Świat Leemeta wali się w chwili, gdy w jego pogański, mocno zakorzeniony w relacji z naturą świat wkracza chrystianizacja. Żyjąca w puszczy, skuszona smakiem chleba społeczność zmienia swoje nawyki, przenosi się na wieś, ewoluuje by w konsekwencji wyprzeć się swoich prastarych, głęboko zakotwiczonych w puszczy korzeni. Używany dotąd język węży staje się archaiczny, dawne wierzenia, tradycje i kultura dezaktualizują się, stając się jedynie pogańskimi praktykami. Pozostaje ledwie garstka buntowników, którzy nie godzą się na zachodzące zmiany i usilnie starają się zachować stary porządek rzeczy.
Jest w tej powieści pewna nieopisana nostalgia, nieukojona tęsknota za koniecznością przynależności do społeczności, którą nieuchronnie wypiera nadchodząca ewolucja społeczna. Tytułowy bohater, Człowiek, który znał mowę węży, Leemet, to bowiem swoisty outsider, człowiek niegodzący się na zmiany nawyków oraz myślenia. Bo fakt, iż idzie nowe, nie oznacza, że idzie dobre, a świadomość, iż dawny porządek świata rozpadnie się w pył, burzy w bohaterze nie tyleż poczucie bezpieczeństwa, co powoduje wewnętrzny bunt. Bunt ów zaś staje się siłą napędową, która zmusza Leemeta do podróży nie tylko w głąb dzikiej krainy celem odnalezienia mitycznego stworzenia mogącego odwrócić bieg zdarzeń, ale przede wszystkim w głąb siebie.
Andrus Kivirähk stworzył przewrotną powieść inicjacyjną, w której pradawne wierzenia estońskie tworzą tło dla szeroko podjętej polemiki dotyczącej rewolucji społecznych, u progu których stoi religijna ekspansja. Mające na celu wyplewienie pogańskich wierzeń oraz kultury praktyki doszczętnie burzą znany bohaterom ład oraz zrywają pradawne przymierze człowieka z naturą. Powiew obcej dla praestońskiej społeczności kultury miast być dla Leemeta synonimem nowoczesności, staje się synonimem oskalpowanej tożsamości. Mleko jednak się rozlewa i zawzięte dążenie bohatera do pozostania w miejscu, z którego próbuje się go usilnie wyrwać, ta dzika i pierwotna siła, która nakłania go do podtrzymania tradycji i pozostania w puszczy, finalnie okazuje się próbą dramatyczną, a w swoim okrucieństwie być może nawet fatalistyczną.
Prócz rodzącego się konfliktu kulturowego, na którym skupia się w niniejszej powieści estoński pisarz, książka ta fascynuje na poziomie kompetencji narracyjnej. Kivirähk kreuje fantastyczny, epicki świat u progu którego stoją prastare estońskie wierzenia. Fascynujące, iż mamy tutaj do czynienia z historią z pogranicza jawy i snu. Powieść fantasy płynnie splata się z baśniową otoczką, pradawne wierzenia zazębiają się z orientalnymi dla bohaterów powieści chrześcijańskimi praktykami.
Punkt ów zdaje się być kluczowym dla postrzegania i odbioru lektury w dobie współczesnego świata – Człowiek, który znał mowę węży stawia dzisiejszego czytelnika w dość niekomfortowej sytuacji, wywracając jego mentalne wzorce. Komfort percepcji rzeczywistości zostaje tutaj mocno zachwiany, a utarte schematy myślenia ulegają znacznej dekonstrukcji. Wewnętrzny, czysto atawistyczny, ale jakże idealistyczny głos, jaki wybrzmiewa w głowie Lemeeta okazuje się bowiem silniejszy i stoi ponad wszelką rewolucją społeczną, jak dramatyczną, nieuniknioną i opłakaną w swych skutkach by nie była.
Tytuł: Człowiek, który znał mowę węży
Autor: Andrus Kivirähk
Przekład: Anna Michalczuk-Podlecki
Wydawnictwo: Marpress
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 412
Komentarze
Joanna
No i zachęciłaś! :-)
Ada
do Joanna
Czytam i jest świetna.jak jest fragment z misiem to śmieję się za każdym razem😀
Sonia
Nieczęsto sięgam po tego typu książki, ale ta definitywnie mnie do siebie ciągnie :) Najpierw skończę ‘’Mgłę’’ Świderskiej, bo chciałabym wziąć jeszcze udział w jej konkursie na recenzję, ale potem ‘’Człowiek, który znał mowę węży’’ na pewno zagości na mojej półce
Dominika Rygiel
do Sonia
Skoro Cię przyciąga, to nie ma na co czekać ;) Magnetyczna i niezapomniana :)