Niniejszą recenzję należy rozpocząć drobnym ostrzeżeniem. Otóż niełatwo z miejsca wejść w narrację, jaką proponuje Dawid Grosman w książce Gdyby Nina wiedziała. Poszatkowana, rwana, niczym pocięte kadry filmu zdaje się być ledwie fabularnym chaosem, za którym próżno nadążyć. Warto jednak trwać w tym stylistycznym rejwachu, gdyż niepozornie, w miarę kolejnych akapitów, ukazujących teatralne sceny, zaczyna się on rozplątywać i ukazywać piękną i kunsztowną opowieść przedstawiającą niełatwe dzieje trzech pokoleń kobiet, którym los nigdy nie dał się tak naprawdę zbliżyć, nawet jeśli, łączyły je więzy krwi.
To, że rodziny się nie wybiera, Wera, jej córka Nina oraz wnuczka Gili wiedzą, ale nie potrafią tak naprawdę się z tą opinią pogodzić. Leżą razem w łóżku, i choć powinny być dla siebie najbliższymi kobietami, przyjaciółkami, to tak naprawdę przepełnia je gorycz, wzajemne obrzucanie się winami, wzajemne niezrozumienie. Dziewięćdziesięcioletnia dziś Nina kiedyś porzuciła córkę Werę. Ta zaś, wzorem matki, wyparła się swojej córki Gili. W czym tkwi owa dziedziczność i poddająca się łatwo ostracyzmowi niemożność bycia prawdziwą matką, teoretycznie naturalnie wpisana w genotyp kobiety? Czy jubileusz seniorki rodu pozwoli na przepracowanie nawarstwionych latami traum, na poznanie ich genezy?
Odpowiedź nadchodzi, ale by ją poznać, trzeba będzie przenieść się lata wstecz, do czasów młodości bałkańskiej Żydówki Niny, której przyszło żyć i kochać w izraelskim kibucu. Słowo kochać jest tutaj znamienne, bo to od miłości Wery do Miloša, serbskiego oficera, rozpoczyna się ta przygnębiająca historia. Jej finał zaś będzie mieć miejsce na wyspie Goli Otok, na której bohaterka spędzi trzy wstrząsające lata, rujnujące życie jej oraz następnych pokoleń. W tle tej opowieści przebrzmiewają bowiem echa brutalnej historii XX wieku, rządów Tito w Jugosławii oraz powstania katorżniczego obozu pracy dla więźniów politycznych na Golim Otoku właśnie.
Dawid Grosman nie uwypukla jednakże tła historycznego. Prym wiodą tutaj przede wszystkim relacje rodzinne, w których niełatwe i nie do końca zrozumiałe dla większości społeczeństwa wybory odciskają dozgonne piętno na bohaterkach narracji. To dziedziczona trauma, a jednocześnie poddająca się nazbyt łatwej ocenie postawa Wery, w której miłość do mężczyzny przeważa nad miłością do dziecka, odegrają pierwsze skrzypce. Bo Gdyby Nina wiedziała to przede wszystkim przejmująca ballada o konieczności dokonywaniu wyborów w czasie politycznej dyktatury, z których żaden nie będzie mógł być tym prawidłowym, z których każdy nieść będzie dojmujący ból i poczucie winy, z których każdy zasieje w kolejnym pokoleniu bakcyl traumy i frustracji.
Izraelski pisarz być może nazbyt teatralnie, ze zbytnią emfazą kreśli losy Wery, Niny i Gili. Gdy wzbiera jednak fala przeszłości, palącej, dokuczliwej i przytłaczającej, nie sposób pisać o niej bez zbędnej koturnowości. Książkę tę przepełniają bowiem emocje, silne, niejednoznaczne, dokuczliwe, trudne do zaakceptowania i przepracowania. Styl pisania Grosmana w pełni oddaje ich zawiły charakter. To powieść doskonale skrojona, niełatwa, momentami skomplikowana, ale na swój sposób piękna. Na pewno zaś pozostawiająca po sobie ślad na dłużej.
Tytuł: Gdyby Nina wiedziała
Autor: Dawid Grosman
Przekład: Anna Michalczuk-Podlecki
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 322