Próba ognia. Błędna kartografia Europy to zbiór prawie stu trzydziestu szkiców literackich, w których Tomasz Różycki w charakterystycznym dla siebie stylu zamyka fragment swojego świata, otaczającej go rzeczywistości i sposobu jej postrzegania. Choć nie brak w tych rozważaniach odautorskiej przekory, wrażliwości na pozornie błahe detale oraz typowej dla twórczości poety, nieuleczalnej melancholii, cechą dystynktywną niniejszych myśli pozostaje nadal niepospolita erudycja. Fascynacja mitologią grecką i wszelkie homerowskie wpływy, w których do głosu licznie dochodzi sam Bellerofont, odwołania do żywotów świętych, echa Goethe’go oraz Rutebeufa, a także wpleciona bohema francuska z nałożonym naciskiem na poètes maudits (w tym Arthura Rimbauda), odwoływanie się do myśli filozofów (chociażby do Emila Ciorana), podziw dla Fernanda Pessoi, czy Jamesa Joyce’a, przywoływanie prozy Brunona Schulza czy Franza Kafki, Nabokova i Kundery – oto ledwie wycinek, ale też kwintesencja tej narracji.
Motywem przewodnim wydanych nakładem Wydawnictwa Austeria szkiców literackich, jak sama nazwa wskazuje, pozostają granice. W teorii mowa o granicach kartograficznych, opolski pisarz kładzie jednakże zdecydowanie większy i jednoznaczny nacisk na granice mentalne. To eseje drogi, którą Różycki przemierza Europę ponad terytorialnymi podziałami. Granice tradycyjne są dla niego bowiem jedynie wypadkowym elementem historycznych zawirowań i jak podkreśla, bywają przekłamane i nieścisłe, są błędnie wytyczoną barierą, często uzależnioną od dyktatu i politycznych decyzji. Jedyną granicą, jaką wytycza autor to mentalność i natura ludzka, czynniki głęboko osadzone w kulturze oraz obyczajowości.
Autor Dwunastu stacji trochę zadziornie, a wręcz odrobinę dowcipnie, ale z charakterystyczną dla siebie goryczą podkreśla, że jedna z wielu granic, jakie można w Europie odnaleźć, to granica konsumpcji alkoholu. Dzieli Europę na Europę wina (Zachód), Europę piwa (państwa środka), oraz Europę wódki (Wschód oraz Północ). Uszczypliwość owa podbarwiona zostaje typową dla eseisty filuterią, diakrytyczne i przewodnie w szkicach pozostaje jednak to, co określone szeroko pojętą kulturą (od sztuki począwszy, na słowie pisanym skończywszy), tym co odziedziczone i wyssane z mlekiem matki (tożsamość jednostki, jej przynależność do ziemi oraz naturalnie przypisana jej, pełna niepokoju oraz wrodzonej potrzeby przemieszczania się natura), ale i tym co nabyte, wymuszone, skonsumowane, tym wszystkim co przeżyte i doświadczone.
Różycki niczym niespokojny duch, nomada, wiecznie podążający za tym co niedefiniowalne i nieuchwytne podróżuje w czasie i przestrzeni, poza szeroko pojętymi granicami. Cały czas jednakże obraca się w obrębie swoich ściśle utartych, zdaje się ulubionych, bo powtarzających się ścieżek. Przemierza stary kontynent wzdłuż i wszerz, błądzi nieznanymi uliczkami, nie zapominając jednakże o swoich korzeniach. Przez prozę tę, tak jak to miało miejsce w przypadku książki Tomi. Notatki z podróży, przebija lokalny patriotyzm, co odzwierciedlają liczne odniesienia do miejsc takich jak Opole czy Prudnik (obowiązkowo zawsze odmalowanych w kolorach szarości, utaplanych błotem), a także – co stanowi niejako clou Prób ognia – nie stroni od rodzinnych wspomnień. Zwieńczeniem tomiku jest bowiem esej o powrocie do źródeł, czyli do miejsca, z którego przesiedlono rodzinę Różyckich, na Ukrainę. Szkic ów śmiało określić można mianem intymnej relacji z pielgrzymki na Kresy Wschodnie, przede wszystkim zaś w głąb siebie. To podróż, jak u Siergieja Lebiediewa (Dzieci Kronosa), w poszukiwaniu własnej tożsamości. Ta, choć zdawałoby się, iż zatarta duchem czasu i przykurzona polnym pyłem staje się sposobem na wskrzeszenie rodowej prawdy, prawdy, której reminiscencje głośno i wyraźnie przebrzmiewają przez niniejszą narrację.
Topos wytyczania i przekraczania granic, a także topos podróży w czasie i przestrzeni złamany zostaje wątkiem ognia. Ogień – symbol męczeństwa, symbol kresu, uwypuklony zostaje motywem palonych ksiąg i map, niszczonych powieści, łamanych próbą ognia świętych i myślicieli. To nieco mityczne, a może nawet mistyczne spojrzenie na ogień jest próbą udowodnienia, iż palenie dzieł, to tylko ich cyt. mała śmierć. Duch ksiąg pozostanie nieśmiertelny, tak jak nieśmiertelnym pozostał Faust – nie przeminie tak długo, jak nie przeminie pamięć o nich. Bo przecież, jak podkreśla autor posiłkujący się fragmentem utworu Noir Désir, le vent les portera.
Tytuł: Próba ognia. Błędna kartografia Europy
Autor: Tomasz Różycki
Wydawnictwo: Austeria
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 369
Komentarze
Magda
O ja, ale ciekawa książka. Dopiszę sobie do listy pozycji urodzinowych (na szczęście już w maju ❤). Bardzo lubię tematy o "granica" i ich braku, o pograniczach i przenikaniu się kręgów społecznych/ kulturowych. Jednocześnie dawno nie widziałam, żeby ktoś tak pięknie pisał o książkach, dodaję do ulubionych Twój blog, cieszę się, że go odkryłam :)
Dominika Rygiel
do Magda
Bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa. Przyznaję, że piszę o książkach w specyficzny sposób. Nie każdy tak lubi ;-) Tym bardziej doceniam Twój komplement.
Kasia
Bardzo ciekawa propozycja! Mam już nawet pomysł komu mogłabym podarować taką książkę na prezent :)
colibra
Twój artykuł zachęcił mnie niesamowicie do przeczytania tej książki.
Gosia z polkanamalcie.pl
Świetnie piszesz, bardzo przyjemnie się czyta Twoje artykuły. Książka na pewno godna uwagi, więc pewnie przeczytam w najbliższym czasie jeśli znajdę na legimi :) Pozdrawiam!