Ujarzmić upiora – „Stara Słaboniowa i Spiekładuchy”, Joanna Łańcucka

Powiadają, iż są na świecie rzeczy, o których nawet filozofom się nie śniło. Filozofom być może nie, ale starej Słaboniowej ze wsi Capówka a i owszem. Po świecie stąpa przecie nie od wczoraj i nie od dziś. Lat już od dawien dawna nie liczy, bo i po co, skoro ich liczbę wyznacza ilość bruzd na czole? Choć powykręcane członki wspiera nieporadnie na kiju, zdaje się być oblatana w świecie jak mało kto. Mieszka w chatce na skraju lasu, na zapomnianej polskiej wsi; wsi sielskiej i anielskiej, chciałoby się rzecz. Nic bardziej jednak mylnego… Kikimora, Strzyga, Zmora, Kozioł czy Południca – starowinka wszystkie te upiorne postaci dobrze zna. Nawiedzają ją i okolicznych mieszkańców, a i ona, w swoim życiowym doświadczeniu oraz nabytej mądrości, wie jak je poskromić i ujarzmić…

Stara Słaboniowa i Spiekładuchy to odrobinę przerysowany i karykaturalny obraz polskiej wsi. Jest on daleki od idyllicznej wizji beztroskiego przysiółka. Joanna Łańcucka kreuje świat inny, świat odległy, świat stary, ten, który dawno już przeminął, ten, za którym podskórnie się tęskni, który intryguje, ale i taki, który przyprawia o dreszcze. Pachnie on suszonymi ziołami i runem leśnym, ma smak domowego twarogu położonego na grubej pajdzie chleba, tchnie ciszą świata zapomnianego, świata bez dostępu do technologii. To jednakże padół, który skrzy niepokojem. Niepokój ów czai się tuż obok, wyziera z otchłani gęstego lasu oraz czarnej bezsennej nocy; wynurza się z głębi okolicznego jeziora; czyha tuż za rogiem. Ma upiorne oczy, szczerzy ostre kły, wydaje mefistofeliczne dźwięki, orze spiczastymi pazurami, dusi, zaśmiewając się przy tym diabolicznie.

Ten metafizyczny świat wspaniale kontrastuje z wolno płynącym życiem mieszkańców Capówki. Nawiedza ich w sposób niekontrolowany, często znienacka. Mąci spokój, burzy plany, znacząco wpływa na życie, idealnie się w nie jednak wkomponowuje. Zabobony, słowiańskie mity i wierzenia ludowe – to one wyznaczają rytm życia okolicznych ludzi. To właśnie duchy przeszłości, choć wyjątkowo upiorne i złowieszcze, nadają powieści niesłychanego kolorytu, dynamizmu i niepojętej magii. W swojej książce Joanna Łańcucka przywołuje wszelkie głęboko skrywane tęsknoty, te za magią wierzeń ludowych, ich ulotnością i mistycyzmem oraz te za światem z pogranicza jawy i snu, tajemnego, nieodgadnionego, intrygującego acz przywołującego o dreszczyk grozy.

Sprzyja temu wyjątkowo wyrazista kreacja postaci. To osobowości z charakterem, uderzająco namacalne, pełnokrwiste, co wspaniale obrazuje chociażby postać tytułowa – Teofila Słaboniowa.  Imponuje ona swoim obyciem, życiową mądrością i poczciwością. Pozostałe charaktery, choć odmalowane w lekko groteskowy sposób, odrobinę pogubione i niezaradne, tak naprawdę w niczym jej nie ujmują. Wyjątkową osobliwość stanowią jednak, przedstawione pod czołowymi postaciami znanymi z wierzeń słowiańskich, siły nieczyste. Wciągają w swój świat, oplatają swoimi powykręcanymi rękoma, hipnotyzują swoim spojrzeniem, jednym słowem – nieodwracalnie porywają w swoją fantasmagoryczną rzeczywistość.

Sięgając po tę książkę warto mieć na uwadze, iż napisana została w sposób szczególny, językiem nieliterackim, w wiejskiej gwarze, która nadaje powieści swojskiego klimatu. Rubaszne i kolokwialne zwroty to nierozłączny element tej opowieści, który idealnie się weń komponuje, nadając jej niespotykanego wyrazu. To melodyjna fraza w rytm której się po prostu płynie.

Stara Słaboniowa i Spiekładuchy to (nie)typowa powieść z nurtu wiejskiego. Lekka, przaśna, z niejednym elementem grozy, który wszak nie przerazi, ale porwie w swój zatrważający świat bez mrugnięcia okiem.

Tytuł: Stara Słaboniowa i Spiekładuchy
Autor: Joanna Łańcucka
Wydawnictwo: Oficynka
Wydanie II, 2017
Ilość stron: 447

Jednym zdaniem

(Nie)typowa powieść z nurtu wiejskiego. Lekka, przaśna, z niejednym elementem grozy, który wszak nie przerazi, ale porwie w swój zatrważający świat bez mrugnięcia okiem.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
9 komentarzy
1 Polubienie
Poprzedni wpis: Kocha, lubi, szanuje? – „Bez dogmatu”, Henryk SienkiewiczNastępny wpis: Znieczulica w cieniu eukaliptusa – „Koala”, Lukas Bärfuss

Zobacz także

Komentarze

  • Michał

    24 września 2018 at 04:23
    Odpowiedz

    Coś genialnego! MUSZĘ Przeczytać :)

  • Books My Love

    21 września 2018 at 07:42
    Odpowiedz

    zapowiada się ciekawie. Akcja książki rozgrywa się we współczesnej wsi?

  • Świat Toli

    20 września 2018 at 15:45
    Odpowiedz

    O tak, myślę, że książka by mi się spodobała. Lubię takie opowieści.

  • Małgosia

    20 września 2018 at 15:32
    Odpowiedz

    Bardzo bliskie są mi powiesci w wiejskim klimacie - chyba wciąż panuje na nie swoista moda. A jeśli Autorka rzeczywiście nieco wzbogaciła ten nurt skrętem w groteskę, książka wydaje się być tym ciekawsza.

  • Atrakcyjne wakacje z dzieckiem

    20 września 2018 at 15:06
    Odpowiedz

    Kolejna fajna pozycja na jesień :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum