A imię jego Chrisowalandis – „Bóg mi świadkiem”, Makis Tsitas

Mijasz szwendającego się po ulicy mężczyznę z walizką. Zastanawiałeś się nad tym, dlaczego jego wyraz twarzy jest zasępiony? Skąd jego przygnębienie? Z jakiego powodu błąka się w samotności? Czy czegoś się boi? Jakie ma lęki? Za czym tęskni? O czym marzy? Czego żałuje? Dokąd zmierza? Czego szuka? Zatrzymaj się. Podejdź do niego. Weź go za rękę, zdobądź się na odwagę,

wejdź w jego umysł i oddaj mu głos.

A imię jego Chrisowalandis. Ma pięćdziesiąt lat i nadwagę. Nie ma pracy. Żyje na garnuszku rodziny, która go szykanuje. Czasem załapuje się na darmową kawę w pobliskim kościele, czasem, w poszukiwaniu cielesnych uciech, zagląda do burdelu. Choruje na cukrzycę i ma problemy z erekcją. Ma niespłacone długi i problem z kobietami. Mizogin, ksenofob. Udręczony życiem frustrat, niekochany i nieakceptowany życiowy niedojda, ofiara losu. Jakieś zalety? Ma wyraziste poczucie humoru (wprawdzie czarnego, ale zawsze), pisze wiersze (aż żal, że kiepskiej jakości), a wiarę w lepsze jutro pokłada w Bogu (co tu dużo mówić: bigot).

Niełatwo go słuchać, w masochistyczny i pokrętny sposób jednak się to robi.

Makis Tsitas, absolwent dziennikarstwa i autor jednego z największych greckich portali poświęconych kulturze, swym debiutem literackim kreśli głęboki portret psychologiczny człowieka będącego na skraju kryzysu psychicznego. Bóg mi świadkiem to szczere wyznanie człowieka, któremu w życiu nie powiodło się. Jego monolog, za sprawą wyjątkowo niezgrabnego i uwierającego charakteru, stereotypowego myślenia, emocjonalnej niedojrzałości oraz społecznego niedostosowania, bywa skrajnie denerwujący. Początkowa irytacja, rozdrażnienie i niechęć jednak, w miarę nawarstwiających się wyznań Chrisowalandisa, przeobrażają się w szczere odczucie litości. Stopniowo odkrywane karty jego poharatanego życia zaczynają wywoływać względem niego nieśmiałe pokłady empatii, by na samym końcu przekształcić się w naturalną chęć udzielenia mu pomocy. Grek stworzył frapującą osobowość, pełnego tragizmu antybohatera, który wyzwala w odbiorcy skrajne uczucia, od niemiłego uwierania na duszy, po litościwe mu pobłażanie.

Prócz wielowarstwowego i niejednoznacznego portretu osobowościowego, Tsitas odmalował wyjątkowo aktualne tło społeczne współczesnej Grecji. Permanentne bezrobocie, ekonomiczna labilność, skrajne zadłużenie – to realne problemy, z którymi borykają się mieszkańcy południowego krańca Półwyspu Bałkańskiego, a które subtelnie wyznaczają rytm poczynaniom głównego bohatera. Warstwa ta wzbogacona została o kolejny problem społeczny, jakim niewątpliwie jest kwestia przemocy (zarówno fizycznej, jak i psychicznej) w rodzinie i jej wpływu na kształtowanie się charakteru. Problematyka ta, choć ledwie muśnięta, wywiera znaczące piętno na postaci perorującego bohatera i jest jednym z istotniejszych czynników generujących fabułę powieści.

Bóg mi świadkiem to smutny i przygnębiający portret człowieka zagubionego w życiowej malignie. Jest to emocjonująca, pozbawiona cenzury spowiedź postaci w psychicznym kryzysie, osoby sfrustrowanej i niespełnionej, uporczywie jednak, do samego końca poszukującej szczęścia. Przymierzając się do lektury debiutu Tsitasa, trzeba mieć świadomość, iż obraz ten nie należy do łatwych w odbiorze, z każdej strony uwiera, doskwiera i wywołuje poczucie dyskomfortu. Książka wyzwala wiele, nie do końca przyjemnych emocji. Choć konfrontacja ta wymaga obywatelskiej odwagi i sporego samozaparcia, sumarycznie daje nad wyraz wiele satysfakcji. A co najważniejsze, dzięki naprawdę nieszablonowej osobowości głównego zapada w pamięć i serce na dłużej.

Tytuł: Bóg mi świadkiem
Autor: Makis Tsitas
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 256
Tłumaczenie: Michał Bzinkowski

Jednym zdaniem

Książka, u źródeł której leży solidne zaplecze ekonomiczno-społeczne współczesnej Grecji. Emocjonalnie uwierająca spowiedź człowieka będącego na skraju załamania nerwowego. Powieść nieszablonowa, warta lektury.

— Dominika Rygiel
Postawisz mi kawę?
5 komentarzy
0 Polubień
Poprzedni wpis: Zdefiniować kreatywność – „Kreatywni. I masz pomysł na wszystko”, S.B. Kaufman, C. GregoireNastępny wpis: W mroźną, grudniową noc – „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”, Cezary Łazarewicz

Zobacz także

Komentarze

  • man

    13 listopada 2018 at 02:22
    Odpowiedz

    I ɑm no longer positіᴠe where you're getting your information, however good topic. I must spend some time studүing more or fіguring out more. Thank you for magnificent info Ӏ used tօ be in search of thiѕ info for my mission.

  • Teresa

    27 marca 2018 at 07:13
    Odpowiedz

    zaciekawiło mnie, choć nigdy o tym nie słyszałam. Pewnie mocno poruszająca książka

  • Patrycja K.

    13 marca 2018 at 21:04
    Odpowiedz

    Nie słyszałam do tej pory ani o książce, ani o autorze. Jednak zaintrygowała mnie ta pozycja. Może uda mi się ją przeczytać. :)

  • Patrycja K.

    13 marca 2018 at 21:02
    Odpowiedz

    Nie słyszałam do tej pory ani o wspomnianym przez Ciebie autorze, ani książce. Jednak bardzo mnie ta pozycja zaintrygowała. Może uda mi się ją przeczytać. :)

  • Magda

    13 marca 2018 at 07:15
    Odpowiedz

    "(...)głęboki portret psychologiczny człowieka będącego na skraju kryzysu psychicznego" to zdecydowanie ksiazka dla mnie. Lubie takie ciezki klimaty. Psychologiczna analiza innych ludzi, nawet jesli sa to postaci fikcyjne pozwala czesto dojrzec w nas samych to czego nie widzimy lub nie chcemy dojrzec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O mnie

Z wykształcenia romanistka. Z zamiłowania czytelniczka. Pełna skrajności. Z jednej strony pielęgnująca w sobie ciekawość i wrażliwość dziecka, z drugiej krytycznie patrząca na świat.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Odwiedź mnie na

Bookiecik na YouTube

Najnowsze wpisy
Kalendarz
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
Najbardziej popularne
Najczęściej komentowane
Patroni
Archiwum