Kolekcjoner porzuconych dusz to zbiór osiemnastu pozornie odległych sobie historii, które łączy jedno: Brazylia. Podczas gdy w zestawieniu ze słowem „Brazylia” z automatu na myśl przychodzą obrazy słonecznej Ameryki Południowej oraz piaszczystych plaż Copacabany czy zielonych płuc świata przeciętych wstęgą Amazonki, kiedy na jej myśl w nozdrzach wierci intensywny aromat palonych ziaren kawy, a ciało podryguje w rytm brzmień tanecznej samby, Eliane Brum konfrontuje nas z obrazem zgoła odmiennym. Reportaże te są bowiem podróżą po mało chlubnej stronie kraju. Zakątki te widziane są oczyma rdzennych mieszkańców, które w ich opowieściach jawią się jedynie w smutnych odcieniach szarości…
Eliane Brum z czułością pochyla się nad sylwetkami swoich bohaterów, by w intymnej rozmowie ukazać południowoamerykański kraj bez zbędnych ozdobników. Jednakże to nie kraj jest tutaj bohaterem, ani nawet nie jego różnorakie formy (jak sama autorka we wstępie podkreśla: „Brazylia istnieje jedynie w liczbie mnogiej, jako Brazylie.”), a człowiek. Istotą tych rozmów są bowiem Brazylijczycy z całym swoim bagażem doświadczenia i emocji, problemów, lęków, trosk oraz rozczarowań, ukazujące toczące ich problemy społeczne.
Rozmowy te charakteryzuje zaskakująco intymna nuta. Interpelując swoich bohaterów autorka skupia się na człowieku nierzadko wyrzuconym poza margines społeczeństwa. Nie boi się rozmowy z szaleńcem, śmiertelnie chorym człowiekiem, szamańską akuszerką czy bezdomnym. Jednocześnie nie koloryzuje, nie przejaskrawia, nie popada w przedstawianiu ich życiorysów w przesadny patos, opowieści te dalekie są od dramatyzowania. To rozmowy uważne i szczere, pełne czułości, wrażliwości oraz wzajemnej ufności, podczas których wyłania się niczym nieskrępowana prawda o życiu w najróżniejszych rejonach Brazyli: od puszczy amazońskiej po fawele. I choć ukazujący się w nich obraz jest bolesny, dręczy, niepokoi i zadziwia, finalnie ujmuje poetycką frazą i niesamowitą zdolnością uchwycenia przez dziennikarkę sedna problemu, który nierzadko wyłania się dopiero wraz z ostatnim zdaniem poszczególnego reportażu.
Za sprawą jakże niepodważalnej szczerości bijącej z dialogów, empatii i wyczucia dziennikarki nie sposób wymazać opisywanych historii z pamięci. Bo czy można zapomnieć o T., który umiera na raka po latach ciężkiej pracy w fabryce azbestu? Czy łatwo wymazać z pamięci obraz matek, których nastoletnie dzieci padają ofiarami porachunków gangów narkotykowych? Biedaka, którego chowa się już za życia?
Uderzające jest z jaką łatwością Eliane Brum zerka w głąb swoich rozmówców, z jaką trafnością i delikatnością oddaje słowem rozterki ich zapomnianych, nieczęsto pogrzebanych za życia dusz. Piękno słowa połączone zostaje z brzydotą brazylijskiej rzeczywistości, która obdziera bohaterów z godności, zdrowia i pokoju ducha. Przepiękny, urzekający zbiór, który otwiera oczy na Brazylię, jakiej nie sposób znaleźć w przewodniku turystycznym. Taki, który trapi, skłania do refleksji i współodczuwania, który wybrzmiewa w człowieku jeszcze długo po lekturze.
Tytuł: Kolekcjoner porzuconych dusz. Reportaże z Brazylii
Autor: Eliane Brum
Przekład: Gabriel Borowski
Wydawnictwo: Uniwersytetu Jagiellońskiego
Rok wydania: 2020
Komentarze
Agnieszka Dybowska
Mam w planach przeczytać tę książkę. Dziękuję za recenzję.
Dominika Rygiel
do Agnieszka Dybowska
Mam nadzieję, że będziesz usatysfakcjonowana lekturą. :-)