Swego czasu zazdrościłam mieszkańcom Brodnicy. Czytając sagę kryminalną Katarzyny Puzyńskiej, zawistnym okiem patrzyłam na to, że swój znajomy i codzienny świat, mieszkańcy województwa kujawsko-pomorskiego mogą odnaleźć w książce. Ilekroć sięgałam po kolejny tom lipowskiej sagi marzyłam o tym, by w końcu ktoś umieścił akcję powieści w znanym mi miejscu, żeby bohaterowie spacerowali po tych samych chodnikach, którymi ja chodzę, by odwiedzali znane mi budynki i okolice. I oto, stało się! Opole w końcu zabrzmiało, nie tylko polską piosenką. Tym razem odbył się zupełnie inny koncert, taki, który zmroził mi krew w żyłach, który miał swojego, dosłownie i w przenośni kompozytora, Opolanina – Remigiusza Mroza.
Cóż, nie będę kłamać. W sumie nigdy tego nie robię. Dyplomacji we mnie za grosz – co na myśli, to od razu na języku (a zważywszy na aspekt tego, co właśnie robię – na klawiaturze). Napiszę więc jasno i otwarcie – sięgając po tę pozycję, nie spodziewałam się aż TAK DOBREGO thrillera. W sumie nie do końca wiem czego się spodziewałam. Prozy Remigiusza Mroza raczej nie znam (nie licząc Kasacji, która mnie nie porwała). Na co liczyłam? Na pewno na przeciętny kryminał, osadzony w znanym mi opolskim otoczeniu, nic ponadto.
Nieźle mnie ten Mróz zaskoczył, na dodatek zmroził! Zapewnił mi tak pokaźną dawkę adrenaliny, że… w pewnej chwili skojarzyłam Behawiorystę z thrillerami Maxima Chattama, którego wielbię ponad wszystko. A to – proszę mi wierzyć – najlepszy z komplementów, jakim mogę obdarować pokrewnego do Francuza, patrząc na gatunek powieści, pisarza. Skąd taka opinia? By w pełni to zrozumieć, koniecznym jest, by odrobinę zarysować fabułę książki.
Tętniące życiem (naprawdę to napisałam?) miasto zamiera w chwili, gdy w przedszkolu, na jednym z ważniejszych opolskich osiedli, zamaskowany mężczyzna bierze zakładników – wychowawczynie i podopiecznych. Terrorysta uruchamia jednocześnie witrynę internetową, zapraszając do czynnego udziału społeczeństwo. To postronni ludzie będą dokonywać wyboru: komu darować a komu odebrać życie. Do akcji zdemaskowania przestępcy włącza się były (a zarazem odsunięty od pełnionych obowiązków) prokurator, wykładowca przodującej prywatnej uczelni w mieście – Gerard Edling. Jest behawiorystą, gesty i mimika oprawców nie są mu obce. Przynajmniej jemu i wymiarowi sprawiedliwości tak się zdawało… Dyrygent Koncertu Krwi – jak o sobie mówi terrorysta – wciąga go w pełną zawirowań grę, której partytura ocieka krwią niewinnych dzieci a głosy poszczególnych instrumentów są nieprzewidywalne niczym trajektoria pocisków artyleryjskich.
Behawiorysta jest książką, która mnie bardzo (oczywiście in plus) zaskoczyła. Bałam się tego tytułu z dwóch powodów. Po pierwsze, po moim odrobinę nieudanym spotkaniu z Chyłką i Zordonem, obawiałam się, że teraz znowu między mną a Mrozem, z wielu powodów, nie zaiskrzy. Po drugie, bałam się samego miasta. W Opolu mieszkam od piętnastu lat. Znam je na wylot i raczej niewiele jest w stanie mnie w nim zaskoczyć. Nieobce są mi również jego okolice. Myślę, że niejeden raz moje ścieżki skrzyżowały się z samym autorem, wszak, Opole to taka większa wioska, gdzie zawsze zdarza mi się, przy rutynowym wyjściu na zakupy, spotkać kogoś znajomego (zwłaszcza wtedy, gdy zapomnę o makijażu czy wyjściowej fryzurze). Wracając jednak do książki. Jest ona dla mnie ogromną
NIESPODZIANKĄ!
Remigiusz Mróz zafundował mi cztery godziny fantastycznej rozrywki. Niewiarygodna i zupełnie niemożliwa do przewidzenia fabuła porwała mnie, jakżeby inaczej, jeśli nie koncertowo. Przystępny i porywający język spowodował, że Behawiorystę czytałam nie tylko na wdechu, pochłaniałam go ze ściśniętym gardłem (nadal mam przed oczami scenę z okaleczanymi dziećmi – chyba jedna z bardziej wstrząsających scen, na jakie kiedykolwiek natknęłam się w literaturze tego pokroju), z sercem bijącym w piersi niczym młot pneumatyczny. Niebywałe, że dopiero przy tej książce przypomniałam sobie o tym, co lata świetlne temu spowodowało, iż pokochałam czytać:
ADRENALINA!
Jeszcze teraz krąży mi w krwiobiegu, który teoretycznie powinien być (i chwilowo był) zmrożony!
Przyznam szczerze, że początkowo wydawało mi się, że fabuła jest odrobinę niewiarygodna, naciągana. W miarę przewracania kolejnych stron, przywoływanych przez autora odniesień do świata rzeczywistego (a raczej okropieństw, jakich można się w nim doszukać), stwierdziłam, że… jednak się mylę. Porwania, szaleńcy, wynaturzenia mogą mieć miejsce wszędzie. Nowy Jork, Paryż, przedmieścia Wiednia, Dubrowka, Utøya. Czemu więc nie Chmielowice i Opole? Prócz wartkiej akcji, na pochwałę zasługuje również spójność fabuły. Jest naprawdę niesamowicie dobrze skonstruowana, logiczna a przez to autentyczna. Autor podparł ją licznymi odwołaniami do kinezyki, przez co jeszcze bardziej zyskuje na wiarygodności.
Nie ukrywam, że czytanie powieści osadzonej w otoczeniu, które jest mi bliskie, w którym żyję na co dzień jest niesamowitym przeżyciem. Czymś niebywale intymnym, bliskim, zaskakującym. Siedzę próbując doszukać się w Behawioryście czegoś negatywnego. I nie znajduję nic. Dawno nie czytałam książki z takim zapałem, zainteresowaniem, niedowierzaniem i przyjemnością zarazem. Od dawien dawna żadna z powieści tak mnie nie zestresowała i nie wystraszyła. I dawno w żadnej nie czułam się tak bardzo „u siebie”. Tym bardziej ubolewam, że finał powieści jest taki a nie inny… po cichu liczyłam, że na dłużej będę mogła potowarzyszyć Beacie Drejer i Gerardowi Edlingowi na opolskiej ziemi. Panie Remigiuszu, wierzę w Pana. Da się coś z tym zrobić? ;)
Komentarze
Emilia
Uwielbiam Mroza! kończę trylogię z Chyłką i Frosta połknełam na raz. Zdaje się, po tym co tu pzreczytałam, że przyszedł czas na Behawiorystę :)
Dominika Rygiel
do Emilia
Wciągający jest, bez dwóch zdań ;)
Monika
Cholibka, a miałam dziś w ręku tę książkę! I po co ją odłożyłam z powrotem na półkę, no po co?! Już wiem... Po to, by po przeczytaniu tej świetnej recenzji wrócić do księgarni i ją kupić :) Muszę przyznać, że już sam Twój wpis wzbudził u mnie wiele emocji. Po przeczytaniu jestem pewna, że żadna księgarnia się przede mną nie schowa, gdy będę wracała z pracy do domu za dwie godziny :)
Dominika Rygiel
do Monika
To akurat taka książką Mroza, która raczej nie powinna zawieść. Cały czas coś się dzieje, nie ma nudy. Dobry kawałek na chwilę relaksu pod znakiem grozy :P