Pozwólcie, że zadam Wam proste pytanie dotyczące szeroko pojętej wiedzy geograficznej. Jaka jest Wasza wiedza ogólna dotycząca Islandii? Odpowiedzcie sobie na to pytanie szczerze, nie szukajcie w popłochu informacji w wyszukiwarce Wikipedii. Mogę się założyć, że większość z Was odpowie podobnie jak ja. To leżąca na północnym krańcu Europy wyspa ze stolicą w Reykiavíku. To miejsce, które cechuje arktyczny klimat, które zachwyca malowniczym, wulkanicznym krajobrazem, ośrodkiem którego są gejzery i gorące źródła. Dodatkowo, jest to miejsce, które cieszy oko fiordami, lodowcami oraz zorzami polarnymi. Zdawać by się mogło – istny raj na ziemi.
Z jednej strony to wszystko jest rzeczywiście prawdą. Przecież nikt z własnej nieprzymuszonej woli, nie marzyłby o życiu w miejscu, które nie miałoby wyżej wspomnianego uroku. Dla autorów książki Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii wyspa była młodzieńczą fascynacją, krajem, w którym para osiedliła się na dłużej. Zauroczeni Skandynawią założyli bloga IceStory.pl, w którym dzielić zaczęli się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi życiem na wyspie. Dziennikarze podjęli się również nie lada wyzwania- napisania reportażu, który na celu miałby odczarować Islandię. Postanowili ukazać ją taką, jaką naprawdę jest: nie tylko magiczną, baśniową czy folderowo piękną, ale taką, jaka w całej swej krasie ukazałaby również jej surowość, która przybliżyłaby ekonomiczne rozterki. Zadanie karkołomne i dosyć odważne. Czy udane?
Odpowiem krótko i treściwie: tak, tak i jeszcze raz tak! Szepty kamieni to książka, którą można by przyrównać do muzyki. Ona gra. Gra obrazami, gra faktami, gra na emocjach, gra słowem. Wszystko w niej gra. A konkretnie?
Fakty
Niech nie zwiedzie Was to słowo. To tylko sucha nomenklatura, w którą wepchać można wszystko i nic. W przypadku reportaży podróżniczych czy folderów reklamowych biur turystycznych wrzuca się w nie zazwyczaj dane statystyczne, wykresy, słupki, cennik, kilka obrobionych w Photoshopie barwnych zdjęć. Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak wyszli daleko poza sztywno wytyczone ramy. W książce tej nie znajdziecie suchych statystyk, nic niemówiących liczb. Są natomiast ludzie i ich uczucia. Autorzy podjęli się śmiałego zadania – zdecydowali się nie tylko opisać swoje wyobrażenie o zakątku, w którym przyszło im żyć, ale przede wszystkim skonfrontować je z opinią rdzennych Islandczyków. Bogaty research, jaki wykonali jest ewidentny, jest solidnym szkieletem niniejszego tytułu. W tym momencie należą im się gromkie brawa. Wszak inaczej kraj odbiera człowiek, który udał się na wyspę celem jej tygodniowego zwiedzania, inaczej ktoś, kto wyjechał na trzy miesiące do pracy, a jeszcze inaczej ktoś, kto z dziada pradziada zmaga się z jej demonami. Stąd też, historie, z jakimi dzielą się dziennikarze zachwycają prawdą. Je się czuje. Opowieści ukazują kraj takim, jakim naprawdę jest. A w Szeptach kamieni jest on wielobarwny i nie tak jednoznaczny, jakby się mogło zdawać. Islandia okiem blogerów to nie tylko baśnie, legendy i wierzenia dotyczące trolli czy wodnych potworów, to nie tylko połacie śniegu i przenikliwy mróz, to nie tylko smagający wiatr czy nieprzenikniona, gęsta mgła. To również (choć chyba lepiej byłoby napisać: przede wszystkim) opuszczone gospodarstwa, ogromne fabryki przetwórstwa ryb, katorżnicza praca. To izolacja, samotność i obawy. To kryzys ekonomiczny, traumy społeczne i autochtoni, jakich nie znacie. To surowość kraju w swej największej, najpiękniejszej, bo baśniowej krasie.
Obrazy
Szepty kamieni to wzbogacony zdjęciami klarowny reportaż. Niech nie zwiedzie Was jednak to zdanie, albowiem nie są to przypadkowe fotografie. W podobnych publikacjach zdjęcia robią sami autorzy, ewentualnie zaprzyjaźniony lub profesjonalny fotograf. Najczęściej zamieszcza się te, które wyjątkowo urzekają, lub wręcz przeciwnie – te, które zdecydowanie gorszą. W omawianym przypadku nawet kwestia doboru fotografii została zbalansowana. Zdjęć jest wszak niewiele, ukazują jednak Islandię przekrojowo. Jak? Romantyczne konie na pastwisku zestawione z odrapanymi z farby drzwiami opuszczonej farmy. Ekipa mężczyzn rozbijających lód, tuż obok opuszczona przetwórnia śledzi. Naturalne piękno wyspy przeciwstawione zostało z nadszarpniętymi upływem czasu i zdewastowanymi ekonomicznym kryzysem realiami. Zdjęcia autorskie wymieszane zostały z archiwalnymi zdobyczami, jakimi dzielili się z autorami mieszkańcy. Dzięki temu postała wyważona, na pół romantyczna, na pół refleksyjna mieszanka, która przykuwa oko i zmusza do refleksji.
Słowo
O! , to jest ta część składowa książki, która urzekła mnie wyjątkowo. Nie jest to czcze paplanie, ani czysto reporterskie ujęcie tematu. Nie sposób też doszukać się tutaj lekkości pióra Tomka Michniewicza. Szepty kamieni to wyważony, z jednej strony odrobinę poetycki, z drugiej naprawdę przystępny styl. Nie trąci myszką, nie nuży. Zachwyca i porusza. Tworzy budzący emocje klimat. A ten jest baśniowy i liryczny, na wpół oniryczny a przy tym na swój sposób surowy. W pełni oddaje ducha wyspy i szargających nią niepokojów.
Islandia, jakiej nie znacie, szepczą kamienie. Zaczarowana i odczarowana, szepczą również. Samotna, niemal zapomniana, sroga i nieposkromiona, niemal dzika, a cały czas piękna, pełna zachwytów. Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak swą publikacją mieli na celu demitologizację skandynawskiej wyspy. Czy przeszli tę próbę? Przeczytajcie moją opinię, potem sięgnijcie po Historie z opuszczonej Islandii. Pytanie na odpowiedź nasunie się sama. Jest jedna. Ewidentna.
Tytuł: Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii
Autor: Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 230
Komentarze
Michał
Wspaniała książka i cudowna recenzja! Islandia to niezwykły kraj. Z chęcią poznam tą ludzką stronę kraju :)
Agnieszka
Książka wydaje się być naprawdę ciekawa nie tylko dla tych, którzy mają zamiar "wyruszyć" na Islandię, ale również dla tych, których wyobraźnia pragnie tam sięgnąć. Aczkolwiek opinia bardzo szczegółowa - niewątpliwie zachęca do przeczytania:)
Dominika Rygiel
do Agnieszka
Dziekuję :)
Ola z Muzycznej Listy
O Islandii wiem jeszcze, że jest prawie pusta, gęstość zaludnienia to kilka osób na kilometr kwadratowy. Jest dla mnie tajemnicza i hipnotyzująca. Marzę, żeby ją odwiedzić. O tej książce nie słyszałam, ale zapowiada się ciekawie. lubię reportaże, szczególnie te podróżnicze. Muszę jej poszukać.
JoAsia
To zdecydowanie pozycja dla mnie. Moim marzeniem jest odwiedzić Islandię, urzeka mnie jej surowość właśnie.
Marlena
Już mnie zachęcilaś. Jutro polecę do biblioteki i poszukam :) Książki są moją wielką miłością.