Architektura terroru – „Winne”, Jarosław Czechowicz

Winne to powieść, w której zamknięto okrutnie dużą dozę smutku, rozczarowań i traumatycznych splotów akcji. Cztery bohaterki, którym Jarosław Czechowicz oddaje głos narracyjny w swojej najnowszej powieści, mierzyć muszą się z okrutną przeszłością, która w sposób znaczący i nieustanny rzutują na ich wybory, a tym samym nadają schematu metrycznego ich przyszłości.

Anna i Irena to siostry, które dzielą trudne dzieciństwo. Przeszłość w sposób obezwładniający i definitywny determinuje ich życiowe wybory. Wspólna krzywda sprawia, iż stają się sobie przeciwniczkami. Każda z nich konfrontuje się jednak z nieszczęściem w sposób odmienny. Annę trawi obezwładniająca chęć zniknięcia, zapomnienia, zatopienia się śnie, w nicości. Ucieka przed bolesną rzeczywistością w smagane zimnym wiatrem bezdroża Islandii. Irena przeciwnie, pozostając tuż nieopodal opresyjnego miejsca z czasów dzieciństwa, ucieka w pracę. Staje się sobie jednak obca. Zantagonizowane kobiety zachowują jedynie pozory siostrzanej bliskości, same w sobie noszą pustkę, przepracowują poniesione krzywdy w samotności. Balansują między obojętnością a chęcią życia, życiem a śmiercią.

To upokarzające matczyne gry zasiały w córkach poczucie wewnętrznego niepokoju, które w sposób niekontrolowany i zatrważająco mocno rozrosły się w ich duszach, nieodwracalnie niwecząc poczucie wewnętrznej równowagi i spokoju. Początkowo bezimienna matka, stosuje wyrachowaną taktykę upokarzania córek. Okrutnie zimna i władcza, w sposób nieprzewidywalny kontroluje Annę i Irenę. Pełna zagadkowej nienawiści, obcesowości, cynizmu stosuje wobec nich wojskowy dryl. Kary rodem z obozu koncentracyjnego oraz szantaż emocjonalny stanowią kontrolowaną architekturę matczynego terroru, który niczym nierozerwalne spoiwo łączy na zawsze losy Anny i Ireny.

Dla córek Barbara staje się źródłem niewymownej opresji. Czechowicz skupia się jednakże również na innym aspekcie tego problemu. Dla samej matki bowiem, dziewczyny są niczym wyrzut sumienia, są winne jej tragedii. Matka winna jest nieszczęścia córek, a córki stają się namacalnym dowodem jej osobistego dramatu. To naczynia połączone, traumatyzujące siły, które w sposób ciągły i masochistyczny współoddziałują na siebie. W tym nieszczęściu tkwi również Wiktoria, siostra Barbary, niemy i zaskakująco bierny świadek rodzinnego dramatu, któremu nie jest w stanie w pojedynkę zaradzić, a dzięki której czytelnik odkrywa rodzinną tajemnicę. Latami ukrywana, dozgonnie stygmatyzuje wszystkie cztery bohaterki.

Winne to niełatwa emocjonalnie powieść bazująca na tajemnicy dopowiedzeń. Czechowicz umiejętnie i sprawnie wytycza bohaterkom ścieżki narracyjne. Akcja prowadzona jest na dwóch planach czasowych, z których sukcesywnie wyłaniają się przepełnione bezradnością sploty wydarzeń oraz zbiegi nieszczęśliwych okoliczności. Nieskomplikowana, prosta składnia uwypukla rodzinne tajemnice, które królują nad powieścią. Całość uzupełnia surowe tło islandzkiej, smaganej wiatrem ziemi, nadając całości jeszcze bardziej dojmującego, pesymistycznego klimatu.

To historia o gnieździe zła, miejscu pełnym mroku, cierpienia, udręki i smutku. Czechowicz dość odważnie przełamuje granice okrucieństwa, nie epatując nim jednak nadto. Ilość okrucieństwa oraz nieprzepracowanych traum jest znaczna, ale najbardziej dojmującym aspektem Winnych jest wyłaniająca się z tej historii bezradność i bezsilność. Autor udowadnia, iż czas nie leczy ran, a je jedynie pogłębia. Osobowość bohaterek kształtują traumatyczne zdarzenia, którymi zdają się być przygwożdżone. To rany duszy, których nie można wyleczyć, a co najwyżej, co pokazuje przykład Anny, zaleczyć. Porażającym jest nadto fakt, iż bohaterki zdają się w swoich winach być paradoksalnie niewinne, ich winy są jedynie wynikiem poniesionych i nieprzepracowanych traum, samotności i niezrozumienia. Te zaś budują kolejne, nawarstwiają się tworząc lawinę nieszczęścia, finalnie prowadząc do tragedii.

Tytuł: Winne
Autor: Jarosław Czechowicz
Wydawnictwo: Seqoja
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 208

Jednym zdaniem

Porażająca powieść o poniesionych i nieprzepracowanych traumach, samotności czterech kobiet. Smutna i przygnębiająca.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
7 komentarzy
7 Osób lubi to
Poprzedni wpis: Klasyczne piękno – „Pszczoły i grom w oddali”, Riku OndaNastępny wpis: Migawki rzeczywistości – „Przez”, Zośka Papużanka

Zobacz także

Komentarze

  • Marta

    7 kwietnia 2020 at 11:08
    Odpowiedz

    Zapowiada się ciężka lektura

  • Maciej

    5 kwietnia 2020 at 22:36
    Odpowiedz

    Trudny temat, idealny na jesienną depresję, może wrócę do tej książki za kilka miesięcy :)

  • TosiMama

    5 kwietnia 2020 at 21:53
    Odpowiedz

    Nie wiem czy do końca moje klimaty, ale jeśli nie zajrzę do tej książki, to na pewno się nie przekonam.

  • Ania z Wychowanie to przygoda

    5 kwietnia 2020 at 14:00
    Odpowiedz

    Interesująca książka, może na później? Jakoś nie mam teraz ochoty na takie pesymistyczne pozycje… Pozdrawiam serdecznie!

  • Kasia

    5 kwietnia 2020 at 11:00
    Odpowiedz

    W obecnym czasie wolę zdecydowanie przyjemniejsze i lżejsze lektury. Myślę, że nie byłabym w stanie przebrnąć teraz przez tę książkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum