Zmącona idylla – „Kijanki i kretowiska”, Aleksandra Zielińska

O tym, że mniej znaczy więcej wiadomo nie od dziś. Z podobnego założenia wyjść musiała Aleksandra Zielińska. Kijanki i kretowiska to zbiór jedenastu krótkich opowiadań, które – choć niepozorne – mają uderzającą i niezwykłą moc przekazu. Autorka nie zna litości, każda historia boli i przeszywa na wskroś, szczególnie w sytuacji, gdy jest się rodzicem…

Opowieści dotykają spraw bliskich i prawdopodobnych, oscylują głównie w obrębie dzieciństwa i rodzicielstwa, dojrzewania, choć nie tylko w latach młodzieńczych, ale na całym etapie życiowej drogi. Wynikające z niewinności i nieświadomości problemy, dylematy, możliwe wypadki i przypisane im dramaty – to główne kwestie, jakich dotyka Zielińska.

Bliskość natury – tej burzliwej, zmąconej i niebezpiecznej, z obślizgłymi kijankami czy trującymi grzybami na czele jest namacalna i wyraźna. Mroczny i nie do końca idylliczny świat przyrody tworzy fantasmagoryczną, nierealną otoczkę. Tutaj nawet tak zwykły przedmiot jak guzik jest w stanie zmącić dziecięcą idyllę i zjeżyć włos na głowie. To właśnie dlatego historie te trudno nazwać pospolitymi, z jednej strony jawią się jako niezwykłe i tajemnicze, z drugiej zaś nękają grozą, nie dają spokoju ni ukojenia. Zielińska kreśli obrazy jak żywe, sugestywne do granic możliwości.

Odczucie makabry spotęgowane zostało rwaną frazą. Zielińska wprawnie, po mistrzowsku dozuje napięcie tylko po to, by w najbardziej kulminacyjnym momencie zawiesić historię w próżni. Widmo zbliżającej się i nieuchronnej katastrofy ciąży nad każdym z opowiadań. Jest ewidentne i nieuniknione. Pisarka tym samym każdorazowo pozostawia odbiorcę w ogromnym szoku i niedowierzaniu, niejednokroć z nie lada niedosytem. Umiejętnie rozbudza apetyt na więcej, tym samym, głównym, a zarazem jedynym mankamentem zbioru jest poczucie niedosytu właśnie, tego nieukojonego i masochistycznego pragnienia kontynuacji w chwili, gdy pozostaje jedynie zakończony rozdział i wynikająca z tego faktu pustka…

Pióro Zielińskiej nacechowane jest niezwykłą dojrzałością. Ascetyczna forma, krótkie frazy czy rozmyślna interpunkcja to – obok pełnego grozy, nad wyraz niepokojącego klimatu – jego specyfika. To proza, w której każde słowo jest na wagę złota, znaczna ich część dobrana nie bez kozery, niejednokrotnie semantycznie nacechowana potężną i skrajnie bolesną, pejoratywną dawką emocji.

Kijanki i kretowiska jest książką zachwycającą, niesłychanie oddziałującą na wyobraźnię. Granica między światem realnym a nierealnym jest tutaj często zatarta i niedopowiedziana a zakończenia otwarte. To zbiór zatrważających, nierzadko smutnych opowiadań, które niepokoją i przygnębiają. Są złowróżbne, posępne i fatalistyczne. Opowiadania te zapadają w pamięć, zakotwiczają się w niej najprawdopodobniej na stałe.

Tytuł: Kijanki i kretowiska
Autor: Aleksandra Zielińska
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 199

Jednym zdaniem

Mroczne, nad wyraz sugestywne widma nieuchronnej katastrofy. Proza dojrzała, zachwycająca, fantastycznie oddziałująca na wyobraźnię, pozostawiająca przy tym odbiorcę w nieukojonym niedosycie.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
9 komentarzy
1 Polubienie
Poprzedni wpis: Efekt motyla – „Dziewczyna w trampkach”, Małgorzata KapuściakNastępny wpis: Podwaliny medycyny – „Dawna medycyna. Jej tajemnice i potęga”, Jürgen Thorwald

Zobacz także

Komentarze

  • Kinga

    5 stycznia 2018 at 00:26
    Odpowiedz

    Brzmi bardzo zachęcająco, chociaż raczej unikam opowiadań - lubię przywiązywać się do bohaterów. Kinga

  • Sniffonia

    4 stycznia 2018 at 20:59
    Odpowiedz

    Zaintrygowałaś mnie omawianą przez Ciebie pozycją. Teraz gdy jestem w trakcie pisania licencjatu, jedyny moment, w którym mogę sięgnąć po jakikolwiek tytuł, to droga na i z uczelni, więc coś krótkiego jak najbardziej mi się przyda.

  • Przemek

    4 stycznia 2018 at 19:39
    Odpowiedz

    Mroczne klimaty zdecydowanie tak, krótkie formy raczej na - nie. Lubię opasłe tomiska gwarantujące dłuższe spotkanie z bohaterami.

    • Dominika Rygiel
      do Przemek

      4 stycznia 2018 at 20:57
      Odpowiedz

      Ja krótkiej formie również mówię nie. Tym razem wyłamałam się i nie żałuję. Co najwyżej tego, że tak długo zwlekałam :)

  • Anna

    4 stycznia 2018 at 19:08
    Odpowiedz

    Wiesz co, gratuluję ci. Bardzo lubię twoje recenzje, bo potrafisz je dobrze napisać. Wiem, że ta książka jest dla mnie. I uroczyście sobie ją zapisuję, a wiedz, że nie robię tego zbyt pochopnie :)

  • Gosia B

    4 stycznia 2018 at 15:33
    Odpowiedz

    Ostatnio zaczynam się przekonywać do krótkich form, których kiedyś nie lubiłam. Zaciekawiła mnie ta książka ☺

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum