Ja
Nazywam się Dominika. Mam trzydzieści trzy lata. Jestem ciemną blondynką. Mam męża i dwoje synów. Mam możliwość ubierania się stosownie do gustu, pogody ducha i pogody za oknem. Mogę stosować kosmetyki. Mam prawo do zakupów i spacerów, wymykania się cichcem w ciemną noc chociażby po to, by z zapartym tchem podziwiać srebrzystą tarczę księżyca. Lubię czuć się kobieco, choć nie musi to oznaczać, że wyzywająco. Mam wolną wolę. I czynne jajniki. Mogę uprawiać miłość, kochać się, planować moją przyszłość z osobą, której oddałam serce i duszę. Wolno mi mieć rodzinę. Moje życie pozbawione jest rutyny. Czytam, planuję, pławię się w emocjach. Jestem tu i teraz.
Ona
Nazwano ją Fredą. Ma trzydzieści trzy lata. Jest ciemną blondynką. Miała męża i córkę. Zmuszona została do noszenia czerwonej sukienki i czepca ze skrzydełkami zasłaniającego twarz. Zabroniono jej stosowania kosmetyków. Zakupy to dla niej czcza mrzonka, spaceruje zawsze w towarzystwie. Ma zakaz wymykania się w ciemną noc, srebrną tarczę księżyca podziwia przez okno pokoju, w którym jest uwięziona. Nie może czuć się kobieco, nie może być wyzywająca. W teorii ma wolną wolę, w praktyce, została jej pozbawiona. Ma czynne jajniki. Jest gwałcona, choć jak sama twierdzi: „Komendant ją pieprzy”. W akcie tym nie ma uczucia. Nie ma serca. Jest zadanie: prokreacja, spłodzić dziecko. Freda nie czyta. Nie planuje. Jej życie pozbawione jest emocji. Żyje w niedalekiej przyszłości.
Jest Podręczną.
Państwo
Plaga bezpłodności, klęska ekologiczna, moralny upadek społeczeństwa. Taki właśnie świat, świat w dobie klęski absolutnej, z którą radzić zdaje się jedynie Republika Gileadzka jest tłem dla opowieści Fredy. Kraj, w którym żyje tytułowa Podręczna to głęboko osadzone w ortodoksyjnym postrzeganiu Starego Testamentu państwo wojskowego reżimu i daleko posuniętej propagandy. Płodne kobiety teoretycznie traktowane są tutaj niczym skarb narodowy, szkoli je się w odpowiednim obozie, dba o ich zdrowie (chociażby zabraniając palić papierosy czy pić kawę), po czym umieszcza w domach bezdzietnych, możnych par by rodziły zdrowe dzieci. W praktyce, w imię Boga poddawane są praniu mózgu, ubezwłasnowolniane, obdzierane ze swojej kobiecości, sensualności, godności, własnego ja. To kalki, które się generuje, to maszynki do rodzenia dzieci. Przeprogramowane, wykorzystywane, wyrzucane w końcu na śmietnik.
Emocjonalny paradoks
Opowieść podręcznej to książka, przez którą przedziera się fala apatii i marazmu. Bezsilność, niemoc, bezradność, swoista bierność wobec sztywnych, odgórnie ustalonych nakazów i zakazów, silne poczucie niesprawiedliwości zalewają czytelnika już od pierwszych stron powieści. Jeśli nałożyć na to wszystko kalkomanię bezpłciowych, ujednoliconych kobiecych postaci wypadałoby napisać, iż jest to książka bezbarwna, pozbawiona wyrazu. Nic bardziej mylnego! Powieść Margaret Atwood – choć wydawać by się mogło, iż emocjonalnie przymglona – okazuje się być historią spisaną mocną, wyrazistą, jaskrawą kredką. Jej przejrzysty przekaz uderza w nas całą swoją mocą, bije po oczach, kłuje w serce, pęta umysł, dusi gulą w gardle, zapada w pamięć, porusza duszę do cna! Autorce udało się zrobić rzecz niebywałą: powieść wydaje się na pierwszy rzut oka książką niesłychanie nieprawdopodobną, gdyby jednak przyjrzeć się jej bliżej… przeanalizować i przetrawić, dojdziemy do wniosku, że jest to opowieść zatrważająco prawdopodobna, niezmiernie bliska rzeczywistości, a co za tym idzie – przyprawiająca o dreszcze!
Stylistyczny minimalizm
Co z kreacją głównej bohaterki? Nie zaskoczę, jeśli powiem, że ociera się o perfekcję. Jej egzystencja ograbiona została z tęczy uczuć, zminimalizowana jedynie do strachu o bliskich i własne życie, nawet paleta ubioru ograniczona została do czerwieni sukienki, jaką nosi. Minimalizm środków równy jest w tym przypadku maksymalizacji emocji, jaki wyzwala. Stylistyczny, wyważony w każdym najmniejszym calu majstersztyk. Minimalizacja środków widoczna jest również w samej konstrukcji powieści. Akcja toczy się powoli i flegmatycznie, czasy teraźniejsze mieszają się delikatnie z przeszłością, całość spleciona została subtelną nicią niedopowiedzeń i niepewności. Zaskakujące zakończenie jest kropką nad i, klamrą wieńczącą to dzieło.
Audytywne ucieleśnienie
Ograbiona z cielesności tytułowa bohaterka dostała głos. Głos Magdaleny Cieleckiej w sposób niezwykły oddaje klimat powieści. Zobojętnienie, ciche przyzwolenie na odgórnie ustalony przez państwo szyk życia – uczucia te są ewidentne i niezaprzeczalne. Aktorka podołała zadaniu, oddała ducha Gileadu i nastrojów w nim panujących w sposób doskonały.
Antyutopia idealna
Tak, nie waham się użyć tego sformułowania. Ba! Nawet je powtórzę. Opowieść podręcznej to przykładna, perfekcyjnie naszkicowana antyutopia. Świat wykreowany przez Atwood oślepia swoim prawdopodobieństwem. Ono bije po oczach, a zdumienie, jakie generuje w chwili, gdy człowiek uświadamia sobie, iż powieść powstała w 1985 roku, czyli liczy sobie ponad trzydzieści lat, jest ciężkie do zdefiniowania. W tym momencie warto również dodać, iż jest to przykładne studium psychologiczne kobiety znajdującej się w skrajnie trudnym i logicznie niewytłumaczalnym momencie swojego życia. Wciąga w swój fatalistyczny wir, uzależnia od siebie. Przeraża fascynując jednocześnie. To książka wizjonerska. To kobieca wersja Roku 1984 Orwella czy Nowego, lepszego świata Huxley’a. To trzeba znać!
Tytuł: Opowieść Podręcznej
Autor: Margaret Atwood
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 368
Audiobook w wykonaniu Magdaleny Cieleckiej dostępny w serwisie Audioteka
Komentarze
Bookendorfina Izabela Pycio
Maksymalna nota, jakże cieszą takie intensywne przygody czytelnicze. :) Bookendorfina
Michał
Taka niesamowita??? No to koniecznie na listę :)
Diana z Pieniadzjestkobieta
Wysoko oceniana! Jednak nie wiem, czy dałabym radę przebrnąć przez tak trudny temat :/
Agnieszka S.
Wow! 10? Ja chyba tylko raz dałam 10. Książkę te posiadam w domu i nawet nie wiedziałam, że jest taka dobra! Muszę koniecznie nadrobić zaległości. Zapraszam do siebie :)
Maciej
Wow! 10 punktów! [przy okazji - ilu książkom dałaś najwyższą notę?] Świetny pomysł na recenzję (zderzenie "ja - ona").
Dominika Rygiel
do Maciej
To chyba, jak dobrze liczę, jest drugi raz, kiedy daję 10. Żeby było śmieszniej - drugi raz w tym samym tygodniu. :D