Że mniej znaczy więcej, wiadomo nie od dziś. To prawda równie oczywista, co uniwersalna. I co z tego, skoro często o niej zapominamy? Weźmy pod lupę chociażby dzieci. Kochamy, dopieszczamy, chcemy dla nich jak najlepiej. Zabawki, książeczki, pomoce naukowe. Jak często je kupujemy? Nie odkryję Ameryki pisząc, że często. Bardzo często. Jak skrzętnie dobieramy? Ile razy stojąc przed sklepową półką dokładnie obracamy je w palcach? Nie skłamię pisząc, że tak wyglądają każde tego typu zakupy. Analizujemy, wartościujemy, mając nadzieję na naprawdę cenny nabytek. Klocki takie, a może owakie. Zabawka ta, a może lepiej inna? Im bardziej kolorowa, tym lepiej. Im bardziej skomplikowany/błyszczący/grający/wibrujący/ gadżet tym – oczywiście naszym zdaniem – ciekawiej dla pociechy. Do czasu. Wracamy ukontentowani do domu, z bijącym z podekscytowania sercem wręczamy prezent dziecku tylko po to by po chwili odkryć, iż piękna zabawka ląduje w kącie, a szczęśliwe maleństwo bawi się słomką do napojów lub przytarganym ze spaceru kamykiem.
Z książeczkami dla dzieci bywa podobnie. Lubujemy się w tych wydawnictwach, które proponują egzemplarze pełne barwnych, pstrokatych ilustracji, uśmiechniętych buziek, przycisków z odgłosami. Zadowoleni zasiadamy z dzieckiem do czytania tylko po to, by ze zdumieniem odkryć, iż osesek szybko czuje się lekturą znudzony, nie potrafi skupić się na czytanym tekście, nie pojmuje prostego zdawać by się mogło przekazu książki. I tutaj właśnie pies jest pogrzebany. W pogoni za pięknem, kolorem i gadżetem, zapominamy o tym, iż mniej znaczy więcej. A siła tkwi w prostocie.
O pajacyku Filipie, przedszkolu Promyku oraz ważnych i nieważnych sprawach to piąta publikacja w dorobku Aldony Pydych, pedagoga z trzydziestoletnim stażem zawodowym. Liczący kilkadziesiąt opowiadań zbiór podzielony został na trzy kategorie. Pierwszy rozdział to część wprowadzająca. Poznajemy w niej tytułowego pajacyka. Pacynka mieszka w przedszkolu, a jej przygody ściśle związane są z życiem dzieci w placówce. W drugiej części zebrane zostały perypetie o pajacyku na czas, gdy w przedszkolu nie ma dzieci. Rozdział trzeci traktuje o wakacyjnych przygodach bohatera.
Opowiadania przeznaczone są głównie dla dzieci w wieku przedszkolnym. Każde z osobna przybliża dziecku otaczający je świat. Pydych w sposób przystępny kreśli barwne obrazy, dotyka spraw istotnych, skoncentrowanych głównie na tłumaczeniu fundamentalnych prawd oscylujących wokół przyrody, funkcjonowania w społeczeństwie czy w placówce przedszkolnej. Przykładem poruszanych problemów jest przykładowo zakładanie i pielęgnacja przydomowego ogródka czy dbałość o higienę osobistą. W książce nie zabrakło również opowieści związanych z rozwojem techniki. Autorka tłumaczy więc różnicę pomiędzy czytnikiem ebooków, a tradycyjną książką.
Choć poszczególne opowieści czytać można na wyrywki, zaznaczyć należy, iż całościowo, książkę traktować można w kategorii przystępnego przewodnika po przedszkolu. Prócz tytułowego pajacyka Filipa, Pydych bohaterami uczyniła nie tylko przedszkolnych nauczycieli, kucharkę czy konserwatora, ale i same uczęszczające do placówki dzieci. To one są głównymi postaciami zbioru. To niekwestionowany atut, który pozwala dziecku utożsamiać się z przedstawionymi w książce historyjkami.
Aldona Pydych kreśli bliskie dziecku obrazy. Robi to z wyczuciem, wrażliwością i niemal matczynym ciepłem. Język opowiadań jest przystępny i klarowny. Jego cechą charakterystyczną jest konsekwentne i cierpliwe objaśnianie, tłumaczenie, przybliżanie mogących zakiełkować w głowie dziecka wątpliwości czy problemów.
Istotnym aspektem książeczki, na który należy zwrócić uwagę jest niewątpliwie jego aspekt wizualny. Znacząco odbiega on od trendu opierającego się na bogatym ilustrowaniu publikacji dla dzieci. W propozycji Pydych nie sposób doszukać się barwnych i wszędobylskich obrazków. Poszczególnym opowiadaniom – w myśl idei freblowskiej – towarzyszą czarno-białe szkice autorstwa Idy Szczudłowskiej-Muchy. Ilustracji jest niewiele, nie są dominujące, w związku z powyższym nie rozpraszają młodego odbiorcy i nie przyćmiewają merytorycznego przekazu opowiadań.
Aldona Pydych i jej Opowiadania dla dzieci to niepozorny zbiór, który, przykuwając uwagę na treści i bliskim dzieciom problemom, skradnie serce niejednego młodego czytelnika. Przyjazne, ciepłe, bliskie przedszkolakowi opowieści podane zostały w sposób prosty, niewydumany. To książka przychylna wymagającemu odbiorcy, jakim niewątpliwie jest dziecko. Wbrew pozorom, brak przykuwającej uwagi szaty graficznej nie ma w tym względzie najmniejszego znaczenia. Książeczka nie nudzi, to sprawdzone! W naszej biblioteczce gości od wielu tygodni i jest jedną z najbardziej rozchwytywanych z całego księgozbioru.
Komentarze
DeVi
Jestem bardzo zaskoczona. Ta okladka wyglada z jak daleki lat rodzicow. Nie wiem czy zachecilaby dziecko by po nia siegnac. Z drugiej jednak strony ja na pewno bym zobaczyla. Moje peirwsze mysli: co tu robi stara ksiazka? A po obejrzeniu: o matko... Przeciez to my cyztamy i wybieramy wiec prsotota jest tu na pewno najwazniejsza. Za duza ilosc obrazkow kolorow faktur doprowadza do szalu! Do tego srodek warty zapoznania ise nieco blizej. Ciekawy marketing. Ciekawa forma. Coz jak zobacze w sklepi na pewno dopadne :D
Dominika Rygiel
do DeVi
Marketingu raczej chyba niewiele :( A po książeczkę warto sięgnąć.
Iwona
Brakuje ciekawych, ciepło napisanych książeczek dla maluchów. Dobrze, że ta pozycja sie pojawiła. Powinno o niej być głośniej, żeby trafiła we właściwe ręce.
Dominika Rygiel
do Iwona
Na rynku sporo jest krzykliwych i nachalnych form. Na pierwszy rzut oka przyciągają uwagę, na dłuższą metę jednak się nie sprawdzają.
Maciej
Zastanawiam się, jak to działa od strony marketingowej. To znaczy konkretnie w księgarni :) Taka okładka nie zachęca przecież za bardzo do sięgnięcia po książkę. [ale sam pomysł - bardzo mi się podoba]
Dominika Rygiel
do Maciej
Problem w tym, że od strony marketingowej to chyba nie działa, a jeśli już to li i jedynie na rynku lokalnym. :/ Przyznasz jednak, że pomysł przykuwa uwagę, książka się wyróżnia.
Pocztowki z Centrum
Coraz częsciej spotykamy się z tym, że dzieci nie potrafią sie skupic, zając dlużej jedną czynnością, dokonczyc wykonywanej czynnosci itd. Mozna to oczywiscie zrzucic na karb "dziecinstwa" ale to nie jest takie proste. W moim przekonaniu maluchy maja problem z nadmiarem bodźcow. Są bombardowane nieprzyswajalna dla nich iloscia informacjo barw dzwiekow i aktywnosci... Popieram teze, ze dla rozwoju dziecka potrzebne jest skupienie na prostych ale kreatywnych aktywnosciach, angażujących wyobraźnie i wymagających od dziecka interakcji
Michał
Dziękuję za recenzje. Książka wygląda na cudowną :)