Warstwy niepamięci – „Dzieci Kronosa”, Siergiej Lebiediew

Dzieci Kronosa to książka, w której Siergiej Lebiediew balansuje pomiędzy językowym pięknem a poruszającą fabułą, filarem, której staje się poszukiwanie prawdy o rodzinie i własnej tożsamości. Te, nadszarpnięte zębem czasu oraz przykurzone woalem zapomnienia szczątki istnienia, wyłaniają się spod kolejnych warstw historycznych zawirowań, które na przestrzeni wieków miały miejsce zarówno w totalitarnej Rosji, jak i Niemczech. To napisana z rozmachem fantazja, która swój bieg bierze już w drugiej połowie osiemnastego wieku, by objąć swymi ramami obydwie wojny światowe, a w czasach współczesnych, za sprawą jego głównego bohatera znaleźć w końcu swój finał. 

Gdy po piętnastu latach zastanawiał się nad swoim pokoleniem, dla którego początek dorosłości przypadł na lata dziewięćdziesiąte, czuł, że dawna alchemia historii jest wciąż żywa.

W centrum niniejszej opowieści Rosjanin osadza historyka Kiriłła, który toczy prywatne śledztwo dotyczące odkurzenia pamięci o przodkach. Jego starania sięgają jednakże dalej, w procesie odgrzebywania własnych korzeni nasz bohater pokusi się bowiem o poszukiwanie esencji własnej tożsamości. Głęboko osadzone na przestrzeni niemalże dwóch stuleci szczątki pamięci, ich porozrzucane przez polityczne i batalistyczne zawieruchy odłamki, to niejedyne źródło wiedzy, z którego czerpie mężczyzna. Wspomaga się wspomnieniami babki Liny, która w licznych opowieściach zaszczepia w wnuku ziarnko dociekliwości i ciekawości dotyczącej samoświadomości istnienia.

Matka nigdy nie wspomniała mu o niemieckich przodkach. Lecz i on sam nie zagłębiał się w rodzinną historię, jakby nie dostrzegał ostatnich epok historycznych, dysponował wrodzoną historyczną dalekowzrocznością, dobrze rozpoznając jedynie to, co jest oddzielone wiekami.

Podczas wspólnych wypadów na zapomniany, pogardliwie wśród Rosjan określany „niemieckim” cmentarz, wśród omszałych, wyłaniających się spod mgły zapomnienia nagrobków Kiriłł uczy się szacunku do tożsamości, kończy postrzegać własne ja poprzez pryzmat rozgałęzionego, osadzonego linearnie w czasie drzewa rodzinnego. Zaczyna rozumieć, że rodzina to pomnażająca się sieć relacji, uzależnionych często od politycznego wpływu, geograficznej ekspansji, a także od fatum wiszącym nad rodem. Wiedzę tę pomnaża poprzez wertowanie dokumentacji źródłowej, rozmowy z ludźmi, z czego stara się wyłuskać prawdę o sobie i przodkach oraz skleić ją w logiczną i dokumentną całość.

(…) czy on sam nie jest (…) niemowlęciem beztrosko bawiącym się kośćmi umarłych, podczas gdy jakiś zegar odmierza czas jego losu? Czy jego próba odtworzenia przeszłości nie jest (…) niebezpieczną chimerą?

lebiediew_dziecikronosa2To mozolne rozpruwanie kolejnych warstw niepamięci nie pozostaje dlań bez wpływu. Przedzieranie się przez meandry szerokiej w swej perspektywie i niełatwej historii, gdziej pierwsze skrzypce odgrywają ustroje polityczne i wynikające z nich ograniczenia, nie jest procesem ni łatwym, ni przyjemnym. Sama już ujawniona przez babkę, a skrzętnie latami skrywana tajemnica o faktycznym pochodzeniu rodziny nie pozostają bez echa. Kiriłł zaczyna rozumieć, że tożsamość nie może być postrzegana w kategorii zero-jedynkowej, nie może być kreślona jedynie czarną i białą kredką. To średnia wypadkowa, uzależniona od losu i przypadku, uwarunkowana szaleństwem wojny i kolejnych rewolucji, ale także będąca wynikiem wyborów serca. Składają się nań nie tylko miłość, braterstwo i przywiązanie, ale również paraliżujący strach, będący efektem historycznych zawirowań, a co za tym idzie walki zarówno o życie jak i godność. Uczucia te bywają dziedziczne i znacząco wpływają na kolejne pokolenia rodziny.

Przesłanie Dzieci Kronosa prawdopodobnie nie może zostać określone mianem odkrywczego. A i sama poetyka stylu znacząco odbiega od wybitnej pod tym względem Granicy zapomnienia. Tym razem, podobnie jak w przypadku Debiutanta, Lebiediew wyważa bowiem senne obrazy z liryczną manierą ich kreślenia, co finalnie nazwać można mianem przyjaznego odbiorcy literackiego balansu. Jego lektura mimo wszystko jest kusząca oraz daje poczucie spełnienia i satysfakcji.

Tytuł: Dzieci Kronosa
Autor: Siergiej Lebiediew
Przekład: Grzegorz Szymczak
Wydawnictwo: Claroscuro
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 442

Jednym zdaniem

Napisana z rozmachem, ale pozbawiona literackiego nadęcia opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości. Wyważona, kusząca, dająca poczucie spełnienia i satysfakcji.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
3 komentarzy
7 Osób lubi to
Poprzedni wpis: Trzy ścieżki – „Pusta mapa”, Alena MornštajnováNastępny wpis: Genów nie sposób oszukać – „Gorzko, gorzko”, Joanna Bator

Zobacz także

Komentarze

  • MBC

    8 lutego 2021 at 10:34
    Odpowiedz

    Z jednej strony chciałbym przeczytać "Dzieci Kronosa" - Twoja recenzja bardzo zachęca, z drugiej strony coś mnie odpycha od tej książki ;)

  • Dominik

    7 lutego 2021 at 12:18
    Odpowiedz

    Umknęło minąłem czy to jest nowość? Nie kojarzę tej książki...

  • Małgorzata

    7 lutego 2021 at 10:08
    Odpowiedz

    Ciekawa lektura, jednak wydaje się na ciężką do czytania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum