Długo zastanawiałam się jakimi słowami otworzyć niniejszą recenzję, gdyż „Powieść Szczelinami” Wita Szostaka to tekst wybitnie wymykający się ze sztywnych, utartych prozatorskich ram, z automatu jednakowoż narzucający otwarcie jawnej polemiki. Literaturoznawczym schematom wymyka się przynajmniej i chyba wyłącznie w przypadku, jeśli pod uwagę weźmiemy narzucone przez promocję, wydawnictwo a i samego autora stwierdzenie, jakoby niniejsza książka była z formalnego punktu powieścią. Sugeruje tak bowiem już sam tytuł, zawierający w sobie słowo-klucz do tej dysputy, mianowicie dopisek „powieść”. „Powieść Szczelinami”, to tytuł, z automatu narzucający tekstowi krakowianina przynależność do utworów stricte narracyjnych, zawierających fabułę, narratora (w tym przypadku narratorkę), wielowątkowość i jakiś ciąg zdarzeń. Ponadto, jak twierdzi wydawca i co można odczytać na okładce: „założenie jest czysto powieściowe” a jej celem jest „czytelnika zaprosić / do niezwykłej gry / w sklejanie / życia narratorki (…)”.
Powieść – niepowieść w recenzjach
W tym miejscu uchwycę się słowa „założenie”, które co do zasady niesie w sobie konotację potencjalności i warunkowości, co zarówno z semantycznego jak i logicznego punktu widzenia wyklucza pewność, którą podchwyciła większość pomniejszych, ślizgających się po tekstualnej powierzchni recenzentów jak i bardziej znaczących krytyków literackich, jakoby utwór Szostaka był prozą sensu stricte. O narracji i powieściowości utworu „Powieść Szczelinami” pisze zarówno Jarosław Czechowicz, trochę sobie jednocześnie zaprzeczając, z jednej strony twierdząc, iż „obcujemy z tekstami o charakterze wierszy wolnych”, z drugiej, stanowczo konstatując, iż jest to powieść eksperymentalna i „pięknie skomponowana narracja” (Czechowicz, 2022) jak i Wojciech Szot w zdecydowanych słowach mówi, iż jest to „brawurowa opowieść zbudowana z kolejnych tomów poezji fikcyjnej autorki” (Szot, 2022).
Wątpliwości takiej kategoryzacji tekstu Szostaka poddaje na szczęście Marcin Bełza, aczkolwiek i on w swej pełnej wahań i gatunkowych rozważań opinii przewrotnie pisze o „niepowieści”, ale i o „opowieści zbudowanej z niewierszy”, co jest sprytnym unikiem przed ostateczną klasyfikacją tekstu krakowskiego pisarza (Bełza, 2022), jako zbioru utworów lirycznych. Również Maciej Libich, podając wątpliwości słowo „powieść” w odniesieniu do tytułu Szostaka, nie podaje konkretnej argumentacji, a jedynie powątpiewa w procesy percepcyjne jej odbiorców (Libich, 2022). Olga Wróbel mówi zaś o „antologii wierszy nieistniejącej poetki, w których można odczytać jej artystyczną biografię”, co z automatu narzuca pewną formę fabularyzacji i narracyjności wskazanych tekstów (Wróbel, 2022). W sposób najbardziej rygorystyczny do tematu umiejscowienia „Powieść Szczelinami” podchodzi Ilona Siwak, udowadniając, iż ów zbiór tekstów z formalnego punktu widzenia nie jest narracją, a li jedynie zbiorem wierszy z odrębnymi podmiotami lirycznymi (Siwak, 2022). „Niepowieściowość” książki demaskuje również autor bloga „Nameste”, nazywając utwór „niby-powieścią” o gęstej jakości (Nameste, 2022).
Wiersze – niewiersze formalnie i u źródeł
W tym miejscu aż prosi się o ponowne sięgnięcie do źródeł i przywołanie definicji zarówno liryki jak i epiki, a także wskazania różnic formalnych pomiędzy wierszem a powieścią. Cytując Encyklopedię PWN: „epika [gr. epikós < épos ‘słowo’, ‘opowieść’, ‘pieśń’], jeden z 3 podstawowych rodzajów literackich, odznaczający się — w płaszczyźnie języka — dominowaniem narracji, fabularnym kształtem przedstawionego świata oraz jego zewnętrznym usytuowaniem wobec podmiotu literackiego, narratora”, podczas gdy liryka obejmuje „utwory głównie wierszowane, których głównym przedmiotem przedstawienia są przeżycia wewnętrzne człowieka, jego uczucia, doznania i przekonania.” (PWN, 2023). Wyjdźmy od konstrukcji „Powieść Szczelinami”, jako książki składającej się z ponad trzystu utworów zapisanych wersem, zebranych skrzętnie w jedenaście chronologicznie ułożonych latami ich powstawania (za wyjątkiem części „Rozproszone”) podzbiorów – tomików, łączących w sobie nic innego jak wiersze właśnie [sic!].
Czymże z formalnego punktu widzenia jest zatem wiersz, skoro tak odważnie i pewnie szafuję ową nomenklaturą w przypadku dzieła Szostaka? Dorota Korwin-Piotrowska, w publikacji „Poetyka – przewodnik po świecie tekstów” wskazuje, iż „Sztuka poetycka od zawsze była sztuką wersu – jako pewnej powtarzającej się jednostki rytmicznej, nawet jeśli stosowano zapis ciągły, a nie pionowo graficznie uporządkowany” (Korwin-Piotrowska, 2011, str. 270), a sam wiersz to „a) każdy typ tekstu podzielonego na wersy i poddanego prawom wersyfikacji, mowa wiązana; b) tekst poetycki pisany w formie wersów – w tym zarówno rodzaj wierszy należących do systemów numerycznych, których podstawą jest identyczna lub zbliżona liczba jednostek składających się na wers, jak i tzw. wierszy wolnych, a więc takiego rodzaju tekstów, które oparte są na całkowicie dowolnych podziałach, za pomocą pauzy, na odcinki zwane wersami, c) „tekst o charakterze poetyckim (czyli poezja w znaczeniu „b”i „c” z poprzedniej definicji), zapisany w formie wersów (jak w podpunkcie „b”) bądź też w postaci krótkiego tekstu prozatorskiego” (tamże, str. 176).
W przypadku utworów zebranych Szostaka, do czynienia mamy wyłącznie z tekstami zapisanymi w charakterystyczny dla poezji, graficzny sposób, składający się z wersów i układający się w rytmiczną całość. Uwypukla się to przede wszystkim w części „Zakrytki (2014)”, w której to co drugi wiersz otwiera fraza „Pi piszę do ciebie”, nadający całości rytmicznej płynności, jak i dostrzegalne chociażby w wierszu „I” z tomu „Nie do powiedzenia (2000)” (str. 87), gdzie efekt rytmizacji uzyskany zostaje za sprawą powtarzającej się strofy.
Dla kontrastu, proza to: „a) ogólnie: sposób budowania tekstu ze zdań i ich odpowiedników (w opozycji do wiersza jako struktury wersyfikacyjnej); b) epika prozatorska, ogół utworów fabularno-narracyjnych niepisanych wierszem; c) mowa pospolita, powszechnie używana” (Korwin-Piotrowska, 2011, str. 176), a „podstawą budowy tekstu prozatorskiego (mimo licznych eksperymentalnych wyjątków od tej reguły) jest zdanie, a zatem i składnia; natomiast podstawą budowy wiersza jest, wydzielony za pomocą arbitralnej pauzy, wers, a zatem przede wszystkim prozodia oraz wersyfikacja” (tamże. str. 175). Biorąc pod uwagę niniejszą wykładnię, podstawą wszystkich tekstów zebranych w „Powieść Szczelinami” jest jednak wersyfikacja, co poniekąd już z formalnego punktu widzenia klasyfikuje owe teksty jako wiersze.
Korwin-Piotrowska notuje nadto, iż poezja to „ogół tekstów skupionych na obrazie, doznaniach, refleksji, grze słownej czy wrażeniach; ze zintensyfikowaną funkcją estetyczną; zwykle związanych także z operowaniem pojęciowymi skrótami, symbolami, wyobrażeniami oraz metaforami” (Korwin-Piotrowska, 2011, s. 175). „Powieść Szczelinami” bazuje na większości form środków artystycznego wyrazu, charakterystycznych dla liryki, co przedkłada się zarówno na funkcję estetyczną tekstu jak i jego emocjonalny ładunek oraz przekaz.
W wierszach tych bez większych przeszkód, ja stosuję je wybiórczo, odnaleźć można między innymi: personifikacje „Podsłuchała czółno przez szczelinę domu” (XVI, str. 183), animizacje jak w przypadku wiersza I z części „Nikt nikomu”: „tamtej dziewczynki już nie ma / pożarły ją ciągłe wspomnienia” (str. 191), onomatopeje „Łopocze brezent, łomocze serce dziewczynki” (wiersz XVII, str. 184), powtórzenia: „tamtej dziewczynki już nie ma / pożarły ją ciągłe wspomnienia” (wiersz I, str. 191) kontra „tamtej dziewczynki już nie ma / zlizały ją ciągłe wspomnienia” (wiersz II, str. 192), metafory: „krwawimy truskawkami” (wiersz „schylamy letnie wycięcia, str. 380), „skuta / polami lodu” (wiersz I, str. 115), odejście od klasycznego zastosowania interpunkcji jak i całą gamę pozostałych środków stylistycznego przekazu, co jest jedynie kolejnym dowodem na to, iż dzieło Szostaka to zbiór poezji.
Wiersz szkatułkowy (?), epistolarny wiersz drogi (?) i palimpsest (?)
Jakkolwiek nikogo nie zdziwi określenie powieści szkatułkowej czy epistolarnej w przypadku tekstów prozatorskich, o tyle w przypadku wiersza określenie to może budzić kontrowersje i jawny sprzeciw. Pozostając jednakże cały czas przy analizie formalnej szostakowskich wierszy, należy zwrócić uwagę na rolę odważnie i chętnie stosowanej przez autora parantezy oraz skreśleń, a także formy inwokacyjnej. Stosowanie nawiasów jest nagminne i w przypadku całego tomu dosyć charakterystyczne. Ich zastosowanie intensyfikuje możliwości interpretacyjne utworów oraz tworzy szkatułkowe poziomy, wielopiętrowe formy dygresji, pozwalając na odczytanie jednego tekstu, jako zawierające się w sobie trzy odrębne utwory, co doskonale ukazuje wiersz „zamieniłam trzy niewiersze”
zamieniłam trzy niewiersze
w trzy niepiosenki (nie
bez pewnego zażenowania
chodzeniem po śladach
poety przekonanego że
cały aparat państwowy
działa tylko po to by go
skorumpować (ja nie mam
takich marzeń i aspiracji)
bez skutku z efektem
raczej marnym
lub utwór „obserwuję powstawanie szczelin”:
obserwuję powstawanie szczelin
Na skórze (tak z kosmosu
muszą wyglądać (nacieram
się przy nadziei) tektoniczne
uskoki) i brązowienie okolic
w których rzadko bywasz zajęty
skręcaniem papierosów
na balkonie
Ową mnogość odczytań oraz zmianę ich sensu wzmacnia dodatkowo część „Segregacja odpadów (2017)”, w której to zebrano utwory zawierające liczne skreślenia, pozwalające jak wyżej, na głębszą analizę interpretacyjną utworów, nie tylko z uwzględnieniem czy pominięciem tekstu skreślonego, ale też (lub przede wszystkim!), z porównaniem ich, nazwijmy to roboczo, „poprawnymi” wersjami, zamieszczonymi w poprzednich częściach tomu. Nietrudno bowiem nie dociec, iż poeta Szostak (choć twierdzi inaczej), rozsiewa w książce podobne odsłony tych samych wierszy, nadając im nowe sensy i konteksty, począwszy od „czystej”, wygładzonej formy tradycyjnego wiersza, a na tekście w formie brudnopisu z przywołanymi skreśleniami skończywszy. Za przykład niech posłuży wiersz „a więc stało się i polipy”:
a więc stało się i polipy
wnikają w moje wnętrze
(wesołe żyjątka) jestem jak
wrak (raczej kuter rybami
(trzeszczy wieszcz) śmierdzący
niż (wieszczy trzeszcz) pachnący
morzem galeon) na mieliźnie
odpływają mnie małe rybki
bystrymi ławicami czuję
pąkle (wąsonogi) na skórze
i śliskie kalmary pomiędzy
grodziami mojego kadłuba
oraz jego palimpsestyczna, przeciwstawna forma:
*
a więc stało się i polipy
wnikają w moje wnętrze
(wesołe żyjątka) jestem jak
wrak (raczej kuter rybami
(trzeszczy wieszcz) śmierdzący
niż (wieszczy trzeszcz) pachnący
morzem galeon) na mieliźnie
odpływają mnie małe rybki
bystrymi ławicami czuję
pąkle (wąsonogi) na skórze
i śliskie kalmary pomiędzy
grodziami mojego kadłuba
(…)
Licznych i powtarzających się cyklicznie apostrof doszukamy się natomiast we wspomnianej już części „Zakrytki (2014)”, w której sfeminizowany podmiot liryczny bezpośrednio zwraca się do niejakiej Pi w powtarzających się w co drugim wierszu słowach: „Pi piszę do ciebie”, kierując do niej swe zapiski z drogi, tworząc swego rodzaju epistolarny dziennik podróży, który ze względów formalnych oczywiście nim nie jest.
Co autor / poeta miał na myśli?
Ponownie trzeba zatem podkreślić fakt, iż książka „Powieść Szczelinami”, biorąc pod uwagę jej konwencję formalną jak i literaturoznawczą wykładnię, winna być rozpatrywana i interpretowana w kategorii poezji właśnie. Klasycznie i sztampowo rzecz ujmując, miast doszukiwać się iluzorycznej, sztucznej narracji, której z formalnego punktu widzenia być tutaj nie powinno (a która jakimś cudem jednak zdaje się między wierszami wypływać i budować nikłą, poszarpaną, wypełnioną czasem białymi polami, ale jednak nić fabularną, co w pełni oddaje wersja audio książki w ekspresyjnej interpretacji Marty Markowicz), winno się doszukiwać wszystkiego tego, co, kolokwialnie rzecz ujmując, poeta na myśli mógł mieć właśnie, a co kryje się pod kluczowym „ja liryczne”.
Wszak przecież sam Szostak próbuje czytelnikom wmówić, iż w przypadku tej książki do czynienia mamy z poezją, choć jednocześnie chytrze podważa w tej dziedzinie swoje kompetencje, twierdząc iż „Powieść Szczeliny” „to najbardziej ryzykowna z moich książek. Po pierwsze, nie jestem poetą (…)”. A więc spoglądając na tę kreację z logicznego punktu widzenia, jednakże wiersze próbował napisać i napisał, co wszak przedstawia argumentacja wskazana wyżej, dlatego też w tej kategorii właśnie winna być rozpatrywana, nawet jeśli on sam twierdzi, że jest inaczej.
W rozmowie z Małgorzatą Bugaj dodatkowo podkreśla, iż mamy do czynienia zarówno z narratorką – poetką jak i podmiotką liryczną przemawiającą przez jej wiersze (Podcast Magazyn literacki „Spis treści” w RMF Classic, 2022). Ta dualistyczna koncepcja podmiotu literackiego łącząca w sobie jednocześnie narratora i podmiot lityczny może być rozpatrywana wyłącznie w kategorii ryzykownej gry pomiędzy autorem a czytelnikiem, a nie literaturoznawczego aksjomatu, tym bardziej, iż pisarz nie buduje tej dwoistości poprzez stricte prozatorskie jej wprowadzenie (przykładowo za pomocą prologu), tworząc tym samym utwór na kształt klasycznej powieści szkatułkowej. W istocie jest zgoła odwrotnie, Szostak od pierwszej strony po ostatnią, stosuje wszelkie środki artystycznego wyrazu stosowane wyłącznie w poezji. W tym też miejscu słusznym zdaje się przywołać utwór „Żadnych wierszyków”, w którym to Tomasz Różycki notuje „A najgorsza ze wszystkich jest poezja, / nikt jej nie lubi, a czytanie wierszy / to prawdziwy koszmar i nie wiesz nigdy, / co właściwie poeta miał na myśli” (Różycki, 2022). Jakkolwiek trudnym zadaniem by to jednak nie było, jakkolwiek nadinterpretacyjne i chybione się nie okazało, warto bliżej przeanalizować odautorski pomysł, u podstaw którego leży, obalony przecież wyżej zamysł, by napisać powieść wierszem.
Poezja epicka, liryka narracyjna i liryka sytuacyjna (?)
Liryka może i często zbliża się do twórczości epickiej lecz w tym przypadku zarezerwowana jest głównie dla szeroko zakrojonych utworów lirycznych, przykładem którego niech posłuży chociażby wzorowana na „Panu Tadeuszu” epopeja Tomasz Różyckiego „Dwanaście stacji” lub poemat heroiczny „Ijasz”. W „Poetyce – przewodniku po świecie tekstów” czytamy, co następuje: „Niemal zanikła już poza tym wielkoformatowa poezja (…)). Żywioł narracji wszedł natomiast do liryki, tworząc tak zwaną lirykę narracyjną (termin będący właściwie sprzecznością, za to dobrze oddający samo zjawisko opowiadania krótkich historii w niewielkich formach poetyckich” (Korwin-Piotrowska, 2011, str. 78-79). Dodaje ponadto, że „terminy te powstały niedawno (wszak narracja od wieków traktowana była jako wyróżnik epiki!, określenie „liryka narracyjna” jeszcze w połowie ubiegłego wieku odbierane więc byłoby powszechnie jako sprzeczność) i wiążą się właśnie z procesem zacierania granic między tym, co poetyckie i liryczne, a tym, co „niepoetyckie” i „prozaiczne” oraz fabularne” (tamże, str. 150).
Szostak usilnie próbuje owe granice zacierać, wyraźnie artykułując, że w przypadku jego utworu do czynienia mamy zarówno z narracją jak i narratorką, niemniej nie czyni tego formalnie. „Powieść Szczelinami” nie wpisuje się w definicyjne ramy poezji epickiej. Co zatem z liryką narracyjną? Korwin-Piotrowska wskazuje, że „w liryce sytuacyjnej czy narracyjnej na ogół jednak wcale nie dominuje stylistyczna asceza. Ukazana w poetyckim skrócie opowieść, której bohaterem jest wypowiadający się podmiot lub inna postać, to tylko inna, często maskująca emocje, forma poetyckiej ekspresji” (Korwin-Piotrowska, str. 181). Nadal więc, w przypadku utworu „Powieść Szczelinami”, nie można mówić w kategoriach narracji, a co najwyżej, zastanowić się nad ewentualnością nazwania jej liryką narracyjną, co i tak może okazać się pomysłem chybionym, zważywszy na fakt, jakoby w tekście Szostaka narracyjność tworzyć miały wszystkie wiersze razem, a nie każdy jeden z osobna.
Sfeminizowane podmioty liryczne
Prócz samego zamysłu konwencyjnego, warto pod lupę wziąć też przesłanie książki, czyli rozważania Szostaka na temat kobiecości, gdyż, jak głosi szumnie opis na okładce, „ta książka jest jak kobieta”. Nie trudno zauważyć, że w wierszach przemawiają sfeminizowane podmioty liryczne, kobiety nieustająco do siebie podobne i przystające do siebie, stanowiące własne uzupełnienie i jednocześnie odrębną swą odsłonę, będące jednakże oczywistą dominantą cyklu. Trochę jak w przypadku „Fugi” i jej bohatera – Bartłomieja Chochoła, w książce „Powieść Szczelinami” Szostak tworzy samodzielne byty, będące własnymi kopiami w rozłącznych lecz przecinających się światach: „ale że również mnie samą / opowiedziano sto razy” (VII, str. 56), „nie wiedząc opowiedzieli / sto razy mnie nim przyszłam / na świat (również nic o tym / nie wiedząc) / miałam więc kilka wersji / do własnego wyboru ale” (XXVI, str. 71) oraz „wszystkie te moje wersje / mogą się brzydko zestarzeć / albo szlachetnie dojrzeć / (Lubię tę wersję zdarzeń) / jak kobiety którymi / nie będę bo jestem nimi / już teraz żyjąc na zapas” (IX, str. 58).
O ile w przypadku męskiej kreacji Chochoła byt ów był wiarygodny i pełnokrwisty, o tyle w przypadku jej żeńskich, przemawiających wierszami odpowiedników, okazuje się wybiórczy i krzywdzący, co jednocześnie może stać się przyczynkiem kolejnej dysputy. Kobiecość u Szostaka sprowadzona zostaje bowiem nie tylko do opresyjnej alienacji: „jestem cudza niczyja / mój jest tylko brzuch” („mój bywa rodzinny”, str. 210), traumatycznego macierzyństwa i dzieciństwa, ale przede wszystkim, co dostrzegalne było już w kreacji Magdaleny w książce „Cudze słowa”, do typowo atawistycznych instynktów, u podstaw których leży głównie jej seksualność i fizjologia: „najpierw trzeba zetrzeć zaschniętą / krew a następnie pamiętać / o higienie podczas golenia okolic / intymnych / w szczeliny po ostrzach lubią / wdawać się drobne ustroje” („międzywierszowe transfery nóg”, str. 312), „się / odsłania / żebra o / uwagę / odciągają / piersi / z nawiązką / (skutki / dawania / mleka) / wrażeń / zmysłowych” („się”, str. 308.), „i gdzie się podziała twoja / dawna pewność siebie / (zachowuję wulgaryzmy) / mówią na widok biustonosza / (raczej do scen oralnych) / pod bluzką jego oczy / (ty chuju)” („i gdzie się podziała twoja”, str. 300), „nasze jaskinie zryto chujami / tryskającymi spermą i pizdami” („zamiast bykami i łowcami”, str. 288), „sama zadebiutowałam z byle kim / (może stąd wzięłam te nogi i krew) / a potem umyłam się i wyprałam” (XXIV, str. 31).
Wulgaryzacja kobiecego ciała, jakkolwiek pierwotna i bezsporna w swej cielesności, głównie przez odbiorczynie, postrzegana może być jednakże w kategorii gwałtu na ich kobiecości, co dostrzega również w swoim tekście, a co nazywa „przemocą dokonaną na niej samej” Siwak (Siwak, 2022). Podobnego mechanizmu nie dostrzega Czechowicz, wręcz przeciwnie, podkreśla fakt, jakoby Szostak był nie tylko uważnym portrecistą kobiet, ale nawet „był nią samą” (Czechowicz, 2022). W moim odczuciu jednak, kobiecość obdarta zostaje tutaj nie tylko ze swojej eteryczności, sensualności i wrażliwości, ale też ogołocona ze swojej intymności, finalnie zaś sprowadzona głównie do sączących się szczelinami ciała wydzielin, traumy macierzyństwa, rys na dzieciństwie, poczucia wyobcowania w patriarchalnym świecie (mimo, iż w jednym z wierszy podmiot liryczny ostentacyjnie zdaje się krzyczeć „nie jestem tylko fizjologią” („miło mi że dla niektórych”, str. 221)), co okazuje się li jedynie drobnym wyjątkiem potwierdzającym regułę. Tymczasem „To najbardziej ryzykowna z moich książek. Po pierwsze, nie jestem poetą. Po drugie, nie jestem kobietą. (…).”, kontynuuje w swojej promującej książkę deklaracji, trochę może przekornie, może przezornie, a jednak jakby na usprawiedliwienie tych bezkompromisowych odsłon kobiecych podmiotów lirycznych, kryjący się za pseudonimem artystycznym Wita Szostaka Dobrosław Kot.
„pachniało manifestem” – sztuka dla sztuki?
Jeśli nie jest to do końca udana forma sportretowania kobiety i kobiecości, jeśli na dodatek z literaturoznawczego punktu widzenia okazuje się niedokonaną formą powieści, jakie jest zatem przesłanie utworu „Powieść Szczelinami”? Bo, że dokonaną formą poezji i zupełnie nieoczywistą formą literacką, o czym też świadczy skandaliczna długość niniejszego tekstu oraz moje nieustępujące poczucie niewyczerpania tematu, jest faktem bezdyskusyjnym.
Odważnie napiszę, wierząc jednocześnie, że nie będzie to zbytnią nadinterpretacją, iż Wit Szostak „szczelinami” książki „Powieść Szczelinami” zaprasza do podjęcia otwartej polemiki dotyczącej swojego utworu, który sumarycznie pozostaje formą literackiego manifestu. Wszak jeden z jego sfeminizowanych podmiotów lirycznych wodzi na pokuszenie sugerując, że „poeci zawsze bruździli / słowami w przestrzeni / kreśląc sekretne mapy” („poeci zawsze bruździli”, str. 214), w wierszu „zamieszkaj w lesie radzili” (s. 356) dodaje iż „pachniało manifestem”, być może utwór ów pozostaje więc li jedynie ostentacyjną formą sztuki dla sztuki, utworem pozostającym w kontrze do utylitarnej formy literackich tekstów? Inny podmiot liryczny dodaje przecież „(wolałabym by krytyka / mówiła mi coś czego nie wiem)” (XXXVI, str. 43), jeszcze inny sugeruje iż „niedopowiedzenie uczy sztuki / (….) / poza tym są rzeczy nie do opowiedzenia / i w tej bezradności języka kryje się / chyba cała nasza nadzieja” (I, str. 87).
Jakkolwiek tekst Szostaka wymyka się utartym ramom interpretacyjnym, jak dalece trudno go scharakteryzować i wcisnąć w sztywnie powielane recenzyjne schematy, jak bardzo polifonicznym w swym założeniu eksperymentem by nie był, cały czas pozostaje oryginalnym i ożywczym utworem wielu odczytań, dla którego nawet tego rodzaju recenzja jak ta, nie będzie dla samego pisarza krzywdząca.
Jedno pozostaje bowiem pewne: „w tej całej bezradności języka kryje się / chyba cała nasza nadzieja” (I, str. 87). Ale też piękno. Jest to literatura być może zwodnicza, nieoczywista, mimochodem otwierająca jednakże „szczeliny” umysłu, wślizgująca się weń i zakorzeniająca na stałe, jednocześnie swoimi „szczelinami” zapraszająca do kolejnych interpretacji. Jak mówi kolejny sfeminizowany podmiot liryczny w wierszu „czy to nie wspaniałe”: „że zostaną po nas tylko / słowa i nie musimy nawet / wyczekiwać śmierci”. Po lekturze tej słowa zostają, nawet jeśli niewypowiedziane i nie do wypowiedzenia, a jedynie w konwencyjnej, lecz konsekwentnej swej sprzeczności.
Bibliografia:
Bełza M.: „Poddaję się, czyli raport z porażki w dziesięciu punktach. O „Szczelinami” Wita Szostaka https://kulturaliberalna.pl/2022/06/14/marcin-belza-recenzja-wit-szostak-szczelinami/ [dostęp: 11.08.2023]
Bugaj M.: Podcast „Spis treści – magazyn literacki” RMF Classic „https://www.rmfclassic.pl/podcasty/Spis-tresci-magazyn-literacki-w-RMF-Classic,56,7968.html [dostęp: 11.08.2023]
Czechowicz J.: „Jej deklaracje” https://krytycznymokiem.blogspot.com/2022/05/szczelinami-wit-szostak.html [dostęp: 11.08.2023]
Encyklopedia PWN https://encyklopedia.pwn.pl [dostęp: 11.08.2023]
Korwin-Piotrowska D.: „POETYKA – przewodnik po świecie tekstów”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2011
Libich M.: „Dubito ergo sum” https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/ksiazki/2170791,1,recenzja-ksiazki-wit-szostak-szczelinami.read [dostęp: 11.08.2023]
Nameste: „„Szczelinami” zdemaskowane”, https://nameste.litglog.org/2022/06/szczelinami-zdemaskowane/ [dostęp: 11.08.2023]
Różycki T.: „Ręka pszczelarza”, Wyd. Znak, 2022
Siwak I.: „Mężczyzna, który objaśnił mi świat (Wit Szostak: „Szczelinami”) http://www.artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=442&artykul=8989 [dostęp: 11.08.2023]
Szot W.: „Najmniej znany najlepszy polski pisarz”, https://wyborcza.pl/7,75517,28478413,najmniej-znany-najlepszy-polski-pisarz.html [dostęp: 11.08.2023].
Wróbel O.: „„Szczelinami” Wita Szostaka. Wierszem i między wierszami”, https://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,28358328,szczelinami-wita-szostaka-wierszem-i-miedzy-wierszami.html [dostęp: 11.08.2023]
Tytuł: Powieść Szczelinami
Autor: Wit Szostak
Wydawnictwo: Powergraph
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 360
Płatna współpraca reklamowa z Wydawnictwem Powergraph
Komentarze
Anna
Szanowna Pani, z wielką radością i zaciekawieniem przeczytałam Pani opinię na temat książki Wita Szostaka. Już dawno w przestrzeni rodzimej blogosfery nie spotkałam się z tak długą, merytoryczną i wyczerpującą recenzją -- właściwie pretenduje ona do artykułu naukowego. :-) Wielki plus za odnośniki bibliograficzne -- widać, że gruntownie rozeznała się Pani w opiniach i spróbowała dodać coś od siebie, zamiast powtarzać truizmy po innych. Życzyłabym sobie, aby więcej blogerów książkowych poszło Pani śladem i pisało tak długie, merytoryczne i przemyślane recenzje. :-) Dziękuję za ten tekst i trzymam kciuki za kolejne! :-)
Dominika Rygiel
do Anna
Matko i córko! Dziękuję. Miód na moje serce i wiatr w żagle. Ściskam ciepło!