jest dosyć przyjemna w odbiorze. Nie oznacza to jednak, że przedstawiona historyczna prawda została spłycona. Wręcz przeciwnie. Fabuła dosyć dobrze oddaje ducha epoki i nastroje dwudziestowiecznej Europy. Autorka rzetelnie zakotwiczyła akcję w faktach. Całość daleka jest więc od cukierkowego rozmemłania, nie brak w niej też ani goryczy, ani ironii. Między wierszami odczuwa się swoisty żal do Boga/życia/losu o to, że tak skutecznie gasił marzenia i aż tak rozwidlał wytyczone przez swych bohaterów ścieżki.
[…] myślała o duchach z niespełnionych marzeń, skazanych na to, by ciągle kogoś dręczyć.
To, co szczególnie ujęło mnie w Ósmym życiu to właśnie ta zawoalowana melancholia, swego rodzaju dekadentyzm, który nie opuszczał niemal żadnego z bohaterów. Kibicowałam każdemu i każdemu życzyłam szczęścia. Ono zaś, stało się czymś ulotnym, nierzeczywistym przekleństwem – jak ta słodka czekolada, którą raczyli się bohaterowie, a która dawała tylko chwilowe i iluzoryczne ukojenie. Ten swoisty tragizm powodował, iż w miarę rozwoju akcji, czułam coraz większy supeł zaciskający mi się na gardle, smutek i rozgoryczenie. Lektura ta to dowód na to, że czasem nie sposób walczyć o marzenia. W obliczu losu i mocarnych naszego świata stają się one niemal impertynencją, a na pewno czymś, co nazwać można jedynie straconymi złudzeniami.
Czytając pierwszy tom sagi Haratischwili, nie sposób było mi nie porównać jej do głośnej swego czasu lektury Paulliny Simons Jeździec miedziany. W obliczu tego, że książka Simons absolutnie nie przypadła mi do gustu, nasuwająca mi się więc z automatu paralela mocno mnie zmartwiła. O tyle, o ile Jeździec miedziany wydawał mi się infantylny, melodramatyczny i wydumany, przez co mocno mnie rozczarował, tym razem daleka jestem od tego rodzaju osądów. Ósmemu życiu nie mogę niczego takiego zarzucić. Jest ono prozą dojrzałą, przedstawiającą prawdziwe życie, niepozbawione zarówno słodyczy jak i goryczy. Tytułu więc nie sposób spokojnie odłożyć na półkę. Niczym wymyślona przez fabrykanta czekolady mikstura, notorycznie zaprząta umysł i duszę, uzależnia.
Podsumowując, pierwszy tom Ósmego życia to solidny kawałek literatury. Napisany z wyczuciem tytuł jest nie tylko barwny fabularnie i nie tylko zgodny z prawdą historyczną. Autorka swoim stylem, sposobem kreowania postaci, rozwojem akcji zadbała również o komfort mniej wymagającego czytelnika. Mimo tematycznego rozmachu, jest to powieść przystępna w odbiorze, nieegzaltowana. Porównując książkę do manufaktury czekolady, powiedziałabym, że Gruzinka zaserwowała swój wielowymiarowy smakowo napój w zwyczajnej, codziennej filiżance. Ma to swoisty urok. Można czerpać przyjemność ze smaku ponadprzeciętnego trunku nie martwiąc się jednocześnie o to, że obtłuczemy uszko odświętnej porcelany. I o to właśnie chodzi w prozie popularnej – można się nią cieszyć przy jednoczesnej pewności, że się nią nie zachłyśniemy lub nie zrozumiemy w pełni jej istoty. W tym przypadku to niegroźne. Jednocześnie zapewniam, że czytelnicza satysfakcja gwarantowana. Pędzę więc po tom drugi, a Wy?
Komentarze
Szymon
Miło się czytało ten artykuł :)
DarwinHZummo
There's certainly quite a lot to find out about this issue. I like all of the points you possess made.
Agnieszka
Rety, ale Ty to pięknie napisałaś! Czytałam z największą przyjemnością. Świetny masz styl. Gratuluję!!! Jestem tu pierwszy raz, ale już wiem,że nie ostatni. Dziękuję za recenzje! Pozdrawiam i zapraszam do mojego literacko-lifestylowego świata.
Dominika Rygiel
do Agnieszka
O jejku, dziękuję ślicznie! Bardzo mi miło :)
Fame Name
Z przyjemnością czytałam tę recenzję. I z równie dużą sięgnę po książkę. :)
Dominika Rygiel
do Fame Name
Polecam, książka godna uwagi. Nie można się oderwać :)
Iza
Szukałam właśnie książki, którą mogłabym sprezentować mojej mamie pod choinkę. Mama lubuje się właśnie w tego typu lekko historycznych, rodowych sagach i myślę, że "Ósme życie" będzie trafionym prezentem. I sama pewnie też po nią sięgnę, motyw manufaktury czekolady (uwielbiam!) zainteresował mnie niezmiernie ;)