Recenzja przedpremierowa
W świecie literatury o Robercie Riencie zrobiło się głośno dzięki jego nominowanej do Literackiej Nagrody Nike powieści Duchy Jeremiego. Najnowszą propozycję wydawniczą z jej poprzedniczką łączy jeden wspólny element. Jest nim wspomniany w obydwu książkach tzw. motyw syberyjski. O ile Duchy Jeremiego były jednak powieścią stricte beletrystyczną, o tyle Przebłysk jest swego rodzaju dziennikiem z podróży, którą autor odbył wyzbywszy się wcześniej całego swojego dobytku z mieszkaniem i samochodem włącznie. Trwająca trzy lata podróż w tak odległe i skrajnie różne kraje jak Rosja, Tajlandia, Malezja, Nowa Zelandia, Peru i Wyspa Wielkanocna stanowią bazę niniejszego reportażu podróżniczego.
Choć pod wieloma względami książka ta przypomina propozycje wydawnicze, które wyszły spod pióra znanego polskiego podróżnika Tomka Michniewicza, utwór Rienta jest czymś ponadto. Ta książka to nie tylko pełna anegdot relacja z podróży, to nie symboliczna walizka pełna zdjęć, pamiątek, kolorów, smaków czy wspomnień. To podróż w głąb siebie, do najbardziej odległych miejsc w umyśle. To oderwanie się od rzeczywistości świata materialnego i skupienie na istocie ducha, na mentalnym „ja”. To odrzucenie wszelkich dóbr doczesnych i wyzbycie się balastu materialnego celem odszukania istoty życia. Tylko tego typu oczyszczenie pozwalana dopuszczenie do głosu umysłu. Przebłysk to nic innego jak podróż jego meandrami, strumieniem obnażonej świadomości, poprzez najpiękniejsze i najbardziej tajemnicze zakątki świata, jakkolwiek odległe, bezkresne, czy surowe by nie były.
W podróży tej Rient odsłania swój stan umysłu. Jego mocy upatruje w sile natury, zarówno tej surowej, nieprzejednanej jak i tej dzikiej, do cna nieposkromionej. Jest jednak bacznym obserwatorem, nie tylko zmieniającego się za oknem pociągu, autobusu czy łodzi krajobrazu, ale również spotykanych na swojej drodze ludzi. Obserwacje te skupiają się na skrajnie różnej mentalności towarzyszy podróży. Czasem są zabawne, a czasem refleksyjne. Zawsze jednak trafne, świeże i odkrywcze, pełne ujmującej wrażliwości i empatii do człowieczeństwa. To strona książki, która uwypukla heterogeniczność świata, nań uwrażliwia oraz nakierowuje na pogodzenie się z nią, jej akceptację i przyzwolenie.
Na szczególną uwagę zasługuje styl, w jakim Przebłysk został napisany. Jest lotny i przystępny, a jednocześnie niebanalny. Rient wprawnie lawiruje słowem czyniąc ze zwykłej książki podróżniczej coś na kształt powiastki filozoficznej odwołującej się do buddyjskiej filozofii i jej technik medytacyjnych, traktującej o odrzuceniu wszystkiego tego, co zbędne i pogodzeniu się z istotą świata, doszukania się w nim spójności. Przemycenie filozofii tej jest jednak subtelne, nie jest celem samo w sobie, a stanowi wyłącznie punkt wyjścia do snucia opowieści umożliwiającej złapanie oddechu w pędzie współczesnego świata.
Najnowsza powieść Roberta Rienta to książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Spragnieni przygód odkrywcy dalekich krajów zachwycą się przemyconymi na jej kartach smakami i ciekawostkami, poszukujący ukojenia oraz chwili na oddech wędrowcy odnajdą w niej buddyjskiego ducha oraz chwilę na kontemplację nad istotą życia, które jak w soczewce skupia w sobie Przebłysk. Napisana w porywającym stylu nie znudzi, od nowa przetrze szlaki, po których na co dzień stąpamy, rozpalając tym samym apetyt na życie, którym poczuliśmy się znudzeni.
Tytuł: Przebłysk. Dookoła świata, dookoła siebie
Autor: Robert Rient
Wydawnictwo: Wielka Litera
Premiera: 19 września 2018 r.
Ilość stron: 312
Komentarze
paulina
Przeczytałam z wielką przyjemnością:) Mam takie same odczucia jak Ty. To świetna książka dla wszystkich, którzy lubią podróże, nie tylko te po świecie :)
Dominika Rygiel
do paulina
Pełna zgoda! :*
Gandalf
"Przebłysk" to książka porywająca i niesamowita. Z jednej strony zachęca do ruszenia w wielką podróż, z drugiej skłania do refleksji zamieniając wyprawę na koniec świata w wyprawę po zakamarkach swojego serca i umysłu. Polecamy bardzo gorąco!
Dominika Rygiel
do Gandalf
Ja również bardzo polecam! Przeczytałam ją na raz!
Kociel
To jest totalnie książka w moich klimatach, nie mogę się doczekać kiedy w końcu ja przeczytam ;)
Ania
Na razie woła mnie Agonia i Będzie bolało. :-) Może później sięgnę po tę książkę, bo zapowiada się całkiem ciekawie.