Wyspa Nadziei – „Komornik, czyli śmieszna opowieść o emigracji”, Tomasz Cze

Kocham Cie jak Irlandię śpiewał wiele lat temu zespól Kobranocka i zdawać by się mogło ze to właśnie te słowa przyświecały dziesiątkom tysięcy rodaków, którzy od blisko dekady tłumnie emigrują z kraju nad Wisłą. Wg danych GUS, w 2015 roku za granicą przebywało 2,4 mln Polaków. Ich cel? Wielka Brytania, Holandia i Niemcy, a także – Zielona Wyspa, wyspa nadziei, marzeń do spełnienia i możliwości odkucia się.

Tomek ożenił się młodo, poniekąd z przymusu. Burza hormonów i szał ciał. Efekt? Rychły ślub „bo tak trzeba”, Asia na utrzymaniu, Konrad w drodze. Życie nie było usłane różami, a jeśli już, co najwyżej ich kolcami. Brak godziwych pieniędzy w ramach rodzinnego interesu, problemy wychowawcze i partnerskie niesnaski. Miłość ponoć uskrzydla i można nią żyć, ale co w chwili, gdy nawet ona wraz z upływem czasu nie nadchodzi? Naprędce sklecona rodzina nie jest szczęśliwa. Rozpada się. Tomek nie daje za wygraną, dumnie prze do przodu. Zakochuje się po raz pierwszy w życiu i w końcu wie jak smakuje miłość. Alicja dodaje mu sił. Dla niej po raz kolejny zakasa rękawy. Zakłada firmę. Pomimo ciężkiej i sumiennej pracy, ciężko jest się wybić, jeszcze ciężej zarobić. Uczciwość i miłość do ojczystego kraju na niewiele się zdają. Parze nie udaje się utrzymać. Tomek postanawia wyjechać za granicę…

Gdzie jest to moje miejsce w życiu? Gdzie w końcu poczuję się dobrze? Czy jest gdzieś takie miejsce, gdzie można normalnie żyć, pracując?

Wierząc, że lepsze jutro nadejdzie, wybiera kolor nadziei i za cel obiera Zieloną Wyspę. Wybór – choć przemyślany i zdecydowanie skuteczny w odkuciu się od dna – rodzi kolejne, na pozór zabawne problemy…

(…) proza życia. Ciągłe wzloty i upadki. Teraz już wiem, że życie jest jak fala. Na przemian: to cię unosi, to rzuca w dół i przygniata. Kiedy jesteś na fali – wydaje ci się, że wszyscy są na dole. Gdy ty jesteś na dole – masz wrażenie, że reszta swobodnie, na złość tobie surfuje sobie po twoim grzbiecie.

Komornik, czyli śmieszna opowieść o emigracji to historia życiem pisana. Tomasz Cze czerpie ze swoich doświadczeń i przeżyć garściami. Opowiada koleje swojego losu lekko i przystępnie, niejednokrotnie z przymrużeniem oka, nierzadko korzystając z sytuacyjnego humoru, jaki przynosi mu egzystencja w Polsce i za granicą. I choć pozornie książka jawić się może jako zabawna, między wierszami jest na swój sposób przygnębiająca.

Coś nowego zaczęło rodzić się we mnie. Jeszcze nie wiedziałem, że to miłość do syna. Nie rosła aż tak szybko jak chwasty, ale to nawet lepiej. To, co wówczas urosło, jest nie „do wyplewienia”. Nawet, jeśli urwie się kwiat –korzeń pozostaje. I nawet, jeśli nie wzejdzie na „fejsbuku”, ma milion lajków w mojej głowie.

Narrator odważnie, z niemałą wrażliwością przyznaje się do porażek i życiowych niepowodzeń. Związek z obowiązku, nieprzyjemne w konsekwencji rozstanie i brak kontaktu z ukochanym synem, kolejne próby związania końca z końcem, trudna emocjonalnie emigracja oraz tęsknota za miłością życia, próby odnalezienia swojego miejsca za granicą, rodzący się z nudy i tęsknoty za rodzinnym krajem ból egzystencjalny i problem alkoholizmu, rozliczne mniej lub bardziej zabawne perypetie z rodakami przybywającymi na Zieloną Wyspę to tylko niektóre z poruszanych przez Tomasza Cze problemów. Większość z nich jest poruszająca, nad wyraz celna, porażająca i prawdziwa.

Jeśli chodzi o mnie, to było to połączenie tęsknoty i nudy. Alkohol był tu drogi, ale większość z nas zachłysnęła się „bardzo znośną lekkością bytu”.

Publikacja w sposób obrazowy ukazuje przeszkody i zmartwienia przeciętnego Polaka, który chcąc wydostać się z rodzimego marazmu zmuszony jest emigrować za przysłowiowym chlebem. Polak – malkontent, Polak – cwaniak, Polak – alkoholik, to jedne z głównych oblicz rodaków na emigracji, o których autor wspomina. Tomasz Cze odnotowuje nie tylko to, co boli i co cieszy, ale również to, co rozśmiesza. W książce nie brakuje skrzętnie zebranych językowych wpadek robotników, którzy kalecząc język angielski stają się przyczyną dziwacznych, mniej lub bardziej śmiesznych, czasem nawet poważnych (z karnymi konsekwencjami) zawirowań.

Książka nie jest idealna pod względem formalnym. Tomasz Cze nie przebiera w słowach, nie pomija niewygodnych, często zakrapianych alkoholem i kuchenną łaciną sytuacji. Momentami czuć nimi przesyt, zażenowanie. Choć Komornik przesiąknięty jest dojrzałością emocjonalną autora i niesie za sobą smutną prawdę, czasem zdaje się być publikacją przegadaną i przesadnie rozwleczoną, odrobinę niedopracowaną.

Za falą polskiej emigracji stoi kolor zielony, kolor nadziei. Nadzieja ta przyświeca i tli się w sercach wyjeżdżających za chlebem Polaków. Zielona Wyspa zdaje się być idealnym miejscem, by nadzieję tę odnaleźć. Jednym, jak chociażby Tomaszowi Cze się to poniekąd udaje, innym, o których autor niejednokrotnie wspomina, niekoniecznie. Jedno jest pewne, nieważne, dokąd los nas ześle, w sercu zawsze pozostaniemy Polakami. A nasza cecha narodowa?

Polak – podniósł wzniośle palec wskazujący – to musi być nieszczęśliwy, żeby być szczęśliwy.

I zawsze ku temu sobie jakiś powód znajdzie…

Jednym zdaniem

Przystępna w odbiorze, słodko-gorzka, z jednej strony zabawna, z drugiej bolesna prawda o Polakach na emigracji.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
16 komentarzy
2 Osób lubi to
Poprzedni wpis: MIĘDZY WENUS A MARSEM, Misja #4: „Rdza”, Jakub MałeckiNastępny wpis: Fabularna dżungla – „Labirynt duchów”, Carlos Ruiz Zafón

Zobacz także

Komentarze

  • Karolina

    18 października 2017 at 09:28
    Odpowiedz

    Rzadko to piszę, ale ... naprawdę zainteresowała mnie ta książka :D

  • laura

    18 października 2017 at 09:22
    Odpowiedz

    gdybym tylko miala czas to z checia bym przeczytala :)

    • TomekCze
      do laura

      25 października 2017 at 22:00
      Odpowiedz

      Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło. Recenzja jest świetna. Mimo niskiej oceny... Wiem, są niedociągnięcia. Mój Debiut... Przepraszam. Celem tej publikacji jest śmiech i refleksja, mam nadzieję, że to osiągnąłem. Pozdrawiam, Tomek PS. W chwili obecnej ksiązka jest dostępna na Allegro, Ebay, Virtualo, Legimi. Wkrótce inne miejsca. Zapraszam na moją stronę, tam więcej info

    • Dominika Rygiel
      do TomekCze

      26 października 2017 at 06:10
      Odpowiedz

      Ja myślę, że w znacznej mierze to wina braku dobrego korektora ;) Kilka scen bym wyrzuciła, książka zdecydowanie by na tym zyskała.

  • Magdalena

    18 października 2017 at 09:20
    Odpowiedz

    "Polak – podniósł wzniośle palec wskazujący – to musi być nieszczęśliwy, żeby być szczęśliwy." - świetna kwintesencja, która gdzieś przebijała mi się przez całą recenzję. Znakomicie napisaną!

  • Anna

    18 października 2017 at 09:09
    Odpowiedz

    Ciekawie się zapowiada, okładka przyciąga uwagę. :-)

    • Dominika Rygiel
      do Anna

      18 października 2017 at 11:04
      Odpowiedz

      Tak, okładka zdecydowanie przykuwa uwagę. Wyróżnia się ;)

    • Webska
      do Anna

      22 października 2017 at 07:59
      Odpowiedz

      Wielu moich znajomych pojechalo za chlebem na wyspy. Pamiętam ich obawy i targajace nimi uczucia, bo mówię o całych rodzinach a nie osobach, które postanowiły po studiach sobie dorobić. Jest to decyzja, której sama na pewno bym nie podjęła. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę.

  • Madame Malonka

    17 października 2017 at 16:37
    Odpowiedz

    Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam powieść polskiego autora. Czas chyba nadrobić braki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum